ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJCIE ZAGŁOSUJCIE!
Heej!
Przepraszam za to ociąganie, ale Malikowa nadal na wakacjach, a mi włączył się tzw. leń wakacyjny... Ale już się ogarnęłam ;)
Rozdział... Szczerze? Średnio mi się podoba... Liama pisało mi się lżej, ale z Niallem... Męczyłam się niemiłosiernie. No ale chcę już ruszyć dalej, więc wstawiam to co wyszło.
LADY IN RED-Nadal nie ma Harrego, bo nie ma Malikowej, ale tylko jak będzie mogła to napisze Harrego ! :) Ale mam nadzieję, że mimo braku Harrego, rozdział choć trochę ci się spodoba ..
Sooo... Przepraszam za poniższe :c
PS. DZISIAJ BEZ GIFÓW. NIE MOGŁAM ZNALEŹĆ NIC ODPOWIEDNIEGO. /Tusiak
Niall
Jakoś po północy ktoś wymyślił walkę na taniec. Ale żeby było bardziej interesująco, same dziewczyny miały tańczyć, a faceci wybierali zwyciężczynię. Kiedy wszystkie dziewczyny znalazły się na parkiecie, ja zacząłem przyglądać się ludziom. Już niewiele osób zostało. Ale można było śmiało powiedzieć, że każdy był lekko wstawiony. I ku możliwemu zdziwieniu, ja najmniej. W pewnym momencie przystopowałem. Między innymi kiedy przypomniała mi się ostatnia impreza u Harrego i moje pijackie zachowanie. Wolałem tego uniknąć będąc wśród rodziny.
Kiedy obskoczyłem wzrokiem już każdego, zaczęło mi się nudzić. ''Gdzie tu sens tych tańców, jak ja potańczyć nie mogę?'' Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę parkietu oblężonego przez dziewczyny. Nadal nie wiem jak mi się to udało, ale wepchałem się niemalże w sam środek. Panie zaczęły się śmiać, ale jakoś szczególnie im chyba nie przeszkadzałem. Przynajmniej tak wnioskuję, po tym jak co chwilę z którąś z nich tańczyłem. Parę razy przed oczami mignęły mi blond włosy Clarie, ale jakoś nie mogłem się do niej dobić. Tak samo z Alex. Też parę razy ją widziałem, ale tylko przez sekundę.
Nagle poczułem szarpnięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem Denise, która kazała mi za sobą pójść. Tak jak kazała, tak zrobiłem. ''No może trochę niechętnie…'' Miałem jej pomóc w zgarnięciu Grega do samochodu. Kiedy do niego podszedłem, miałem tak wielką ochotę zacząć się śmiać, ale powstrzymałem się. Mój ułożony i odpowiedzialny braciszek był tak zalany, że stracił kontakt z rzeczywistością. Zaśmiałem się pod nosem i zacząłem go podnosić. O ile sam miałem problem z utrzymaniem równowagi podczas drogi do samochodu, tak ciężar Grega na barkach wcale mi nie pomagał. Kiedy mój upity brat znalazł się w samochodzie, mama kazała mi znaleźć moją dziewczynę. ''Nie pomyślałem, że może też chciała już jechać do domu…'' W każdym razie wróciłem na salę, w poszukiwaniu Clarie. ''Który to już raz tego wieczoru jej szukałem?'' I kiedy wreszcie znalazłem, była tak wściekła, że normalnie bez kija nie podchodź. Nawet nie musiałem pytać, sama zażądała powrotu do domu. Nie wiedziałem co się stało i chyba właściwie nie chciałem. ''Czasem życie w niewiedzy jest lepsze.''
Zaprowadziłem ją do samochodu. Też chciałem wrócić, ale okazało się, że zabrakło dla mnie miejsca. Stwierdziłem, że się z kimś zabiorę. Zamknąłem drzwiczki samochodu za blondynką i ponownie wróciłem na salę.
Już praktycznie nikogo tam nie było, ale na szczęście znalazłem jeszcze odpowiednią osobę. Szybko podbiegłem do pani Morgan.
-O myślałam, że już pojechaliście do domu- uśmiechnęła się kobieta, kiedy znalazłem się obok niej.
-Tak, ale zabrakło dla mnie miejsca w samochodzie- uśmiechnąłem się.
-Jeśli chcesz to możesz z nami wracać. Pod warunkiem, że pomożesz mi zabrać Alex i jej ojca do samochodu- kiwnęła w stronę stołu. Pan Morgan wręcz spał na stole, a Alex zaraz obok niego. Zaśmiałem się i zwróciłem do kobiety obok.
-Zajmę się Alex.
Kobieta uśmiechnęła się wdzięcznie i skierowała w stronę jej męża. Podążyłem za nią. Kiedy podszedłem do śpiącej Alex szturchnąłem ją w ramię.
-Alex… Musimy iść do samochodu… Obudź się…- próbowałem ją namówić, ale jedyne co dostawałem w odpowiedzi to jakieś niewyraźne mruknięcia. Spojrzałem na małżeństwo obok i zaśmiałem się. Pani Morgan też nie mogła dobudzić ojca Alex. ''Jakie podobieństwo.''- No chodź, to tylko kawałek… Nie zmuszaj mnie, żebym cię tam zaniósł.- spojrzałem znów na Alex.
Tym razem otworzyła oczy z głębokim westchnięciem. Obróciła się w moją stronę i wystawia do mnie ręce.
-Poważnie?- zaśmiałem się.
-Mhym- mruknęła i pokiwała głową.
-Jesteś niemożliwa- pokręciłem głową z uśmiechem.
Jedną rękę umiejscowiłem na plecach dziewczyny, a drugą podparłem jej nogi i podniosłem do góry. Alex poprawiła się delikatnie w moim ramionach i oparła głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się pod nosem i dopiero wtedy zauważyłem jak matka Alex na nas patrzy. Zmieszałem się lekko i szybko skierowałem do samochodu. ''Co się z tobą dzieje człowieku?!''
***
-Niall, weźmiesz ją?- Pani Morgan spojrzała w moją stronę. Popatrzyłem na wpół przytomną dziewczynę siedzącą obok mnie.
-Tak, jasne- uśmiechnąłem się i wyszedłem z samochodu.- Chodź mała- odwróciłem się do Alex.
-Wcale nie jestem mała, to ty jesteś wysoki- wymruczała.
-Tak jasne- zaśmiałem się i znów wziąłem ją na ręce.
Matka Alex otworzyła drzwi do domu, a ja pognałem po schodach do pokoju dziewczyny. Posadziłem ją delikatnie na łóżku i już chciałem odejść, ale zatrzymał mnie jej głos.
-Nie pomożesz mi?- popatrzyła na mnie takimi oczami szczeniaka.
-W czym?- kucnąłem przed nią.
Brązowowłosa uśmiechnęła się i pokazała na swoje stopy obute w szpilki.
-A sama nie możesz?- spojrzałem na nią rozbawiony.
-Nie- uśmiechnęła się tak, że z góry zapomniałem co to oddychanie.
Westchnąłem i zacząłem odpinać jej buty. Kiedy wreszcie mi się udało odpiąć ten cholerny zamek, zsunąłem jej buty ze stóp i odstawiłem je na bok.
-Coś jeszcze?- spojrzałem do góry.
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko odwróciła się do mnie plecami i wskazała na zamek od sukienki. Wziąłem głęboki wdech. ''Tylko spokojnie…'' Trzęsącymi się rękoma sięgnąłem do suwaka i powoli ciągnąłem go w dół. Kiedy końcówka znalazła się u podstawy jej pleców odetchnąłem głęboko, myśląc, że to już koniec. Jak bardzo się pomyliłem, kiedy Alex odwróciła się do mnie znowu i stając przede mną, podniosła ręce do góry.
-A- Alex… Może t-to już l-lepiej…- zacząłem jąkając się, jednak mi przerwała.
-Nie lubisz mnie?- zabrzmiała jak mała, zawiedziona dziewczynka.
-Jasne, że lubię, ale myślę…
-To mi pomóż- znowu się uśmiechnęła i przymknęła oczy.
''Dobra stary, tylko nie panikuj! Przecież to tylko twoja mała Alex!'' ''Problem w tym, że jednak już nie taka mała, nie uważasz?''
Jęknąłem cicho i złapałem za końce sukienki. Bardzo powoli zacząłem ją podnosić do góry. Kiedy materiał przeszedł przez głowę dziewczyny, natychmiastowo odwróciłem się pod pretekstem odłożenia sukienki. Oparłem się dłońmi o komodę i stałem tak chwilę. Wziąłem parę głębszych wdechów i wydechów. Mój umysł kazał mi pozostać w tej pozycji, ale serce kazało się odwrócić. ''No przecież się świat nie skończy jak na nią spojrzysz!'' Powoli się obróciłem i spojrzałem na dziewczynę. Akurat wdrapywała się na łóżko. W samym staniku i tych cholernych koronkowych majtkach. ''Spokojnie. Wdech, wydech, wdech, wydech…'' Alex złapała za rogi kołdry i naciągnęła ją na siebie, zgarniając jeszcze białego pluszaka ze sobą. Ułożyła się na poduszce i przytuliła misia do siebie. ''Jak może być tak niewinna i pociągająca za razem?'' ''O czym ja właśnie pomyślałem?''
Przekląłem pod nosem i podszedłem do drzwi.
-Nie zostaniesz ze mną?- usłyszałem za sobą cichy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem siedzącą na łóżku Alex, która patrzyła na mnie smutnymi oczami.
-Muszę wracać do domu…
-Proszę…
-Alex… Nie mogę…- wiedziałem, że będę miał jutro przejebane, ale jak spojrzałem w jej oczy moje racjonalne myślenie poszło się jeb… Na spacer. ''Poszło na spacer.''- Dobrze…- westchnąłem.
Zamknąłem drzwi, zgasiłem światło i podszedłem do łóżka. I chyba pobiłem swój rekord w szybkości rozbierania, bo po sekundzie byłem już w samych bokserkach. Położyłem się obok Alex, a ona przykryła nas kołdrą. Spojrzałem w jej oczy, które znajdowały się jakieś dwa centymetry od moich. Po chwili uśmiechnęła się i je zamknęła. Przeskanowałem jeszcze jej śliczną buźkę i zrobiłem to samo.
-Dobranoc…- usłyszałem zaraz przed tym jak wtuliła się we mnie. I chyba właśnie zacząłem żałować, że Alex jest pijana.
-Dobranoc mała…
Liam
-Ten sędzia to jest ślepy, czy głupi?!- wydarł się Andy na cały dom.
Zaśmiałem się pod nosem i wróciłem do otwierania kolejnego piwa. Wrzuciłem
kapsel do torby, do której z chłopakami je zbieraliśmy. Od jakiś dwóch miesięcy
całkiem sporo się ich tu nazbierało. ''Jak tak dalej pójdzie to będę musiał
założyć drugą.'' Znów się wyszczerzyłem. ''Brakuje mi chłopaków…'' Potrząsnąłem
głową i chwyciłem obie butelki, po czym skierowałem się do salonu. Po drodze
sprawdziłem telefon. ''No co się dzieje?''
-Co taki zamyślony?- wreszcie dotarł do mnie głos przyjaciela.
-Danielle nie odpisuje mi od czterech dni…- westchnąłem siadając obok
niego i podając mu jego upragniony napój, w którym od razu zamoczył wargi.
-A dzwoniłeś?- spojrzałem na niego spod byka- Spokojnie, chciałem się
tylko upewnić.- podniósł dłonie w geście obrony- A byłeś u niej?
-Myślałem, żeby pojechać, ale nie chcę wyjść na jakiegoś desperata, czy
coś…- wziąłem łyk z mojej butelki.
-Wiesz, oświadczyłeś jej się po pijaku… Na większego desperata już nie
wyjdziesz- uśmiechnął się.
-Spieprzaj- warknąłem.
-Jakiś ty drażliwy się zrobił. Masz okres czy… Ał!- krzyknął, kiedy mój
łokieć spotkał się z jego brzuchem.- Co ty taki silny się zrobiłeś Payne?-
jęknął masując swój brzuch, co wywołało u mnie mały uśmieszek.
***
-Na serio myślisz, że to dobry pomysł?- zapytałem po raz już nie wiem,
który z kolei.
-Tak!- krzyknął mi Andy do słuchawki.
Już jakieś pół godziny siedziałem w samochodzie pod domem Dan z
nadzieją, że dziewczyna może jednak z niego wyjdzie.
-Słuchaj, ja ci tylko radę chci…
-CICHO! Chyba wychodzi!- przerwałem mu, kiedy zauważyłem jak drzwi się
otwierają.
Po chwili w okularach przeciwsłonecznych i zielonej sukience, zza drzwi
wyłoniła się Danielle. ''Boże, jest taka piękna.'' Szybko wyjąłem kluczyki ze
stacyjki i położyłem dłoń na klamce od drzwi. ''Teraz nie może mnie zbyć…
prawda?''
-Boże, tobie na serio odwaliło Liam- zaśmiał się Andy.
-Tobie na serio odwaliło Liam- powtórzyłem zirytowany- Pogadamy jak
będziesz chciał następnym razem wypić ze mną piwo. Cześć- rzuciłem i
rozłączyłem się.
Telefon wcisnąłem do kieszeni spodni i wysiadłem z auta. Nacisnąłem na
kluczykach przycisk zamykania i ruszyłem w stronę Dan.
Kiedy odchodziła już od domu, podbiegłem do niej.
-Hej- odezwałem się, gdy zrównałem z nią krok. Spojrzała na mnie i
szybko odwróciła wzrok z westchnięciem. ''No co jest?''
-Hej- odpowiedziała cicho.
-Nie cieszysz się na mój widok?- wyszczerzyłem się.
-A powinnam?- spojrzała na mnie spod okularów.
-Po ostatnim spotkaniu, oczekiwałem większego entuzjazmu- wzruszyłem
ramionami.- Czemu mnie olewałaś?- zapytałem wprost. ''No ja muszę to wiedzieć…''
-Wcale cię nie olewałam…- zauważyłem różowe plamy na jej policzkach. ''Tak, a Zayn nienawidzi swojego odbicia w lustrze, pff.''
-Okey, przyjmijmy, że nie…- przyspieszyłem i zagrodziłem jej drogę.-
Dasz się zabrać na kawę?- uśmiechnąłem się.
-Nie lubię kawy…- zrobiła krok w bok, aby mnie wyminąć, ale skutecznie
znów stanąłem przed nią. ''Ze mną nie ma tak łatwo.''
-Herbata?- uniosłem brwi do góry.
-Ohyda.- znów chciała mnie wyminąć, ale byłem szybszy.
-No to może lody?- schowałem dłonie do kieszeni spodni.
-Czemu, aż tak ci zależy?- zdjęła swoje okulary i spojrzała mi w oczy,
takim przenikliwym wzrokiem.
-Bo… Lubię cię…- moja dłoń szybko odnalazła drogę do mojego karku.
Danielle jeszcze chwilę popatrzyła mi w oczy, po czym ledwo zauważalnie
uśmiechnęła się i założyła okulary na włosy.
-Okey- ''Kto jest mistrzem? No kto? No ja!'' - Pod warunkiem, że będą
truskawkowe- kąciki jej ust już wyraźnie uniosły się do góry.
-Jak sobie życzysz- wyszczerzyłem się i przepuściłem ją przodem.
***
Kiedy wreszcie udało mi się przekonać Dan, że to ja za nią zapłacę,
skierowaliśmy się w stronę parku. Mijaliśmy wielu ludzi, którzy byli zbyt
zajęci spieszeniem się na jakieś ważne spotkania, autobus czy nawet do pracy,
aby mogli zauważyć jaki był dzisiaj piękny dzień. ''A może to ja mam taki
zajebisty humor?''
-Czym się zajmujesz?- spojrzałem na dziewczynę po mojej lewej.
-Tańczę- uśmiechnęła się delikatnie.- Jestem w grupie 'Dance Up Your
Life'.
-Chyba nie słyszałem nigdy o was.- przyznałem zgodnie z prawdą.
-Nie dziwię ci się. Już od jakiś dwóch lat próbujemy się wybić. Ale
niedługo są zawody, a doszła do nas świetna dziewczyna i jeden chłopak, więc
myślę, że możemy wygrać.- ''Boże ona ma taki piękny uśmiech…''
-Na pewno dacie radę- szturchnąłem ją lekko w ramię.
-Przepraszam?
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem małą dziewczynę, która ściskała w
rączkach długopis i notes. Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem jej bluzkę. ''Ale musieli dać zdjęcie z tej sesji, gdy miałem ogromnego kaca i wyglądałem jak siedem nieszczęść?''
-Co tam kochanie?- kucnąłem, aby być jej wzrostu.
-C-Czy… M-Mógłby p-pan…- wystawiła do mnie przedmioty w swoich małych
dłoniach.
-Tak, oczywiście.
Jeśli to możliwe to wyszczerzyłem się jeszcze bardziej. Podałem
Danielle mojego loda i wziąłem długopis z notesikiem od dziewczynki.
-Jak masz na imię, skarbie?- spojrzałem na jej przerażoną twarzyczkę. ''Ej
no chyba nie wyglądam, aż tak źle…''
-J-Julie- wyjąkała.
Szybko nabazgrałem swój podpis i narysowałem jakąś niewyraźną buźkę.
-Proszę- oddałem dziewczynce jej własność.
-D-Dziękuję- znów wyjąkała i szybko pobiegła w drugą stronę- Mamo
patrz!- krzyknęła zanim wpadła w ramiona starszej kobiety.
Znów uśmiechnąłem się pod nosem i wyprostowałem, biorąc od mojej
towarzyszki mojego loda. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że cały czas się na
mnie patrzy.
-No co? Mam coś na twarzy?- zmarszczyłem brwi.
-Nie, tylko… To było słodkie…- spuściła wzrok i ruszyła przed siebie,
zostawiając mnie w tyle. Stałem tak jak słup i patrzyłem na nią, aż się
obróciła i zwróciła do mnie.- No idziesz?
Wyszczerzyłem się i przyspieszyłem, wyrównując z nią krok. W tej
dziewczynie jest coś takiego, że … Chciałem z nią cały czas przebywać… Być obok
i patrzyć na jej piękny uśmiech… Mówić jej komplementy i widzieć jej urocze rumieńce…
Chciałem być z nią.
Podoba ci się? Skomentuj !