ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJCIE ZAGŁOSUJCIE!
POWRÓT W WIELKIM STYLU
Hej wszystkim!! :D
Dawno nas tu nie było dlatego dzisiejszy rozdział będzie "troszkę dłuższy" ( nie przyzwyczajajcie się do takiej długości ;) ). Mamy nadzieję że dotrwacie do końca :**
Ten rozdział jest pierwszym, gdzie tak dużo musiałyśmy pisać razem, dlatego też nie wiemy za bardzo jak to wyszło :)
So... miłego czytania i do następnego !! :D
EDIT.: Rozdział dedykujemy Lady in red z okazji jej urodzin ;* <3
Niall
Po raz kolejny spojrzałem na moją dłoń, której palce były splecione z
nieco mniejszymi palcami Clarie. I znów poczułem coś w okolicach serca. Coś
czego nie umiałem nazwać. Coś co pojawiało się ostatnio za każdym razem, gdy
moja dziewczyna była obok mnie. Nagle zacząłem czuć się tak bardzo nie na
miejscu. Tak jakbym zamiast siedzieć teraz w tym samolocie z blondynką, która zaciekle
usiłowała coś znaleźć jedną dłonią w telefonie, powinienem zostać w Mullingar.
No bo, kurde znów czułem, że coś tam zostawiłem. Coś czego nigdy nie powinienem
zostawiać. Coś co zawsze powinno być przy mnie. ''Albo ktoś...'' I ponownie
poczułem ten nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Tym razem jednak
wiedziałem jaka była tego przyczyna.
Bo
nagle przed oczami stanęła mi smutna twarz Alex, kiedy powiedziałem, że wracam
do Londynu. I jej zaszklone oczy. I to jak usiłowała powstrzymać łzy, które widocznie
cisnęły jej się do oczu. Jak niepewnie odwzajemniła uścisk, gdy przyciągnąłem
ją do siebie i zamknąłem w moich ramionach. Jak powiedziała, że też jedzie
kolejnego dnia do Londynu, na jakiś konkurs taneczny. I jak obiecała z lekkim
uśmiechem, że niedługo się zobaczymy. Jak opierała się o futrynę drzwi patrząc
jak odchodzę do domu. I jak po jej policzku spłynęła ta cholerna jedna łza,
która sprawiła, że serce zaczęło mi tysiąc razy ciężej bić.
Odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem ciężko, przymykając oczy.
I tym razem przed oczami też stanął mi obraz dziewczyny z długimi,
brązowymi włosami. Tym razem jednak jej policzki były lekko zaróżowione, usta delikatnie
rozchylone, oczy przymknięte, a dłonie kurczowo przyciskały kołdrę do jej
prawie nagiego ciała. Właśnie taki obraz ukazał się moim oczom, kiedy obudziłem
się zaledwie trzy dni temu w łóżku Morgan. Pamiętam jak przyłapałem się na
przyglądaniu się jej delikatnym rysom. Długim rzęsom, których cień padał na
jasną skórę jej policzków. Małym nosku lekko zadartym do góry. I na dłużej
zatrzymałem się na jasnoróżowych, pełnych ustach. Zacząłem się zastanawiać czy
są tak delikatne, na jakie wyglądają. I ostatnimi siłami, powstrzymywałem dłoń
od sprawdzenia prawdy.
I aż poczułem, że moje usta uformowały się w coś na kształt uśmiechu.
Wtedy dłoń Clarie puściła moją. Zerknąłem na dziewczynę i od razu tego
pożałowałem. Blondynka uśmiechnęła się do mnie delikatnie i pocałowała mój
policzek.
-Niall.. Nialluś wiesz jak bardzo cię kocham, prawda?
-Tak, wiem- wymusiłem uśmiech.
-Bo wiesz, w sklepie widziałam takie piękne buty!!!- wywróciłem
oczami- Więc może przeszlibyśmy się tam? Ty też byś może sobie coś wybrał, co?
No nie daj się prosić- zrobiła maślane oczka. ''Stary, nie. Nie tym razem…'' -
O!! I wiesz, że znalazłam super ofertę na wyjazd na IBIZĘ!!- zapiszczała ze
szczęścia.
-Clarie, wiesz, że teraz muszę siedzieć w Londynie i nie mogę
jechać...- zacząłem się tłumaczyć.
-Oj, to nie potrwa długo- tak bardzo chciałbym w to uwierzyć…
-Clarie, wiesz, że bardzo bym chciał... Ale nie mogę- westchnąłem
-No weź, chyba możesz się wyrwać na co najmniej 3 dni, nie?
-Może weź ze sobą jakąś koleżankę i jedźcie. Ja na prawdę nie mogę
kochanie...
-Oh, jak zawsze tylko zrzędzisz. Skoro mnie aż tak nie lubisz to masz
rację pojadę sobie sama!- już się obraziła. Mam przerąbane.
-Boże Clarie, nie o to chodzi.- zacząłem delikatnie. Jakoś nie mam
ochoty teraz się kłócić- Ja naprawdę nie mogę. Paul mi głowę utnie. Przecież
wiesz, że bym chciał spędzić z tobą czas... A przecież niedługo jadę w trasę z
chłopakami, a ty też ze mną jedziesz, pamiętasz? Więc się nie obrażaj,
proszę...- szturchnąłem ją delikatnie w ramię.
-I jak zawsze tylko TY!!!- yhym jasne pierdol pierdol ja posłucham-
Trasa nie ma w ogóle nic do rzeczy!! I kto ci powiedział że się obraziłam, co? A
wiesz co wypchaj się tym twoim zespołem i tym wszystkim.- westchnąłem- I tak!
TERAZ SIĘ OBRAZIŁAM.
-Zamów sobie te buty, ja zapłacę.- wiedziałem, że to na nią zadziała.
-Aaa!! Kocham cię!! Och już nie mogę się doczekać.- wywróciłem oczami-
I wiesz, że wcześniej nie mówiłam tego wszystkiego tak na poważnie pysiu,
prawda?- po czym wróciła do grzebania w telefonie. Jęknąłem cicho i spojrzałem
w górę. ''Ty na górze! Dobrze się bawisz? Bo ja jakoś nie bardzo…''
***
-Niall, zajedź od tyłu. Oszczędzimy sporo czasu.
Skinąłem Prestonowi i zjechałem moim ukochanym samochodzikiem na tyły
studia. Kiedy zaparkowałem wyjąłem kluczyki ze stacyjki i zaciągnąłem hamulec
ręczny. Sięgnąłem do tyłu po czapkę i okulary. Jakoś nie miałem ochoty jeszcze
słyszeć tych pisków i krzyków, więc szybko nałożyłem oba przedmioty na głowę.
Jasne, kocham naszych fanów najbardziej na świecie, ale czasem są chwile, gdy
nie mam jakoś ochoty uśmiechać się do każdego zdjęcia i podpisywać wszystkiego
co podstawią mi pod nos. A dzisiaj chyba miałem jeden z tych dni.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi, zgarniając jeszcze moją torbę i
przerzucając ją sobie przez ramię. Ruszyłem w stronę metalowych drzwi. Po
chwili poczułem za sobą obecność ochroniarza. I wtedy uświadomiłem sobie, że
już zbliża się koniec wakacji. Westchnąłem głęboko i pchnąłem ciężkie drzwi.
Od razu odczułem ciężką atmosferę, kiedy tylko wszedłem w głąb budynku.
Nie można było się jednak dziwić. Za jakąś godzinę miał się zacząć wywiad, a
znając życie wszyscy chcieli mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. I tak
właściwie dopiero po paru minutach drogi uświadomiliśmy sobie z Prestonem, że
nie wiemy gdzie mamy iść. Normalnie
zacząłbym się śmiać jak opętany i wymyślił jakiś super komentarz do tej
sytuacji, ale nie dzisiaj. Zapytaliśmy więc o drogę i skierowaliśmy się do
garderoby. ''Już mam dość tego dnia.''
Liam
Przemierzałem kolejny korytarz w poszukiwaniu łazienki. Chłopaków
jeszcze nie było. Louis podobno już dojeżdżał, Niall przed chwilą wyszedł z
samolotu i również już jedzie, a Harry i Zayn stali gdzieś osobno w korku.
Miałem tylko nadzieję, że się nie spóźnią, bo jakoś nie miałem ochoty już
słuchać narzekań Paula typu ''Czemu ja was muszę niańczyć?'' , ''Należy mi się
podwyżka'' , ''Odchodzę!'' , ''Jesteście tacy nieodpowiedzialni!'' albo jego
ulubione ''Beze mnie byście zginęli!''. Właściwie w pewnym sensie może ma
rację. Dość często się spóźniamy, ale zazwyczaj to nie z naszej winy. No bo, przecież
sam każe nam się zatrzymywać przy fanach, prawda? To niech nie ma to nas
wyrzutów. I może czasem coś rozwalimy w hotelu. I zdarzało się, że w garderobie
też. Przez nas poodchodziło paru choreografów, stylistów… Dobra zginęlibyśmy
bez niego.
Podniosłem wzrok, kiedy zauważyłem, że wreszcie ktoś zmierza w moją
stronę.
-Przepraszam!- krzyknąłem.
Dziewczyna podniosła na mnie wzrok, a moja ręka powędrowała
automatycznie do karku. Chłopaki mówią, że robię tak zawsze, kiedy się
denerwuję.
-Tak?- uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie wiesz może… Gdzie tu jest łazienka?- dziewczyna na moje słowa
poszerzyła swój uśmiech.
-Do końca tego korytarza, potem w lewo i drugie drzwi na prawo.
-Dziękuję- uśmiechnąłem się wdzięcznie i podążyłem we wskazanym mi
kierunku.
Kiedy skręcałem w lewo do moich uszu dobiegł krótki dźwięk nowej
wiadomości. Zatrzymałem się i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Przejechałem po
ekranie, aby go odblokować. A kiedy zobaczyłem od kogo jest nowa wiadomość
uśmiech sam wtargnął mi na usta.
Od: Danielle
Hey! Już gotowy na wywiad? :* Dan
Szybko wystukałem odpowiedź, wcisnąłem telefon do kieszeni i wszedłem
do łazienki.
Do: Danielle
Tak, a ty co porabiasz? ;)
Kiedy tylko zamknąłem za sobą drzwi toalety, znów usłyszałem dźwięk
wiadomości. Szybko wyciągnąłem telefon i otworzyłem nowego SMS-a.
Od: Danielle
Siedzę sama w domu i tak właściwie to… myślę o Tobie : )
Do: Danielle
To słodkie :* A można wiedzieć w jakim kontekście o mnie myślisz? ;)
Od: Danielle
W takim, że zastanawiam się co robisz dziś wieczorem? :*
Do: Danielle
Mam to rozumieć jako zaproszenie na randkę? :)
Od: Danielle
Możesz to rozumieć jak chcesz ;)
Do: Danielle
Czyli randka :) Okey, co chcesz robić? ;)
Od: Danielle
Możemy… Iść do kina, gdzie jest wielu ludzi, którzy mogą być irytujący,
albo… Możemy w spokoju coś obejrzeć u mnie :)
Do: Danielle
Będę u ciebie o 20 ;) Jakie filmy lubisz?
Już miałem otworzyć kolejną wiadomość, kiedy na kogoś wpadłem.
-Przepraszam- szybko schowałem telefon i podniosłem wzrok na osobę
naprzeciwko, a w oczy rzuciły mi się tak dobrze mi znane farbowane blond
włosy.- Niall?- wyszczerzyłem się.
-Boże, Liam, naucz się chodzić.- jęknął i podniósł swoją czapeczkę z
ziemi, zakładając ją ponownie na czuprynę.
Zaśmiałem się i stanąłem obok niego, zarzucając rękę na jego ramiona.
-Jak tam w Mullingar?- zapytałem i spojrzałem na niego, nadal
nienormalnie się szczerząc. A kiedy odwrócił się do mnie, wcale się nie
uśmiechał.
-Lepiej, kurwa nie pytaj.
Zayn
Już kiedy wchodziłem do studia, stwierdziłem, że jest wielkie. A moja
teoria potwierdziła się, kiedy zacząłem błądzić po pomieszczeniach jak po
labiryncie, szukając garderoby. I w końcu na serio się zgubiłem. Nigdy nie
byłem dobry w te klocki. ''Nie ma tu jakiejś mapy czy czegoś?''. Szukając planu,
rozmyślałem o rozmowie z Lou. No, bo serio, zamiast mnie pocieszyć to wyzywa na
pojedynek, w którym to JA najwięcej muszę zrobić. Idiota. Muszę z nim dzisiaj
pogadać. Oczywiście za dużo rozmyślałem, bo zacząłem gubić się jeszcze
bardziej. Nagle usłyszałem jakieś głosy. Gadali po mojej prawej, ale oczywiście byli za ścianą. Co za idiota wymyślił taki
wielki budynek! Skręciłem w lewo, potem w prawo. Lewo, prawo, prawo i nadal
nic. Zaraz się kurwa położę i będę udawał, że zemdlałem. Może wtedy ktoś mnie
znajdzie. Nagle zauważyłem kogoś przede mną.
- HEJ!! Ej ty poczekaj!- wtedy się odwrócił- Lou?- o jak mi się
trafiło. Tak bardzo chciałem z nim pogadać i proszę! Ale jak błagałem o drogę
to tak ciężko było to spełnić, nie? Nawet nie wiem do kogo ja to mówię.
-Malik?- zapytał zdziwiony.
-Nie wróżka zębuszka- powiedziałem zirytowany.
-Jakiś nie w humorze? Czyżbyś przegrał zakład?- wyszczerzył się i
złączył przed sobą dłonie. Oooo, pomarzyć se możesz . Nie dam się tak łatwo.
Jak już podniosę rękawice to jej nie upuszczę. Więc... ''Żryj gruz Lou! I szykuj się
na sprzątanie mojego łóżka!''
-Pff chciałbyś. Za to ty marnie wyglądasz, wysypki na dupie dostałeś i
ci mina zmarkotniała? W ogóle to blady jakiś jesteś, masz gorączkę? Lepiej idź
do lekarza bo wampirem się staniesz. Chociaż nie, ty się nie nadajesz.- wytknąłem
mu język i zacząłem się z niego nabijać.
-Ha ha ale zabawne- wywrócił oczami i strącił moją rękę ze swojego
czoła.
-No wiem- uroczo się uśmiechnąłem.
-Ten uśmiech to zachowaj dla tej Darcy, na mnie jakoś nie działa.-
schował dłonie do kieszeni spodni- A ty co tu właściwie robisz? W sensie, czemu
nie jesteś w garderobie?
- Jej, jaka szkoda- "Ty mi lepiej nie podskakuj"- Ale głupie
pytania zadajesz. Przecież widziałeś, że szedłem...- będzie się ze mnie
wyśmiewał- No dobra zgubiłem się- powiedziałam przyciszonym głosem, na co ten
wybuchł śmiechem.-Oh Zayn. Chodź ze mną. Zaprowadzę cię, kochanie- wyszczerzył
się wystawiając do mnie dłoń. Tak się bawimy? Dobra, czemu nie?
-Och, dziękuję dzióbku- udawałem dziewczęcy głosik i chwyciłem jego
dłoń.
-Wiesz, chyba zacznę być zazdrosny o tą Darcy. Jeszcze mi mojego małego
Malika zabierze i co ja zrobię?- westchnął.
- Oj, Lou Lou ja zawsze będę z tobą- dalej ciągnąłem nasze przedstawienie.-Ale
prawda że małe jest piękne, co nie?
-Biorąc pod uwagę, że jednak jesteś ode mnie o odrobinę wyższy to tak,
zgadzam się. Małe jest piękne- puścił do mnie oczko.
- Ymmm, jaki zadziorny- machnąłem ręką jak kot.
-Boże, Zayn, przestań- wziął głęboki oddech i odwrócił wzrok. Po chwili
doszliśmy pod drzwi, na których był napis 'One Direction'- Widzisz skarbie,
mówiłem, że ze mną nie zginiesz- pchnął drzwi i weszliśmy do środka, ale nikogo
tam nie było.
- Najpierw mówisz żebym sam przestał, a nagle znowu udajesz. -
prychnąłem- Tak to nie będziemy się bawić tygrysie- widząc jego zirytowaną minę
zacząłem się śmiać.
Już miał się odezwać, kiedy jego wzrok utknął na czymś za mną.
Zdezorientowany odwróciłem się i zauważyłem zegar na ścianie.
-Kurwa!- krzyknął Louis- Jesteśmy spóźnieni!- szybko złapał mnie za
ramię i wybiegliśmy z garderoby.
Biegliśmy jakieś pięć minut zanim znalazła nas jakaś dziewczyna i
poprowadziła do studia nagraniowego. I nie, ja wcale nie widziałem, jak Lou
patrzy się na jej swoją drogą zgrabny tyłek.
-No wreszcie! Gdzie wyście byli?!- krzyknął Paul, kiedy tylko nas
zobaczył.- Albo wiecie co, nie odpowiadajcie! Już siadać, zaraz się zaczyna
transmisja!- spojrzał jeszcze pytająco na Lou, który tylko mu przytaknął.
Menager się oddalił, a my podążyliśmy do kanapy, gdzie siedziała reszta
chłopaków.
-Siema chłopaki!
-Zayn!- uśmiechnął się Liam i od razu wystawił dłoń do przybicia
piątki. Niall nawet mnie chyba nie zauważył, a Harry wpatrywał się we mnie jak
w obrazek.
-Zmieniłeś fryzurę?- no serio?! To przykuło jego uwagę?
-Nie nic nie zmieniałem.. Po prostu nie chciało mi się ich stawiać na
żel.- na moją odpowiedź reszta wybuchła śmiechem, oprócz jednego. Mianowicie
blondyna.
-Czy z nim wszystko w porządku?- nagle każdego wzrok został skierowany
na Horana. Podszedłem do niego i zacząłem mu machać ręką przed twarzą. Nie
działało, więc zacząłem go szturchać.
- Niall!!!- wydarłem się i w końcu uraczył mnie swoim spojrzeniem.
- Yyy.. co? O Zayn, siema!
-Wreszcie się ocknąłeś- spojrzałem się na niego z politowaniem.
-TRANSMISJA NA ŻYWO ZACZNIE SIĘ ZA 1 MINUTĘ. PROSZĘ O ZAJĘCIE MIEJSC.
Usiadłem na kanapie między Niallem a Liamem i cierpliwie czekałem aż
się zacznie. W sumie to dopiero teraz rozejrzałem się po pomieszczeniu. Kanapa,
na której siedzieliśmy z chłopakami była postawiona na skos, aby być przodem do
widowni ale i do prowadzącego. Siedzenia były koloru białego. Przed nami był
beżowy stolik na którym stała woda i przekąski. Za nami były prowizoryczne
ściany w kolorze pomarańczowo-kremowym.
- WCHODZICIE ZA 10..9..8..7..6..5..4..3..2..1.
Ostatni raz spojrzałem na chłopaków i wszyscy dosłownie wszyscy byli
zamyśleni albo przymuleni. Ale oczywiście gdy tylko kamery się włączyły każdy
udawał, że jest zainteresowany. Albo się starał.
Louis
Jak tak sobie patrzę na uśmiechniętego Harrego, to właściwie... Może
jakoś przeżyję? No, bo jego szczęście jest dla mnie ważniejsze od mojego... Ale
z drugiej strony to ja dostaję po dupie... Choć łatwiej będzie mi znieść
przybitego mnie, niż zdołowanego Stylesa.
-Louis?- dotarł do mnie głos prowadzącego.
-Tak?- poprawiłem się na kanapie.
-Musisz mu wybaczyć, chyba się nie wyspał- zaśmiał się Liam, ratując
mój tyłek. ''Kocham cię Payne.''
-Jasne- zaśmiał się facet- Ale wracając... Jak przygotowujecie się na
swoją nową, wielką trasę po stadionach?
Oczywiście zawsze wszechwiedzący Liam zaczął opowiadać o naszych
zbliżających się próbach. Zacząłem po kolei mierzyć wzrokiem każdego z
chłopaków. Zayn bawił się swoimi dłońmi, ale po chwili dotarło do niego chyba,
że był na wizji i natychmiastowo spojrzał się na widownie. Niall bawił się
szklanką i też wydawał się nieobecny. Jak nigdy podczas wywiadu nie słychać
było jego śmiechu. Coś go ewidentnie od środka zżerało i to nie był głód. Musimy z nim poważnie porozmawiać... No i
Harry. Mierzyłem go wzrokiem i akurat na mnie spojrzał. Zaśmiał się głośno i
puścił mi oczko. ''Idiota.'' Uśmiechnąłem się i spojrzałem na Liama. Nadal
zawzięcie dyskutował o naszej zbliżającej się trasie. Wróciłem więc wzrokiem do
Horana i próbowałem wymyślić o co może chodzić.
-Chłopcy, mam do was podstawowe i ważne pytanie. Gotowi?
W tym momencie wszystkie oczy skupiły się na prowadzącym.
-Kto jest zajęty, ręka w górę.- uśmiechnął się i czekał na naszą
reakcję.
Widziałem jak Nialler wzdycha i podnosi dłoń. ''Czyli Clarie?'' Reakcja
blondyna nikogo wręcz nie zdziwiła. A w porównaniu do tej, kiedy to ja powoli
podniosłem dłoń, to już w ogóle. Właściwie tylko Liam patrzył na mnie z troską
w oczach. Ale co ja miałem zrobić? Paul powiedział, że im szybciej wygadam się,
że jestem w tym ''związku'' tym lepiej. Mężczyzna tylko powiększył swój
uśmiech, Liam patrzył współczująco, a reszta moich przyjaciół wybałuszyła na
mnie oczy. Nawet Niall.
-No więc słuchajcie fanki One Direction. Jeden wolny przystojniak mniej
na rynku.- zaśmiał się.- O widzę, że jedna dziewczyna ma pytanie. Wstań
kochanie.
Spojrzałem na widownię i zobaczyłem dziewczynę z burzą loków na głowie.
-Hey! Na imię mam Jessie i jestem z Paryża. Mam pytanie do Louisa.-
jakbym nie wiedział o co zapytasz…- Jak nazywa się twoja nowa partnerka?-…i
trafiłem…
Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem powietrze. Spojrzałem na chłopaków,
którzy chcieli mnie chyba zabić wzrokiem.
-Cassie. Cassie King.
Nagle przed oczami pojawił mi się obraz blondynki, która mnie tak
właściwie to chyba nienawidzi. ''Ze wzajemnością oczywiście.'' Na każdym prawie
kroku mamy do siebie jakieś pretensje i coraz to lepsze wyzwiska. Język to ma
dziewczyna niewyparzony. Nigdy w życiu nie słyszałem takich słów z ust
dziewczyny. Ale co ja mogę zrobić? Muszę to jakoś przeżyć.
Potrząsnąłem głową i wróciłem wzrokiem do prowadzącego.
-Dobrze, no to skoro już zaczęliśmy, może przejdźmy do pytań od widowni-
wszyscy skinęliśmy głowami.- Dziewczyna w niebieskiej bluzce z Harrym.
- O mój boże!!!- auć moje bębenki- Hej Harry! Pamiętasz mnie?- teraz to
każdy spojrzał się na Harrego, a on przerażony wpatrywał się w dziewczynę.- Ale
nieważne, hahah. A więc mam pytanie do... w sumie to do wszystkich. A więc
Niall, dziwi mnie to, że się nie pomalowałeś jak zawsze! Myślałam, że
zostaniesz przy całej blond łepetynie, więc mam pytanie dlaczego się nie
pomalowałeś?!- blondyn się na nią dziwnie spojrzał, tak samo jak ja- Liam
świetnie wyglądasz!! Followniesz mnie na twitterze? I jak ci minął wolny czas?
Louis!- odwróciłem się w jej stronę z lekkim przerażeniem - Od kiedy jesteś z
Cassie? Jest ładna? Nie jest z tobą dla pieniędzy? Bo przyrzekam, że jeśli jest
to jej coś zrobię. Hahha, oczywiście żartuję... a może nie?- matko boje się
jej- No ale jak opisałbyś ją jednym słowem? Czy dobrze ci się z nią rozmawia? A
tak w ogóle to co z Larrym?- takiego potoku słów w życiu nie słyszałem- Zayn,
ładnie ci w tych włosach, jakiego żelu używasz? Kupie sobie taki sam!! - zaraz,
przecież Malik dzisiaj nawet nie postawił włosów! Ona niedowidzi?- AAA, matko jak ja was kocham, normalnie, aaa!!
Ale Zayn, moim zdaniem powinieneś sobie kogoś znaleźć. Ogólnie wszyscy oprócz
Harrego powinni kogoś mieć. Bo przecież Loczuś Pączuś, jest mój. I on ma takie
miękkie kręcone włosy. Ooch. A tak w ogóle to tęskniliście za sobą nawzajem?!-
każdy z nas miał otworzoną buzię i tępo wpatrywał się w dziewczynę.
- DOBRZE!!- krzyknął prowadzący- Hahah, dziękujemy…
- Nazywam się GLENDA!!- krzyknęła fanka- Harry jest mój!!!! Puśćcie
mnie!!!- i po chwili byliśmy świadkami wpadającej na Stylesa Glendy. Każdy
wybuchnął gromkim śmiechem oprócz wystraszonego "Loczusia Pączusia".
"Współczuję ci brachu."
- Dziękuję za uwagę, nazywam się Thelma, jestem jej siostrą.- kolejna
fanka.. Na szczęście dziecko poszło za miotającą się siostrą, którą wynosili
ochroniarze.
-A więc!- powiedział mężczyzna po naszej prawej, skupiając uwagę
wszystkich na sobie- Już wiemy jak szalone mogą być wasze fanki.-zaśmiał
się. Widać było, że chciał rozluźnić
sytuację.
Po chwili już dyskutował ponownie z Liamem o nagrywaniu nowej płyty.
Wykorzystując sytuację spojrzałem na Harrego, którego mina nadal wyrażała
czyste zdziwienie i przerażenie. Szturchnąłem go lekko w bok, a kiedy się do
mnie nie odwrócił zrobiłem to jeszcze raz. Mocniej.
-Ej- syknął- To bolało- dodał szeptem.
-A co wy tam sobie szepczecie chłopaki?- spojrzał na nas zaciekawiony
prowadzący.
-A wiesz próbuje go jakoś rozruszać, bo siedzi jak ten słup soli.-
zaśmiałem się i klepnąłem siedzącego obok Stylesa w udo.
-Ha ha ha, padam ze śmiechu- ooo Haruś się wkurzył.
-No co masz coś do moich żartów?- uniosłem brwi ku górze.
-Tak mam, są niezrozumiałe.
-Chyba dla ciebie, zresztą jak zawsze- prychnąłem i wszyscy zaczęli się
śmiać.
-Pff, foch.- Styles się odwrócił w przeciwną stronę, a wszyscy ponownie
parsknęli śmiechem.
-Oh, Haroldzie, wybacz mi- pogładziłem go po ramieniu.
-No nie wiem, zachowałeś się niedorzecznie!!- każdy wprost płakał ze
śmiechu- Ale przecież wiesz, że nie mogę się długo na ciebie gniewać- położył
mi dłoń na twarzy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Niestety długo nie
wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się z siebie śmiać.
-Chłopaki, wy coś braliście?- zapytał Liam, kiedy już mniej więcej się
ogarnął.
-Nie, on tak cały dzień- parsknął Zayn.
-Nie mów, że ci się nie podobało- wyszczerzyłem się do Malika.
-No jakże bym mógł- puścił mi oczko
-Ty też coś brałeś?
- No jasne że brałem, marsjanki- uśmiechnął się, a Horan to tarzał się
już po podłodze.
''No i wrócił nasz Nialler.''
Harry
Nie mogłem uwierzyć, że ta dziewucha tutaj była, po prostu nie mogę. ''Jak ją tu w ogóle ktoś wpuścił?''. Z daleka było widać, że z wariatkowa
uciekła. Siedziałem jak na
szpilkach czekając aż ten wywiad się skończy. Chciałem stąd zwiać i to jak najszybciej.
Tylko co zrobię kiedy ona tam.. NIE!! ''Nie myśl tak idioto!''. Jej nigdzie nie
było, nie czatowała na mnie przed budynkiem. Ochroniarze ją wynieśli i kazali
wrócić do domu. ''Jak bardzo bym chciał aby to była prawda.''
-HARRY!!!!!- moje uszy!! Jezu przysięgam, że zaraz Niallowi język utnę
i do czoła przykleję żeby pamiętał co zrobił. Zaraz my jesteśmy na wizji! ''O
kurwa.''
- Tak?- każdy się roześmiał. I co w tym takiego śmiesznego co?
- Wreszcie się ocknąłeś! Ty to chyba przesadziłeś z tymi marsjankami- spojrzałem
się na Zayna jak na idiotę. Ale zaraz do mnie dotarło o czym gadaliśmy
wcześniej i dołączyłem do śmiejących się ludzi. ‘’Zdecydowanie za szybko się
wyłączam.”
- A może myślałem o czymś ważnym?- powiedziałem poważnym tonem.
- Po pierwsze jesteśmy na wizji i nie ładnie jest się zamyślać. Wyobraź
sobie jak wyglądałeś- Lou pokazał głupią minę- Po drugie znając ciebie to
myślałeś o czymś zboczonym- walnąłem go z łokcia- No widzicie?! On jest nie
wychowany!
-Ty też, bo się drzesz.
-No dobrze, niestety nasz czas już minął… -zaczął prowadzący. Gadał i
gadał i gadał…- Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Wielkie oklaski dla ONE
DIRECTION!!!-
-No stary wiesz, będę tęsknił- tak, typowy Louis. I jeszcze się
przytulił, nie mogę z niego.- Aaa Treehovis!- facet się odwrócił- Powiedz
swojemu psu, że go kocham.
-Jesteś niemożliwy Lou.- zaśmiał się, a Liam z Niallem wskoczyli mu na
barana, Zayn się przytulił do jego nóg i powiedział, że trudno mu się z nim
rozstać a ja go klepnąłem w tyłek. ‘’Pożegnanie w stylu 1D bitches!’’
Pożegnaliśmy się z prowadzącym i weszliśmy za kulisy. Jestem ciekawy
kto był po nas na przesłuchaniu, dlatego się wróciłem i spojrzałem. Demi
Lovato?! Muszę zawołać Nialla. Chociaż raczej nie ma już takiego hycla na jej
punkcie…
-Ej Niall!!- krzyknąłem- Zgadnij kto teraz rozmawia ze Treehovisem.
DEMI LOVATO!- ryknąłem mu w twarz że aż przymknął powieki.
-TAAA, serio?!!! Pokaż!!!!!
Zachowywał się jak jej fanka przez 5 minut, a następnie zaczął się z
siebie śmiać. I niby dyskretnie poszedł ją zobaczyć wystawiając łeb na widownię
i się wygłupiając. Każdy się śmiał, a kiedy prowadzący się odwrócił Niall
zniknął. Haha posikałem się w majtki. Rozśmieszyło to nawet kamerzystę! A co ja
gadam wszystkich ludzi tutaj zebranych! A Treehovis nie wiedział o co chodzi. ''Współczuję ci koleś, serio.''
- Jak miło się spotkać i coś odpierdolić przed wszystkimi- powiedziałem
nadal się śmiejąc, a każdy przytaknął na moje słowa.
Staliśmy jeszcze tak chwilę i w końcu odezwał się Zayn.
- To co teraz będziecie robić?
-Ja uciekam do LA- czy ja powiedziałam uciekam? Kuźwa.
-Uciekasz? Przed kim? Krasnoludkami?- Louis nie jest śmieszny, to jego
głupota powala.
-No jasne, że przed krasnoludkami, a ty myślałeś, że przed kim?
-No myślałem że przed taką jedną dziewczyną- puścił do mnie oczko
-Zamknij mordę Lou- syknąłem w odpowiedzi.
-Ja wracam do Bradford- odezwał się Zayn zakłócając moją bitwę z Tommo
na morderczy wzrok.
-A ja wiem po co wraca!- wydarł się nagle Tomlinson.
-Zaraz ci tą mordę w dupę wsadzę jak nie przestaniesz!- tak, to było
śmieszne. Brawo Zayn!
-Chętnie ci pomogę Malik...- uśmiechnąłem się do Malika.
-Dobra tylko bez pazurów tutaj !- odezwał się Lou piskliwym głosikiem.
-Może odpuśćmy sobie to wsadzanie i tak dalej, i cieszmy się, że znowu
jesteśmy razem? - wyszczerzył się Payno.
- Jak zwykle ratujący Payne. I dzięki ci boże za tą istotę, bo byśmy
się pozabijali- powiedziałem na jednym wydechu.
-Kocham cię Liam!- nagle Louis uczepił się szyi Liama. Niall kiedy na
nich spojrzał, zaczął się śmiać jak opętany, zresztą to chyba nie była żadna nowość.
Jednak zaraz zadzwonił jego telefon, a kiedy spojrzał na wyświetlacz od razu
uśmiech zszedł mu z twarzy. ''O co chodzi?'' Nawet chciałem o to zapytać, ale
blondyn odebrał i oddalił się od nas
-Dobra! To jak teraz jedziemy?- ocknąłem się kiedy usłyszałem głos
Payna.
-Nie wiem, bo Harry Egiosta Jestem Taki Zajebisty Styles jedzie do LA,
sam- Louis podkreślił ostatnie słowo i wytknął mi język.
- Przecież nie wezmę takiego idioty jak ciebie- prychnąłem- A po za tym
przecież nikt ci nie broni tam jechać- również wytknąłem mu język jak 5 letnie
dziecko.
- Ja też jestem idiotą?- nagle wrócił Niall.
- I ja?- Malik, nie dobijaj mnie.
- Ja też?- serio Payne? No masz ci los, cała psiarnia się nagle zebrała
na wyjazd ze mną. Przecież wiem, że jestem fajny, ale no ludzie dajcie mi odetchnąć!
-Nic nie mówiliście, że chcecie jechać- udałem niewiniątko,
-Tyle razy ci to mówiłem!- znów zaczął Tommo.
-Jakoś sobie nie przypominam…
-Zabije go!- Louis zaczął iść w moją stronę z mordem w oczach, a ja już
byłem w biegu.
Na szczęście miałem dłuższe nogi od niego. Wypadłem tylnymi
drzwiami na zewnątrz i oczywiście na kogoś wpadłem. ''No do chuja pierdolonego
jeża, ja to mam szczęście.''
-AAAAA!!!- pisnąłem kiedy zobaczyłem na kogo wpadłem i natychmiast
zawróciłem mijając zdezorientowanego Louisa za sobą. I zdyszany kucnąłem przy
chłopakach. Każdy się na mnie dziwnie patrzył. I w końcu przyleciał Lou.
-STYLES KURWA CO TO ZA DZIEWUCHA DO CHOLERY?!- krzyknął wkurzony szatyn.
-Chyba wolisz nie wiedzieć- wydyszałem
-Harry...- jęknął Niall i przytulił się do mnie. I zacząłem się zastanawiać,
czy to on chciał wesprzeć mnie, czy to on potrzebował wsparcia.
-Chyba jednak chcę- westchnął Louis i założył przed sobą ręce- Gadaj.
Już.
-O moja matko boska, tylko bez śmiania się, jasne?- każdy przytaknął.
Niby super, gdyby nie skrzyżowali palców.
Westchnąłem ciężko i zacząłem im opowiadać od samego początku jak
spotkałem Glendę i przez jaki horror musiałem przejść w domu. Nagle Louis
wybuchnął śmiechem, Liam patrzył na mnie przerażony, Zayn wstrzymywał śmiech, a
Niall nadal był do mnie przyklejony.
-No naprawdę dzięki Louis naprawdę mnie pocieszyłeś. I ty Zayn, serio?-
on tylko wzruszył ramionami. Wkurzyłem się. Ja im mówię co mnie trapi a oni się
śmieją.- Louis, a co z tą twoją dziewczyną?- walnąłem, a on natychmiast się
opanował – Zayn, a jaki ty sekret przed nami ukrywasz, że tylko Tomlinson o nim
wie?- spojrzałem na mulata, który patrzył na mnie wielkimi oczami.,
-Po nazwisku to po pysku- przerwał mi Lou.
-Niall dzięki za wsparcie ale lekki to ty nie jesteś.-odepchnąłem lekko
blondyna- Liam, a ty w życiu nie byłeś tak przywiązany do telefonu jak
dzisiaj.- wygarnąłem każdemu po kolei wszystko co przede mną ukrywali. Teraz ja
chce się pośmiać.
-To co jedziemy jednym samochodem i robimy sobie godzinę na wyznanie
wszystkiego?- zaproponował uśmiechnięty Liam.
-Taa, ja mam samochód- westchnął blondyn i wstał.
-Ja prowadzę!- krzyknął Payne.
-Moim samochodzikiem?!- pisnął Horan
-A co to? Żona twoja?- spytałem się, na co on spiorunował mnie
spojrzeniem.
-Pogadamy jak będą chcieli prowadzić twój cwaniaku- warknął i rzucił
Liamowi kluczyki.
-To może przejadę się twoim Range Roverem?- spytał się Zayn
-Więcej się nie odzywam- natychmiast się odezwałem i podniosłem dłonie
w geście obrony.
-No to jedziemy chłopaki!- krzyknął radosny Payne i pobiegł w stronę
samochodu.
-Jak go tylko zarysujesz to ci jaja obetnę- krzyknął za Liamem.
-To co zrobisz jak ci go rozbije?- spytałem się zaciekawiony.
- Lepiej nie pytaj- warknął. Och jaki zły Horan. ''Lepiej nie zadzierać."
Niall powędrował zaraz za Paynem, Zayn zabijał spojrzeniem Louisa,
który szedł kawałeczek przed nim, a ja szedłem na samym końcu. Jednak
przypomniałem sobie, że pewna jebnięta dziewczyna, która gdzieś tu jest, w
każdej chwili może mnie napaść i porwać, więc szybko zacząłem biec w stronę
samochodu. Władowałem się na tył obok Horana, a zaraz obok mnie usiadł Tommo. Usłyszałem
jeszcze kawałek rozmowy Daddyego z Paulem. ''Obstawiam, że informował go o
naszej małej przejażdżce samochodem.'' Liam prowadził, a Malik siedział obok
niego. Po chwili już byliśmy poza terenem studia, a ja mogłem spokojnie
odetchnąć. Ciszę przerwał głos naszego kierowcy.
-To kto pierwszy? Zayn?- zapytał uśmiechając się.
-Eee, a czemu ja?- Malik westchnął zirytowany
-Bo siedzisz obok mnie i masz ten zaszczyt- uśmiechnął się szeroko
Payne. ''Takiego szczęśliwego to go dawno nie widziałem.''
- Och, ale ja ci go z chęcią mogę oddać- przymilał się, było to widać.
-Zayn, błagam cię, mam zajebisty humor. I jeśli ktoś z was mi go
popsuje- odwrócił się do nas- To was powieszę.
-Ja to zaraz zrobię z tobą, jak się nie spojrzysz na drogę!- krzyknął
Niall.
-Już spokojnie- uśmiechnął się i odwrócił- To dajesz Zayn.
-Wiesz jak nie chcesz, to ja mogę im powiedzieć o Darcy!- wyszczerzył
się Tommo.
-Louis!!!- wydarł się na całą petę. "Matko to tak się w ogóle
da?"- Pamiętaj, że po mnie jesteś ty!
-Chciałbyś- prychnął Lou i odwrócił się do szyby.
-No dobra- no dawaj dawaj, szybciej nie ociągaj się!- A więc chodzi o
dziewczynę- no wreszcie!! Zaraz.. co?!! Wybałuszyłem na niego oczy. Zayna Sam
Sex Malika nurtuje dziewczyna? NIE WIERZĘ!!- Nazywa się Darcy..
- Do rzeczy Malik- wciąłem mu się.
- Chcesz się dowiedzieć czy nie?- "Jaki zgryźliwy."
- Dobra, dobra mów- już się nawet słowem nie można odezwać.
- A więc nazywa się Darcy- westchnąłem i od razu wściekłe spojrzenie Zayna
mnie dopadło. Aż w geście obrony podniosłem ręce.- Jest totalną wariatką- nie rozumiem. To czemu
się z nią w ogóle zadaje?- Olewa mnie na każdym kroku, a ja się próbowałem
tylko zaprzyjaźnić!- i już wiadomo o co chodzi. Jedyna laska na świecie nie
chce się z nim nawet zaprzyjaźnić, a przecież to MALIK, M-A-L-I-K. Chyba zaraz
jednak nie wytrzymam ze śmiechu. Reszta chyba też. Ale w sumie co mnie to, on
też się ze mnie chichrał.- Nie mogę powiedzieć, że jest brzydka.. niestety- no
tak gdyby nie grzeszyła urodą to łatwiej by ci było ją porzucić, nie?- I nie
wiem czemu akurat zadzwoniłem do Tego idioty- wskazał na Tommo, za co dostał po
głowie- Ale założyłem się z nim, że zdobędą ją choćby nawet nie wiem co. I
pamiętaj Tomlinson że nienawidzę cię za to z całego serca.
- Tak, też cię kocham pięknisiu- odpysknął mu.
- I w sumie nie wiem co mam zrobić, bo ona mnie nie lubi, ale chyba
jednak mi na niej zależy co jest nienormalne! Zauroczyłem się, a jej kurwa nienawidzę.
To jest nie możliwe!!... Kurwa powiedziałem to na głos.
- No to żeś się wkopał stary. Ale spójrz na to z innej strony łatwiej
ci ją będzie zdobyć- próbowałem znaleźć jakiś plus. W odróżnieniu od niego ja
pomagam!
- Jakoś mi się to nie widzi, bo jej nie lubię. Wszystko jej się nie
podoba i drze się na każdym kroku- lepiej żeby nikt nie wiedział o czym sobie
pomyślałem. "Jestem zboczony."- Harry wiem, że ty to odbierasz
inaczej- ups wydało się. Ale ja się tylko wyszczerzyłem- Dobra teraz ty Lou,
dawaj.
-Co? Ja?- zaczął, ale chyba pod naciskiem spojrzenia Zayna
skapitulował- Okey, już, przestań się tak gapić!- westchnął- Cassie... Cassie
nie jest moją dziewczyną. Znaczy jest, ale taką... Udawaną. Modest kazał mi powiedzieć,
że jest moją dziewczyną, żeby niby ta histeria fanek z Larrym się uspokoiła. No
i stwierdzili, że mnie albo Stylesa wpierdolą w jakiś pojebany związek. A że
podobno, ja jestem ten starszy i rozsądniejszy, to lepiej to zniosę-
O.KURWA.MAC.- Ta dziewczyna jest wkurwiająca, niewychowana, zgryźliwa,
zdzirowata, jędzowata, zna wyzwiska, których nawet ja nie znam i do tego jest
cholernie sexowna. Już. Powiedziałem.- opadł na oparcie.
-Poradzisz sobie, stary- odezwał się Liam.
-Ta, ile razy słyszałem to już od Paula...
-Tobie jakoś szybciej poszło niż Zaynowi- ni z gruchy ni z pietruchy wtrącił
się Niall.
-Dzięki stary naprawdę.- prychnął Malik- A co do ciebie Lou, to Liam ma
rację. Dasz radę. Chociaż pomyśl, gdybyś spierdolił sprawę i był okropnym
chłopakiem to by ci może odpuścili?- to nie jest głupie. ''Matko co ta Darcy z
nim wyczynia?''
-Nie słuchaj go Lou on tylko tak sobie biadoli pod nosem. Nie może się
oderwać od myślenia o Darc.. AŁA TY IDIOTO!!
-Harry, chyba powinieneś coś powiedzieć Louisowi, nie uważasz?- odezwał
się Liam.
- No wiem.. Kiedy ja nie wiem- boże jak to zabrzmiało- Słuchaj jak
chcesz to mogę pogadać z nimi i coś się wymyśli. Naprawdę mi przykro z tego
powodu, że tak to wyszło- nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu mnie
zatykało-. Stary czemu od razu do mnie nie zadzwoniłeś. Jak coś to dzwoń o
każdej porze i możesz.. możecie do mnie wpaść do LA. Ją się zamknie w piwnicy i
przekupi żeby nic nie powiedziała, a my sobie pójdziemy na piwko- próbowałem
jakoś rozweselić sytuację.
-Jest jedna luka w twoim planie. Cassie to córka Kinga. Gościa, który
jest szefem nawet Paula! Co oznacza, że ma kasy jak lodu.- spojrzał na mnie-
Ale dzięki.- przybliżył się i mnie przytulił.
- O ja cię nie pierdolę- to nie
tak miało zabrzmieć, no ale dobra- Dobra, ale wpaść do LA możesz jakby co-
puściłem mu oczko.
-Teraz? Teraz to się wypchaj tym LA.- wystawił mi język. ''Dzięki ci
boże, że nie jest zły... Chyba.''- Dobra teraz Nialler. Powiedz nam czemu
chodzisz prawie cały dzień jak zbity pies.
Wszyscy spojrzeliśmy na blondyna. Chłopak wziął głęboki wdech i
wypuścił po chwili powietrze.
-Kojarzycie Alex? Przyjaźniliśmy się za nim poznałem was...- wszyscy
przytaknęliśmy- Spotkałem ją w Mullingar i ... Kurwa. Nie wiem co robić!
Znalazłem jej psa, potem ona przyszła opiekować się Theo, pokłóciliśmy się,
potem go zgubiliśmy, pogodziliśmy się, potem te zakupy i jebany suwak, i ta
sukienka, prawie ją pocałowałem, Clarie to zobaczyła, potem te chrzciny, ta jej
cholernie pociągająca sukienka, potem tańczyliśmy, powiedziałem jej, że ją
kocham, ale nie tak wprost, że jak przyjaciółkę, czy jak dziewczynę, bo ja sam
tego nie wiem! Potem opita prosiła, żebym pomógł jej się rozebrać i rano
obudziłem się obok niej – O.M.G.?! NIALL.ON.JUŻ.TEN.TEGO?! - Nie nie
uprawialiśmy sexu Styles!- ''Jak on to...?'' Dobra, w życiu nie słyszałem, żeby Niall powiedział
tak dużo, w tak szybkim tempie- Ona jest taka jak wcześniej, widzi we mnie
tamtego chłopaka, którego nie rozpoznawano na każdym kroku i nie miał kasy.
Może z jednym wyjątkiem. Teraz wygląda… Nie ma faceta, który by się za nią nie
obejrzał. I kurwa jak widzę Clarie to źle się czuję, mam wyrzuty sumienia, bo chyba
coś czuję do Alex- jęknął- Mam mętlik w
głowie...- westchnął i schował twarz w dłoniach. ''Nie, Horan...''
-Stary tylko nie becz nam teraz...- złapałem go za ramię.
-Już, okey- wyprostował się, ale ja widziałem to w jego oczach.
-Kuźwa ale się złożyło, każdy ma problem z dziewczyną. Ja pierdolę,
baby są okrutne.- masz całkowitą rację Zayn.
-Zaraz zaraz, a Liam ? Jeszcze nie wiadomo. A ty Niall, tak szczerze...
Nienawidzę Clarie, jest taka paniusiowata i CO TO, TO NIE JA. Wnerwia mnie na maksa.-
odezwał się zawsze delikatny Louis Tomlinson.
-Przyznaję się bez bicia, że jej też nie lubię- od razu się przyznałem
-Niall wiesz, że cię kocham- to już nie Darcy? Haha- Ale twoja
dziewczyna to jędza.
-I wyzyskiwaczka- dodał Liam. LIAM?!
-Chociaż też jest czasami miła to jednak i tak jej nie lubię. Dlatego
zbieraj dupsko- uszczypnąłem go w tyłek- I bierz się za Alex.
-Fajnie się dowiedzieć co myślicie o MOJEJ dziewczynie. Poważnie, teraz
to mnie podbudowaliście.- jęknął.
-Dobra teraz ja!- krzyknął Liam.- Tak, dziewczyna! Mam randkę! Bijcie
mi brawa! Juhuuuu!
-Tobie to poszło najszybciej, ale i tak z tego nie wiele wiemy-
odezwałem się zirytowany.
-Ma na imię Danielle. Jest po prostu... Ugh. No jest idealna. Mądra,
zabawna, piękna. I chyba na prawdę mnie lubi. Wiecie... Mnie. Nie moją kasę i
sławę.- powtórzę po raz kolejny tego dnia O.KURWA.MAC.- Przepraszam, bo wy
macie rozterki miłosne, ale kurwa jestem taki szczęśliwy, że nie umiem tego opisać!
-Takiemu to dobrze- jęknął Niall.
-Nadal najkrócej- podsumował Louis- Ale właśnie ty to masz nie ludzkie szczęście.
Pożycz mi je czasami, okay?
-Jak już będziesz taki hojny to i mi też pożycz- powiedział Zayn
-Nie ma sprawy, jakbym tylko wiedział jak- uśmiechnął się Liam
-Ej, ale ja nie jestem w rozterce miłosnej! Ja mam problem z
psychofanką do cholery!
-Może ty nie, ale Glenda tak- zaśmiał się Lou.
-Spadaj.
-Wolałbym się zamienić- usłyszałem głos Nialla
-Oj uwierz mi że nie, ty nie wiesz wszystkiego. Tobie by mózg wypaliło
gdybyś to wszystko zobaczył. TY TAM NIE BYŁEŚ!! Tam można umrzeć. One
torturują!! Na dodatek są ich DWIE!!- wyżalałem się
-Ty nie wiesz jak to jest, kiedy w pewnym momencie nie wiesz co
czujesz!- zaczął Horan.
-Boże, nie zaczynajcie, błagam...- jęknął Lou
-I tak na marginesie też mam kurwa DWIE!-odetchnął- Niech mnie ktoś
przytuli...- spojrzał na mnie jak zbity pies. Nie mogłem długo wytrzymać,
patrząc na niego i natychmiast go przytuliłem.
-Ale ciebie nie śledzą na każdym kroku i nie zdzierają ci spodni-
wyszeptałem mu na ucho. A on się na mnie dziwnie spojrzał- Ale nikomu ani słowa
-A ty nigdy nie rozbierałeś dziewczyny, potem z nią nie śpiąc-
wyszeptał teraz mi. Moje oczy wyglądały teraz jak 5 złotych.
-Ale przynajmniej ty ją rozbierałeś a nie ona z ciebie ZDZIERAŁA
ubrania. Wiesz co jednak może lepiej o tym nie gadajmy więcej?
-Okey- zaśmiał się- Dziękuję...
-Dobra słuchajcie mnie!- wydarł się Louis- Porywamy Glendę, Clarie i
Cassie, wpieprzamy do jakiejś piwnicy, sprowadzamy Alex i Darcy, jedziemy z
nimi do LA i pijemy piwko, co wy na to?- wyszczerzył się.
-Ej! A Dan?!- oburzony Liam.
-Sory, jeszcze Dan i pijemy piwko!
-ZA!- wydarłem się równo z Zaynem.
-Niall? Co ty na to?- spojrzałem na niego.
Wszyscy patrzyliśmy na niego przez chwilę jak rozmyśla. Aż w końcu
uśmiechnął się szeroko i wydarł:
-Jak na lato!
***
-Dojechaliśmy na lotnisko- zakomunikował uśmiechnięty Liam.
-Och wreszcie sobie tam odpocznę- mówiłem rozmarzony.
-Jakbyś zawsze tego nie robił- prychnął Lou.
Payne zaparkował i wszyscy wysiedliśmy z samochodu. Razem z Zaynem
wzięliśmy swoje torby z bagażnika.
-Nie daj się tej Darcy- usłyszałem głos Nialla, a po chwili widziałem
jak przytula Zayna. Muszę przyznać, że dawno nie widziałem Nialla, który wszystkich
przytula.
-Postaram się i miej moją stronę w zakładzie- puścił mu oczko
-Jasna sprawa- zaśmiał się.
-No to Lou życzę ci powodzenia z tą Cassie- wydusiłem z siebie. Nada ciężko
mi było z nim o tym rozmawiać.
-Jak mnie wcześniej nie zastrzeli albo ja jej- zaśmiał się- I przestań
się tym przejmować.
-I tobie Liam życzę tego szczęścia cały czas, a jak ci się znudzi to
możesz mi go dać.
-Zapamiętam, obiecuję- wyszczerzył się.
-Niall HUG ME!!!- wydarłem się w stronę blondyna.
Nie musiałem dwa razy powtarzać, bo po chwili Niall rzucił się na mnie.
Dosłownie. Musiałem go przytrzymać, bo oderwał się od ziemi.
-Ohhh nasz Narry!- zaśmiał się Liam i strzelił nam zdjęcie.
- Ja też chce- dorzucił się na mnie Malik
-Zbiorowy uścisk!- wydarł się Tommo i po chwili wszyscy staliśmy na
środku parkingu, przytulając się.
I znów : pożegnanie w stylu 1d bitches!
W końcu nie wytrzymałem i upadłem, a zaraz zemną wszyscy. Więc
leżeliśmy jak placek na podłodze.
-Będę tęsknił- jęknął Horan. Boże jak on nie zrezygnuje z tej Clarie to
osobiście dam jej do zrozumienia, że ma się od niego odpierdolić.
-Ja też!- jednocześnie powiedział Liam i Lou.
-Ja też będe tęsknił- "Jeszcze trochę i się popłaczę."
-Ooo, no dobra ja też będę tęsknił- odezwał się Zayn.
-Kocham was chłopaki- wyszczerzył się blondyn. ''Nie rycz, kurwa nie
teraz.''
-Boże, nie- już po chwili widziałem, jak Liam ociera twarz.
- O, matko nie ja nie będę płakał- i niestety, natura jest silniejsza
ode mnie.
-Nienawidzę pożegnań- wychrypiał Malik
-Zawsze to wygląda tak samo- zaśmiał się Nialler, któremu po policzku
płynęła łza
Po 5 minutach naszego biadolenia, oderwaliśmy się od siebie i każdy ruszył
w swoją stronę. Właściwie to ja z Zaynem szliśmy po bilety, a reszta odjechała
samochodem. Oczywiście Niall nie wytrzymał i to on prowadził.
Przy kasach
rozeszliśmy się z Malikiem i życzyliśmy powodzenia. Każdemu z nas się w końcu
ono przyda. Niosłem swoje walizki idąc w jakiś mało zaludnione miejsce, bo
jeszcze ktoś by mnie rozpoznał. Usiadłem wygodnie na krzesełku czekając aż
babka wezwie pasażerów do samolotu. Sięgnąłem po okulary i nałożyłem je na nos.
Poprawiłem kaptur aby mi nie spadł z głowy i rozejrzałem się na boki. ''Pewnie
w tych kapturach z Zaynem wyglądaliśmy jak gangsta.'' Zaśmiałem się pod nosem i
wróciłem do rozglądania się. Ludzi było od groma, jakby tu jakiś pchli targ był
i wszystko jeszcze za pół ceny.
Wszystkie miejsca były zajęte. Po lewej widziałem ludzi witających się
bliskimi, trochę dalej w przód byli ludzie żegnając się z rodziną. ''Ciekawe
jak my tam wyglądaliśmy, szczególnie na tej ziemi.'' Na wprost mnie byli
biznesmeni, którzy aż kipieli ze złości, bo im się samolot opóźnił. Po prawej
stali ludzie w kolejce po bilet, albo uzyskać jakieś informacje. Jeszcze raz
przeleciałem wzrokiem po wszystkich. Co za świat. Ale najśmieszniejsze jest to, że ludzie
potrafili się podzielić na takie grupki, zupełnie jak w liceum. Stary człowiek,
wkurzona Babka, płaczące dziecko, zmęczona recepcjonistka, przyglądająca mi się
Glenda, Babcia grzebiąca w torebce… Zaraz co?!! GLENDA?!! Jakim ona kurwa cudem
mnie tu znalazła?! Czip mam w sobie czy co? Muszę zadzwonić do mamy i spytać
się czy takie coś jest możliwe. ''PROSIMY PASAŻERÓW LOTU NR 48 DO LOS ANGELES O
WSIADANIE DO SAMOLOTU'' Dziękuję ci panie boże za łaskę! Biegiem ruszyłem w
stronę maszyny. Byle jak najdalej od niej. Odwróciłem się a tu kurwa proszę.
Ona mnie goni. ONA MNIE GONI LUDZIE! Jak najszybciej mogłem zostawiłem bagaże i
ruszyłem do samolotu. Na szczęście nigdzie jej już nie widziałem. O matko jaka
ulga. ''Pieprz się frajerko.'' Uśmiechnąłem się i usiadłem w fotelu samolotu.
Podoba ci się? Skomentuj !