wtorek, 19 sierpnia 2014

17.

ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->

PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!


ZAJRZYJCIE DO POSTA ''Bohaterowie''. TROCHĘ TAM PODODAWAŁYŚMY :)

Trochę krótszy niż ostatni, no ale cóż... Ostrzegałyśmy ;)
Dzisiaj chłopcy odpoczywają, a do akcji wracają dziewczyny.
Tak właściwie dopiero teraz wkraczamy w życie Alex ;)
Soo... Miłego czytania ! :)




Alex


Oparłam głowę o szybę taksówki i czekałam, aż wreszcie dojadę do mojego mieszkania, które wynajmuję razem z Lucy. Patrzyłam na ludzi, którzy zbyt bardzo spieszyli się, aby zauważyć cokolwiek innego, niż droga przed nimi. A przecież na tyle rzeczy nie zwracają uwagi. Na przykład na to, że dzisiaj wyjątkowo świeciło słońce. Na to, że mijał kolejny dzień ich życia. Być może właśnie mijali swoje szczęście, radość. Może miłość swojego życia.

''Ale cię na sentymenty wzięło.'' Ale kurde, jakoś nie spieszyło mi się do ponownego opuszczenia domu, rodziców, dużego pokoju, psa i… Nialla. ''Tego ostatniego chyba najbardziej, nie uważasz?'' Rumieniec sam wkradł się na moje policzki, kiedy przypomniałam sobie poranek, gdy obudziłam się z cholernie wielkim kacem i twarzą Horana przed oczami. Opiłam się i wiedziałam, że tak skończę łykając kolejne kieliszki wódki, ale nie sądziłam, że obudzę się w samej bieliźnie obok Nialla, który notabene też był w samych bokserkach. Żadne słowa nie opiszą uczucia, które pojawiło się w moim brzuchu, gdy chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że jestem prawie naga. A kiedy powiedział mi, że prosiłam, aby pomógł mi się rozebrać... Cóż chyba nigdy w życiu nie czułam się bardziej zażenowana samą sobą. ''Nigdy więcej nie tknę alkoholu.''

-Jesteśmy na miejscu- oznajmił kierowca.

Rzeczywiście, nawet nie zauważyłam kiedy podjechaliśmy pod osiedle, na którym mieszkam. Szybko podziękowałam i zapłaciłam. Wysiadłam z taksówki, a z bagażnika wyjęłam swoją walizkę i torbę. Postawiłam wszystko na chodniku, a kierowca szybko odjechał. Westchnąwszy, sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu kluczy. Kiedy wreszcie je znalazłam, skierowałam się do mojej klatki. Wpisałam kod do drzwi i mocno je pchnęłam. Podniosłam torbę z walizką i zaczęłam się wdrapywać na trzecie piętro. Kiedy znalazłam się przed mieszkaniem, szybko wcisnęłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi. 

Kiedy weszłam do środka, przywitały mnie radosne rozmowy z salonu. Leniwie zrzuciłam buty ze stóp, a kurtkę zawiesiłam na wieszaku, po czym od razu powędrowałam do pokoju gościnnego. To mieszkanie nie było zbyt wielkie. Miało niedużą kuchnię, jedną łazienkę, trochę większy salon i dwie sypialnie. Ale nam w zupełności wystarczało. Tak poznałam się z Lucy. Ona była tu jako pierwsza, ja wprowadziłam się rok później.

W salonie zastałam Lucy Green debatującą z Danielle Peazer i Vanessą Rox. Czyli zebrała się cała żeńska część naszej grupy.

Lucy ma długie, czarne włosy, które wyglądają świetnie z jej głębokimi, brązowymi oczami. Ta dwudziestolatka jest super przyjaciółką. Zawsze kiedy któraś ma problem, idzie do niej. Ona naprawdę umie słuchać, mimo tego, że jest okropną gadułą. Poważnie, nie znam osoby, która by ją przegadała. Ta dziewczyna to przynęta na facetów. Uwielbia chodzić do klubów, prawie w każdy wolny wieczór i najczęściej kończy z ledwo poznanym facetem w łóżku. Za moją ścianą, ale to już szczegół. To nie tak, że jest jakaś puszczalska - choć większość ludzi tak uważa. Green jest bardzo wrażliwa i naprawdę łatwo ją 
zranić. A kiedyś jakiś facet to zrobił. Od tamtego czasu nie angażuje się w związki.

Podobnie jak Danielle. Ostatni jej chłopak, tak po prostu zostawił ją dla innej. Po wspólnie spędzonych dwóch latach. Od tamtego czasu Dan unika facetów jak ognia. Jasne, przyjaźni się z chłopakami, ale nie była na randce od tych dwóch lat. I to nie tak, że jej nie zapraszają. Wręcz przeciwnie. Peazer ma piękne, ciemne włosy do ramion. Kiedyś były kręcone i czasem jeszcze są, ale teraz woli je proste. I do tego jej brązowe oczy i szeroki uśmiech. Wielu chłopaków próbuje się do niej zbliżyć, ale jeszcze nie spotkałam takiego, któremu by się to udało. Dani jest z nas najstarsza.

I została nam Vanessa. Blondynka o ciemnych oczach, która jest w moim wieku. Jeśli miałabym być szczera, nie mam pojęcia, dlaczego jest prowadzącą naszej grupy. Jasne świetnie tańczy, ale aby sama coś wymyśliła… Tu już jest gorzej. Ale poza tym ma świetny charakter. Uwielbia się śmiać i rozśmieszać innych. Van jest też szczera. I to do bólu. Choć czasem walnie coś bez zastanowienia, to jednak wszyscy ją cenimy za to, że mówi co myśli. Spotyka się z Codym, który też jest w naszej paczce.

Oczywiście każda z nas ma jakieś wady. Ale ja jakoś nie bardzo zwracam na nie uwagi. Skupiam się na dobrych cechach. ''Bo o to chodzi w przyjaźni, prawda''

-Wiecie co? Powinnam się obrazić. Imprezka beze mnie?- odezwałam się, gdy akurat Lucy na chwilę zamknęła buzię.
Wszystkie nagle spojrzały w moją stronę, a po chwili byłam w objęciach całej trójki.
-Czemu nie powiedziałaś, że już dzisiaj wracasz?- odezwała się z wyrzutem Van.
-Właśnie? Pojechałybyśmy po ciebie na lotnisko!
-Hey, jak tam u was? Wiecie u mnie dobrze. Dzięki, że pytacie!- odezwałam się z sarkazmem, na co wszystkie wybuchły śmiechem.
-Głodna?- zapytała Lucy, gdy wreszcie wypuściły mnie z uścisku.
-Zawsze- uśmiechnęłam się.
-Zaraz będzie pizza- mrugnęła do mnie Dan.
-Kocham was- wyszczerzyłam się i opadłam do kanapę.
-Nie uwierzycie co się stało!- nagle zaczęła Green.
-No dawaj- szturchnęłam ją ramieniem, gdy usiadła obok mnie.
Po chwili wszystkie z zainteresowaniem słuchałyśmy opowiadania Lucy, o tym jak poderwała jakiegoś mega przystojnego bruneta ostatnio w klubie. ''Brakowało mi ich.''

***

-Idź się umyć, ja posprzątam.
Dziewczyny właśnie wyszły, a nasz salon wyglądał jak po przejściu tornado.
-Dzięki Alex. Wiesz, że cię kocham?- uśmiechnęła się.
-Tak, wiem lizusie. Tylko ty jutro sprzątasz kuchnię.- uśmiechnęłam się, a ta wystawiła mi język, znikając za drzwiami łazienki.
Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na zawalony naczyniami stolik. Westchnęłam i związałam włosy w kucyk na czubku głowy. Bez zastanawiania wzięłam się do sprzątania.

Kiedy wreszcie skończyłam myć talerze, skierowałam się do pokoju. Zgarnęłam po drodze moją walizkę i położyłam ją na łóżku. Poszukiwanie kosmetyczki i piżamy zajęły mi wystarczająco długo, aby Lucy skończyła się myć. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i pognałam do łazienki. Już miałam zamknąć za sobą drzwi, kiedy zatrzymał mnie głos przyjaciółki. 

-Alex, wszystko okey?- zapytała z troską patrząc mi w oczy.
Może sporo myślałam podczas naszej rozmowy z dziewczynami o Niallu, ale nie sądziłam, że aż tak to widać.
-Nie- westchnęłam opierając się o futrynę. Wiedziałam, że nie ma sensu okłamywać Lucy. Ona jest jak wykrywacz kłamstw.-Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać- przyznałam zgodnie z prawdą uśmiechając się lekko. Dziewczyna przytaknęła i odwzajemniła uśmiech.
-Ale jutro mi się nie wywiniesz- puściła mi oczko i zniknęła za drzwiami swojej sypialni.

-Ta, wiem- westchnęłam i zamknęłam za sobą drzwi.

Darcy

Właśnie jadłam śniadanie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mozolnie wstałam z krzesła i ruszyłam je otworzyć.

-Już idę!

Osoba stojąca na zewnątrz nie miała ani krzty cierpliwości. Dosłownie gwałciła dzwonek, jakby od tego zależało jej życie.  Mój mózg tego nie wytrzymywał. ''Pierdolona muzyczka.'' Szkoda, że mama nie miała lepszego gustu. Może wtedy bym tak nie wariowała. Bo przecież charakter buduje się podczas życia. Działa na nie środowisko, ludzie, zwierzęta... ''Tak, tak se tłumacz. To że nie chce ci się ruszyć dupy to wina złych metod wychowawczych.'' No ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. Bo tak naprawdę nie miałam łatwego dzieciństwa, nie? Och, dobra już nie będę się tak użalać nad sobą. Idąc skrzyżowałam palce. Ah te moje obietnice. Nigdy ich nie dotrzymuje.

W drzwiach stał facet. Młody. Przystojny. Miał na około 26 lat i stertę listów w torbie jak i w rękach. Obczaiłam go od stóp do głowy. Tego dnia założył zwykłe trampki, które zdecydowanie odejmowały mu lat. Czarne rurki, z białą koszulką dodawały mu męskości a czapka z której wystawało parę włosów uroku. No, dobra był seksi. No ale, o czym ja tu myślę!! Wow, zagalopowałam się troszkę. Wróciłam wzrokiem do jego oczu. Patrzyłam się na niego w skupieniu. Coś mówił ale za cholerę nie wiem co. Jest niemy?

-Halo! Ziemia do ciebie!- jego ręka przeleciałam mi koło twarzy
-Tak, słucham- powiedziałam to jakbym była sekretarką. To było żenujące. Dlatego natychmiast się poprawiałam- Znaczy, sorki zamyśliłam się, hah. Jest tego dużo?- wskazałam na listy.
-No mało na pewno nie, plus paczka więc gdybyś mogła tu podpisać byłbym wdzięczny. Trochę mi się śpieszy. Mam parędziesiąt kilometrów do przebycia i ciężką torbę, która urywa mi ramie- uśmiechnął się. I cały czar prysł jak bańka mydlana. Nagle zauważyłam milion wad. Krzywe, żółte zęby, nieświeży oddech, wielkość krasnoludka. Koszulka ubrudzona musztardą… Dalej wolałam się nie rozglądać. Szybko nabazgrałam moje nazwisko i odebrałam listy.

Kopniakiem zamknęłam drzwi. I wróciłam dokończyć śniadanie. Przy okazji sprawdzałam czy jest coś do mnie. Ale niestety się przeliczyłam i nic nie znalazłam. Oczywiście jak to ja zapomniałam o pudełku i okazało się, że ono jest do mnie. Nie miałam wtedy czasu na jej otworzenie, śpieszyło mi się na autobus do szkoły. Zabrałam moją torebkę i wyszłam z domu. Jednak 30 sekund później przypomniałam sobie, że nie zamknęłam drzwi. Chcąc nie chcą wróciłam się po klucze. Pięć razy kopnęłam w ścianę, powyzywałam wszystkich na około, ale koniec końców udało mi się zamknąć wejście.

Lekko zmachana poszłam żwawym krokiem na przystanek. Patrząc na mojego pecha, dzisiejszy poranek minął mi w spokoju i bez żadnego wypadku. Pomijając rozlanie mleka w zmywarce. Sama nie wiem jak ja tego dokonałam. Na szczęście nic nie zepsułam.

Prostokąt na czterech kółkach zwany przez społeczność autobusem, podjechał przy okazji zatruwając środowisko, paliwem. Śmierdziało zdechłym szczurem. Brrh, aż mnie otrzęsło na myśl czym oni tankują. Bo normalne paliwo to nie mogło być. ''Od jutra jeżdżę rowerem... jak jakiś znajdę.'' A jak nie, to zawsze mogłam pójść do sąsiada, może by mi pożyczył. Weźmie się go na litość, pogada o przyrodzie i pojazd będzie mój. Nie będę się już musiała więcej kisić w tym smrodzie. Przyrzekłam wszystkim tam wszem obecnym, że już nigdy więcej nie siądę na tyłach. Tam brakowało tlenu. Dlatego gdy tylko dotarłam do celu wybiegłam pasając jak pies. Brałam tak głębokie oddechy, że się zapowietrzyłam. 

Trochę połaziłam normując tętno i weszłam do szkoły. Zdjęłam bluzę i przepasłam ją na biodrach.  Gotowa weszłam do sali i zajęłam pierwsze miejsce jakie rzuciło mi się w oczy. Było ono z brzegu w piątym rzędzie. Im bliżej wyjścia byłam tym lepiej, bo szybciej mogłam stamtąd uciec. Po piętnastu minutach wszedł wykładowca i zaczął gadać różne bzdety. Starałam się zapisywać te ważniejsze rzeczy, ale czasami nie nadążałam. ''Nie chciało ci się!''. Nieważne, bo przecież i tak zdobyłam notatki, tyle że spisując od gościa który siedział koło mnie.

Godzina leciała za godziną. Czas mijał mi bardzo szybko. Niby fajnie, ale chciałabym żeby jednak było bardzo powoli. Wtedy dzień wydawałby się dłuższy. No i dłużej bym sobie poleniuchowała, ale pomińmy ten fakt.

Z uśmiechem poszłam do domu. Spacer zajął mi około godziny. Przecież nie mogłam nie zajść do paru sklepów po drodze. To nic, że kasy ze sobą nie wzięłam. Przymierzyć ubrania zawsze mogłam. Ale żeby podnieść swoją reputację zaszłam do spożywczego, bo na obiad nic nie miałam. Na kolację z resztą też.
Siatki z jedzeniem położyłam na blacie. 

Byłam wykończona umysłowo, dlatego poszłam łapać kopka. A tak po ludzku to ucięłam sobie drzemkę.

***

Moja planowana drzemka przerodziła się w dwugodzinny sen. Trwał by dłużej gdyby nie to, że coś mi śmierdziało i w brzuchu zaczęło burczeć. ''Uhh, to ode mnie ten odór…'' Nie mogłam uwierzyć, że położyłam się w butach i kurtce. Spociłam się jak mysz kościelna. Nie chcą więcej na siebie patrzeć w takim stanie weszłam pod prysznic. Tym razem już bez ubrania.

Świeża i czysta zeszłam ugotować sobie obiadokolację. Nad wyborem zastanawiałam się dosyć długo. W końcu padło na sałatkę grecką.

Dokładnie umyłam wszystkie warzywa i zaczęłam je kroić. Trochę było mi nudno, dlatego włączyłam telewizor. Leciały same nudy. Wiadomości, sport, pogoda, wiadomości, dobranocka, pogoda, fakty. Dziwie się, że pod moim naciskiem jeszcze pilot się nie zepsuł. Wkurzona włączyłam MTV. Puszczona była piosenka z tego filmu, no z tą Shailene Woodley. No kuźwa jak on się nazywał?! GWIAZD NASZYCH WINA!!! No wreszcie se przypomniałam. Zadowolona wróciłam do robienia posiłku. Kroiłam sałatę lodową gdy w głośnikach rozbrzmiał głos prowadzącej. Coś tam gadała o nowościach na rynku i zapowiedziała kolejną piosenkę. Gdy usłyszałam, że ma być One Direction od razu przyszedł mi na myśl Zayn. Z ciekawości poszłam obejrzeć ten ich nowy singiel. Tylko zobaczyłam ich twarze i wybuchłam gromkim śmiechem. Byli tacy poważni. Najlepsze były zmiany z jednego na drugiego. O teraz Malik.
Wstrzymywałam się chwilę i znowu zaczęłam się chichrać. Z nudów zaczęłam ich naśladować. Szli jak po wybiegu. Dodać tylko ruchy modelek i pierwsze miejsce na Top Model. Bo twarze to niezłe mieli. O matko zbliżenie na twarz pokręconego. Hahahahha. Jak on mógł zachować powagę, ja się pytam?! Roześmiana poszłam wreszcie dokończyć sałatkę.

Jedząc oglądałam telewizję, ale wszystko było takie nudne, że poszłam na komputer. Chwilę się zastanawiałam co wpisać, aż w końcu postanowiłam dowiedzieć się czegoś o moim sąsiedzie z naprzeciwka. No, no jakie tatuaże. Hmm, chciałabym je wszystkie zobaczyć na żywo. Ostatnio Malik miał długi rękaw więc nic nie widziałam. Ooo, to dlatego panicz mi dupy nie zawracał. Na wywiadzie był. Aż sobie go obejrzę z ciekawości. Kurde, nie mogę go znaleźć. Na jakiej by tu stronie… Może na YouTube dodali. O, jest!! No, ciekawie się zaczyna. Co oni tacy spokojni? Pies im zdechł, czy co?

***

Jezu Chryste! Nigdy więcej ich nie obejrzę! Jacy oni byli zboczeni. Nic sobie nie robili z tego, że byli na wizji. A jak ta fanka gadała, to leżałam na podłodze. Współczułam im takich ludzi, ale w sumie to bardziej powinnam współczuć ludziom, którzy z nimi pracują. Oni to muszą mieć przesrane. Na każdym kroku być ofiarą ich żartu. Masakra.

Ciekawość kobiety nie zna granic, także moja też nie znała. Doszło do tego że czytałam informacje na temat każdego z nich i obejrzałam z nimi chyba ze sto filmików. Muszę przyznać, że są zabawni.. i słodcy. Ale to tylko czasami, cały ich urok znika po 5 sekundach. Na wpół żywa wyłączyłam laptopa i poszłam się przygotować do snu.

Gotowa podeszłam do okna aby zasunąć żaluzję i zauważyłam samochód parkujący na podjeździe naprzeciwko. Czyżby DJ Malik, jak go określają w internecie, wrócił? A już myślałam, że zostanie w Londynie na dobre. Ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia.


Podoba ci się? Skomentuj !

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! ♥ Strasznie mi szkoda Alex :C Mam nadzieję, że Nialler zerwie w końcu z tamtą jędzą i zwiąże się z nią. Tak, tak właśnie #TeamAlex hahaha xd Fajnie, że ma takie super przyjaciółki, które jej pomagają i starają się pomagać :) Mam nadzieję, że porozmawia z tą Lucy i humor jej się poprawi, nie chcę, żeby cierpiała przez Horanka :C Dobra, więc teraz Darcy.. Ta to mnie rozwaliła xd Najpierw sexi listonosz, ale potem nie, jednak nie xd Hahaha, hmm ciekawe, czy zacznie jeździć tym rowerem, ciekawe! No zobaczymy :) Ojć, zasnęła w ciuszkach, straszne.. Też mi się czasami zdarza, ale ciii :)) Haha, ale mi narobiłyście ochotki na sałatkę grecką!! ♥ Aż chyba będę musiała ją zrobić jutro.. Nie no, ale jak ona mogła się śmiać z teledysku do You&I ?? No jak? Przecież on jest wzruszający i taki.. uczuciowy <3 No, ale przynajmniej przyznała, że są zabawni i słodcy :)) Hihi Malik wrócił, no to będzie ciekawieee! :) Dobra, teraz czekam z niecierpliwością na rozdział z chłopaczkami, bo trzeba przyznać, że się nieźle za nimi stęskniłam :( <3 Haha, także życzę duuuużo weny i do następnego! ;** Pozdrawiam! :)
    @crazymofo_yep

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz nic nie obiecuj ;* Tak, przyjaciółki są mega <3 Haha, kobieta zmienną jest;) Osobiście nie lubię gdy zasypiam w ubraniach, no ale cóż poradzić na to że chce się spać? xD No więc życzę smacznego! Hahha no też nie mogę jej zrozumieć. No mogę przysiąc, że będzie się działo <3 Dziękuję za miłe słowa <3 :)

      Usuń
  2. Nadal nie mam czasu na komentarz, zaraz znów lecę w maliny... Przepraszam. Ale przeczytałam, jest cudownie! Nad czymś głębszym zastanowię się wieczorem... Wybaczycie?
    A póki co zapraszam na nowego bloga, taki luźny pomysł... http://nie-kryminalni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń