ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!
ZAJRZYJCIE DO POSTA ''Bohaterowie''. TROCHĘ TAM PODODAWAŁYŚMY :)
Trochę krótszy niż ostatni, no ale cóż... Ostrzegałyśmy ;)
Dzisiaj chłopcy odpoczywają, a do akcji wracają dziewczyny.
Tak właściwie dopiero teraz wkraczamy w życie Alex ;)
Soo... Miłego czytania ! :)
Alex
Oparłam głowę o szybę taksówki i czekałam, aż wreszcie dojadę do mojego
mieszkania, które wynajmuję razem z Lucy. Patrzyłam na ludzi, którzy zbyt
bardzo spieszyli się, aby zauważyć cokolwiek innego, niż droga przed nimi. A
przecież na tyle rzeczy nie zwracają uwagi. Na przykład na to, że dzisiaj
wyjątkowo świeciło słońce. Na to, że mijał kolejny dzień ich życia. Być może
właśnie mijali swoje szczęście, radość. Może miłość swojego życia.
''Ale cię na sentymenty wzięło.'' Ale kurde, jakoś nie spieszyło mi się
do ponownego opuszczenia domu, rodziców, dużego pokoju, psa i… Nialla. ''Tego
ostatniego chyba najbardziej, nie uważasz?'' Rumieniec sam wkradł się na moje
policzki, kiedy przypomniałam sobie poranek, gdy obudziłam się z cholernie
wielkim kacem i twarzą Horana przed oczami. Opiłam się i wiedziałam, że tak
skończę łykając kolejne kieliszki wódki, ale nie sądziłam, że obudzę się w
samej bieliźnie obok Nialla, który notabene też był w samych bokserkach. Żadne
słowa nie opiszą uczucia, które pojawiło się w moim brzuchu, gdy chłopak
uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, że jestem prawie naga. A kiedy
powiedział mi, że prosiłam, aby pomógł mi się rozebrać... Cóż chyba nigdy w
życiu nie czułam się bardziej zażenowana samą sobą. ''Nigdy więcej nie tknę alkoholu.''
-Jesteśmy na miejscu- oznajmił kierowca.
Rzeczywiście, nawet nie zauważyłam kiedy podjechaliśmy pod osiedle, na
którym mieszkam. Szybko podziękowałam i zapłaciłam. Wysiadłam z taksówki, a z
bagażnika wyjęłam swoją walizkę i torbę. Postawiłam wszystko na chodniku, a
kierowca szybko odjechał. Westchnąwszy, sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu
kluczy. Kiedy wreszcie je znalazłam, skierowałam się do mojej klatki. Wpisałam
kod do drzwi i mocno je pchnęłam. Podniosłam torbę z walizką i zaczęłam się wdrapywać
na trzecie piętro. Kiedy znalazłam się przed mieszkaniem, szybko wcisnęłam
klucz do zamka i otworzyłam drzwi.
Kiedy weszłam do środka, przywitały mnie
radosne rozmowy z salonu. Leniwie zrzuciłam buty ze stóp, a kurtkę zawiesiłam
na wieszaku, po czym od razu powędrowałam do pokoju gościnnego. To mieszkanie
nie było zbyt wielkie. Miało niedużą kuchnię, jedną łazienkę, trochę większy
salon i dwie sypialnie. Ale nam w zupełności wystarczało. Tak poznałam się z
Lucy. Ona była tu jako pierwsza, ja wprowadziłam się rok później.
W salonie zastałam Lucy Green debatującą z Danielle Peazer i Vanessą
Rox. Czyli zebrała się cała żeńska część naszej grupy.
Lucy ma długie, czarne włosy, które wyglądają świetnie z jej głębokimi, brązowymi oczami. Ta dwudziestolatka jest super przyjaciółką. Zawsze kiedy
któraś ma problem, idzie do niej. Ona naprawdę umie słuchać, mimo tego, że jest
okropną gadułą. Poważnie, nie znam osoby, która by ją przegadała. Ta dziewczyna
to przynęta na facetów. Uwielbia chodzić do klubów, prawie w każdy wolny
wieczór i najczęściej kończy z ledwo poznanym facetem w łóżku. Za moją ścianą,
ale to już szczegół. To nie tak, że jest jakaś puszczalska - choć większość
ludzi tak uważa. Green jest bardzo wrażliwa i naprawdę łatwo ją
zranić. A
kiedyś jakiś facet to zrobił. Od tamtego czasu nie angażuje się w związki.
Podobnie jak Danielle. Ostatni jej chłopak, tak po prostu zostawił ją
dla innej. Po wspólnie spędzonych dwóch latach. Od tamtego czasu Dan unika
facetów jak ognia. Jasne, przyjaźni się z chłopakami, ale nie była na randce od
tych dwóch lat. I to nie tak, że jej nie zapraszają. Wręcz przeciwnie. Peazer ma
piękne, ciemne włosy do ramion. Kiedyś były kręcone i czasem jeszcze są, ale
teraz woli je proste. I do tego jej brązowe oczy i szeroki uśmiech. Wielu
chłopaków próbuje się do niej zbliżyć, ale jeszcze nie spotkałam takiego,
któremu by się to udało. Dani jest z nas najstarsza.
I została nam Vanessa. Blondynka o ciemnych oczach, która jest w
moim wieku. Jeśli miałabym być szczera, nie mam pojęcia, dlaczego jest
prowadzącą naszej grupy. Jasne świetnie tańczy, ale aby sama coś wymyśliła… Tu
już jest gorzej. Ale poza tym ma świetny charakter. Uwielbia się śmiać i
rozśmieszać innych. Van jest też szczera. I to do bólu. Choć czasem walnie coś
bez zastanowienia, to jednak wszyscy ją cenimy za to, że mówi co myśli. Spotyka
się z Codym, który też jest w naszej paczce.
Oczywiście każda z nas ma jakieś wady. Ale ja jakoś nie bardzo zwracam
na nie uwagi. Skupiam się na dobrych cechach. ''Bo o to chodzi w przyjaźni,
prawda''

Wszystkie nagle spojrzały w moją stronę, a po chwili byłam w objęciach
całej trójki.
-Czemu nie powiedziałaś, że już dzisiaj wracasz?- odezwała się z
wyrzutem Van.
-Właśnie? Pojechałybyśmy po ciebie na lotnisko!
-Hey, jak tam u was? Wiecie u mnie dobrze. Dzięki, że pytacie!-
odezwałam się z sarkazmem, na co wszystkie wybuchły śmiechem.
-Głodna?- zapytała Lucy, gdy wreszcie wypuściły mnie z uścisku.
-Zawsze- uśmiechnęłam się.
-Zaraz będzie pizza- mrugnęła do mnie Dan.
-Kocham was- wyszczerzyłam się i opadłam do kanapę.
-Nie uwierzycie co się stało!- nagle zaczęła Green.
-No dawaj- szturchnęłam ją ramieniem, gdy usiadła obok mnie.
Po chwili wszystkie z zainteresowaniem słuchałyśmy opowiadania Lucy, o
tym jak poderwała jakiegoś mega przystojnego bruneta ostatnio w klubie. ''Brakowało mi ich.''
***
-Idź się umyć, ja posprzątam.
Dziewczyny właśnie wyszły, a nasz salon wyglądał jak po przejściu
tornado.
-Dzięki Alex. Wiesz, że cię kocham?- uśmiechnęła się.
-Tak, wiem lizusie. Tylko ty jutro sprzątasz kuchnię.- uśmiechnęłam
się, a ta wystawiła mi język, znikając za drzwiami łazienki.
Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na zawalony naczyniami stolik.
Westchnęłam i związałam włosy w kucyk na czubku głowy. Bez zastanawiania
wzięłam się do sprzątania.
Kiedy wreszcie skończyłam myć talerze, skierowałam się do pokoju.
Zgarnęłam po drodze moją walizkę i położyłam ją na łóżku. Poszukiwanie kosmetyczki
i piżamy zajęły mi wystarczająco długo, aby Lucy skończyła się myć. Wzięłam
potrzebne mi rzeczy i pognałam do łazienki. Już miałam zamknąć za sobą drzwi,
kiedy zatrzymał mnie głos przyjaciółki.
-Alex, wszystko okey?- zapytała z troską patrząc mi w oczy.
Może sporo myślałam podczas naszej rozmowy z dziewczynami o Niallu, ale
nie sądziłam, że aż tak to widać.
-Nie- westchnęłam opierając się o futrynę. Wiedziałam, że nie ma sensu
okłamywać Lucy. Ona jest jak wykrywacz kłamstw.-Ale nie chcę teraz o tym
rozmawiać- przyznałam zgodnie z prawdą uśmiechając się lekko. Dziewczyna
przytaknęła i odwzajemniła uśmiech.
-Ale jutro mi się nie wywiniesz- puściła mi oczko i zniknęła za
drzwiami swojej sypialni.
-Ta, wiem- westchnęłam i zamknęłam za sobą drzwi.
Darcy
Właśnie jadłam śniadanie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mozolnie
wstałam z krzesła i ruszyłam je otworzyć.
-Już idę!
Osoba stojąca na zewnątrz nie miała ani krzty cierpliwości. Dosłownie
gwałciła dzwonek, jakby od tego zależało jej życie. Mój mózg tego nie wytrzymywał. ''Pierdolona
muzyczka.'' Szkoda, że mama nie miała lepszego gustu. Może wtedy bym tak nie
wariowała. Bo przecież charakter buduje się podczas życia. Działa na nie środowisko,
ludzie, zwierzęta... ''Tak, tak se tłumacz. To że nie chce ci się ruszyć dupy to
wina złych metod wychowawczych.'' No ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć.
Bo tak naprawdę nie miałam łatwego dzieciństwa, nie? Och, dobra już nie będę
się tak użalać nad sobą. Idąc skrzyżowałam palce. Ah te moje obietnice. Nigdy
ich nie dotrzymuje.
W drzwiach stał facet. Młody. Przystojny. Miał na około 26 lat i stertę
listów w torbie jak i w rękach. Obczaiłam go od stóp do głowy. Tego dnia
założył zwykłe trampki, które zdecydowanie odejmowały mu lat. Czarne rurki, z
białą koszulką dodawały mu męskości a czapka z której wystawało parę włosów
uroku. No, dobra był seksi. No ale, o czym ja tu myślę!! Wow, zagalopowałam się
troszkę. Wróciłam wzrokiem do jego oczu. Patrzyłam się na niego w skupieniu.
Coś mówił ale za cholerę nie wiem co. Jest niemy?
-Halo! Ziemia do ciebie!- jego ręka przeleciałam mi koło twarzy
-Tak, słucham- powiedziałam to jakbym była sekretarką. To było
żenujące. Dlatego natychmiast się poprawiałam- Znaczy, sorki zamyśliłam się,
hah. Jest tego dużo?- wskazałam na listy.
-No mało na pewno nie, plus paczka więc gdybyś mogła tu podpisać
byłbym wdzięczny. Trochę mi się śpieszy. Mam parędziesiąt kilometrów do
przebycia i ciężką torbę, która urywa mi ramie- uśmiechnął się. I cały czar
prysł jak bańka mydlana. Nagle zauważyłam milion wad. Krzywe, żółte zęby,
nieświeży oddech, wielkość krasnoludka. Koszulka ubrudzona musztardą… Dalej
wolałam się nie rozglądać. Szybko nabazgrałam moje nazwisko i odebrałam listy.
Kopniakiem zamknęłam drzwi. I wróciłam dokończyć śniadanie. Przy okazji
sprawdzałam czy jest coś do mnie. Ale niestety się przeliczyłam i nic nie
znalazłam. Oczywiście jak to ja zapomniałam o pudełku i okazało się, że ono
jest do mnie. Nie miałam wtedy czasu na jej otworzenie, śpieszyło mi się na
autobus do szkoły. Zabrałam moją torebkę i wyszłam z domu. Jednak 30 sekund
później przypomniałam sobie, że nie zamknęłam drzwi. Chcąc nie chcą wróciłam
się po klucze. Pięć razy kopnęłam w ścianę, powyzywałam wszystkich na około,
ale koniec końców udało mi się zamknąć wejście.
Lekko zmachana poszłam żwawym krokiem na przystanek. Patrząc na mojego
pecha, dzisiejszy poranek minął mi w spokoju i bez żadnego wypadku. Pomijając
rozlanie mleka w zmywarce. Sama nie wiem jak ja tego dokonałam. Na szczęście
nic nie zepsułam.
Prostokąt na czterech kółkach zwany przez społeczność autobusem,
podjechał przy okazji zatruwając środowisko, paliwem. Śmierdziało zdechłym
szczurem. Brrh, aż mnie otrzęsło na myśl czym oni tankują. Bo normalne paliwo
to nie mogło być. ''Od jutra jeżdżę rowerem... jak jakiś znajdę.'' A jak nie, to
zawsze mogłam pójść do sąsiada, może by mi pożyczył. Weźmie się go na litość,
pogada o przyrodzie i pojazd będzie mój. Nie będę się już musiała więcej kisić
w tym smrodzie. Przyrzekłam wszystkim tam wszem obecnym, że już nigdy więcej
nie siądę na tyłach. Tam brakowało tlenu. Dlatego gdy tylko dotarłam do celu
wybiegłam pasając jak pies. Brałam tak głębokie oddechy, że się zapowietrzyłam.
Trochę połaziłam normując tętno i weszłam do szkoły. Zdjęłam bluzę i przepasłam
ją na biodrach. Gotowa weszłam do sali i
zajęłam pierwsze miejsce jakie rzuciło mi się w oczy. Było ono z brzegu w
piątym rzędzie. Im bliżej wyjścia byłam tym lepiej, bo szybciej mogłam stamtąd uciec.
Po piętnastu minutach wszedł wykładowca i zaczął gadać różne bzdety. Starałam
się zapisywać te ważniejsze rzeczy, ale czasami nie nadążałam. ''Nie chciało ci
się!''. Nieważne, bo przecież i tak zdobyłam notatki, tyle że spisując od gościa
który siedział koło mnie.
Godzina leciała za godziną. Czas mijał mi bardzo szybko. Niby fajnie,
ale chciałabym żeby jednak było bardzo powoli. Wtedy dzień wydawałby się
dłuższy. No i dłużej bym sobie poleniuchowała, ale pomińmy ten fakt.
Z uśmiechem poszłam do domu. Spacer zajął mi około godziny. Przecież
nie mogłam nie zajść do paru sklepów po drodze. To nic, że kasy ze sobą nie
wzięłam. Przymierzyć ubrania zawsze mogłam. Ale żeby podnieść swoją reputację
zaszłam do spożywczego, bo na obiad nic nie miałam. Na kolację z resztą też.
Siatki z jedzeniem położyłam na blacie.
Byłam wykończona umysłowo,
dlatego poszłam łapać kopka. A tak po ludzku to ucięłam sobie drzemkę.
***
Moja planowana drzemka przerodziła się w dwugodzinny sen. Trwał by
dłużej gdyby nie to, że coś mi śmierdziało i w brzuchu zaczęło burczeć. ''Uhh,
to ode mnie ten odór…'' Nie mogłam uwierzyć, że położyłam się w butach i
kurtce. Spociłam się jak mysz kościelna. Nie chcą więcej na siebie patrzeć w
takim stanie weszłam pod prysznic. Tym razem już bez ubrania.
Świeża i czysta zeszłam ugotować sobie obiadokolację. Nad wyborem
zastanawiałam się dosyć długo. W końcu padło na sałatkę grecką.
Dokładnie umyłam wszystkie warzywa i zaczęłam je kroić. Trochę było mi
nudno, dlatego włączyłam telewizor. Leciały same nudy. Wiadomości, sport,
pogoda, wiadomości, dobranocka, pogoda, fakty. Dziwie się, że pod moim
naciskiem jeszcze pilot się nie zepsuł. Wkurzona włączyłam MTV. Puszczona była
piosenka z tego filmu, no z tą Shailene Woodley. No kuźwa jak on się nazywał?!
GWIAZD NASZYCH WINA!!! No wreszcie se przypomniałam. Zadowolona wróciłam do
robienia posiłku. Kroiłam sałatę lodową gdy w głośnikach rozbrzmiał głos
prowadzącej. Coś tam gadała o nowościach na rynku i zapowiedziała kolejną
piosenkę. Gdy usłyszałam, że ma być One Direction od razu przyszedł mi na myśl Zayn.
Z ciekawości poszłam obejrzeć ten ich nowy singiel. Tylko zobaczyłam ich twarze
i wybuchłam gromkim śmiechem. Byli tacy poważni. Najlepsze były zmiany z
jednego na drugiego. O teraz Malik.

Jedząc oglądałam telewizję, ale wszystko było takie nudne, że poszłam
na komputer. Chwilę się zastanawiałam co wpisać, aż w końcu postanowiłam
dowiedzieć się czegoś o moim sąsiedzie z naprzeciwka. No, no jakie tatuaże. Hmm,
chciałabym je wszystkie zobaczyć na żywo. Ostatnio Malik miał długi rękaw więc
nic nie widziałam. Ooo, to dlatego panicz mi dupy nie zawracał. Na wywiadzie
był. Aż sobie go obejrzę z ciekawości. Kurde, nie mogę go znaleźć. Na jakiej by
tu stronie… Może na YouTube dodali. O, jest!! No, ciekawie się zaczyna. Co oni
tacy spokojni? Pies im zdechł, czy co?
***
Jezu Chryste! Nigdy więcej ich nie obejrzę! Jacy oni byli zboczeni. Nic
sobie nie robili z tego, że byli na wizji. A jak ta fanka gadała, to leżałam na
podłodze. Współczułam im takich ludzi, ale w sumie to bardziej powinnam
współczuć ludziom, którzy z nimi pracują. Oni to muszą mieć przesrane. Na
każdym kroku być ofiarą ich żartu. Masakra.
Ciekawość kobiety nie zna granic, także moja też nie znała. Doszło do
tego że czytałam informacje na temat każdego z nich i obejrzałam z nimi chyba
ze sto filmików. Muszę przyznać, że są zabawni.. i słodcy. Ale to tylko
czasami, cały ich urok znika po 5 sekundach. Na wpół żywa wyłączyłam laptopa i
poszłam się przygotować do snu.
Gotowa podeszłam do okna aby zasunąć żaluzję i zauważyłam samochód
parkujący na podjeździe naprzeciwko. Czyżby DJ Malik, jak go określają w internecie, wrócił? A już myślałam, że zostanie w Londynie na dobre. Ale jak to
mówią nadzieja umiera ostatnia.
Podoba ci się? Skomentuj !
Świetny rozdział! ♥ Strasznie mi szkoda Alex :C Mam nadzieję, że Nialler zerwie w końcu z tamtą jędzą i zwiąże się z nią. Tak, tak właśnie #TeamAlex hahaha xd Fajnie, że ma takie super przyjaciółki, które jej pomagają i starają się pomagać :) Mam nadzieję, że porozmawia z tą Lucy i humor jej się poprawi, nie chcę, żeby cierpiała przez Horanka :C Dobra, więc teraz Darcy.. Ta to mnie rozwaliła xd Najpierw sexi listonosz, ale potem nie, jednak nie xd Hahaha, hmm ciekawe, czy zacznie jeździć tym rowerem, ciekawe! No zobaczymy :) Ojć, zasnęła w ciuszkach, straszne.. Też mi się czasami zdarza, ale ciii :)) Haha, ale mi narobiłyście ochotki na sałatkę grecką!! ♥ Aż chyba będę musiała ją zrobić jutro.. Nie no, ale jak ona mogła się śmiać z teledysku do You&I ?? No jak? Przecież on jest wzruszający i taki.. uczuciowy <3 No, ale przynajmniej przyznała, że są zabawni i słodcy :)) Hihi Malik wrócił, no to będzie ciekawieee! :) Dobra, teraz czekam z niecierpliwością na rozdział z chłopaczkami, bo trzeba przyznać, że się nieźle za nimi stęskniłam :( <3 Haha, także życzę duuuużo weny i do następnego! ;** Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń@crazymofo_yep
Wiesz nic nie obiecuj ;* Tak, przyjaciółki są mega <3 Haha, kobieta zmienną jest;) Osobiście nie lubię gdy zasypiam w ubraniach, no ale cóż poradzić na to że chce się spać? xD No więc życzę smacznego! Hahha no też nie mogę jej zrozumieć. No mogę przysiąc, że będzie się działo <3 Dziękuję za miłe słowa <3 :)
UsuńNadal nie mam czasu na komentarz, zaraz znów lecę w maliny... Przepraszam. Ale przeczytałam, jest cudownie! Nad czymś głębszym zastanowię się wieczorem... Wybaczycie?
OdpowiedzUsuńA póki co zapraszam na nowego bloga, taki luźny pomysł... http://nie-kryminalni.blogspot.com/