niedziela, 2 listopada 2014

Dodatek Halloween

ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->

PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!

Heeeeey!
Jak pewnie może już zauważyliście nie jest to kolejny rozdział. Jest to dodatek z okazji Halloween! (może trochę spóźniony, ale naprawdę długo to pisałyśmy!)
Więc tak...
To nie jest przyszłość bloga. To takie odciągnięcie od historii. Bohaterowie są ci sami, jednak mogą zachowywać się inaczej, niż normalnie w opowiadaniu. Przykładowo tutaj Louis i Cassie są normalną parą, która się kocha, a w opowiadaniu nie przepadają szczególnie za sobą. Także nie porównujcie za bardzo tego dodatku do opowiadania. Imiona i wygląd bohaterów tak, ale nie wszystkie uczucia i zachowania.
A teraz...
Jest 31 października, Halloween i zapowiada się impreza stulecia...
Miłego czytania!

Louis

Zbiegłem po schodach i wleciałem do kuchni, gdzie stała moja dziewczyna.

-Już wszystko?- zapytałem zaglądając jej przez ramię i obejmując ją w talii.
-Tak, tylko zanieś jeszcze to- odwróciła się do mnie z miską i uśmiechnęła szeroko- Ja idę się przebrać.
-Okey- nachyliłem się, po czym pocałowałem ją w policzek.

Dziewczyna uśmiechnięta wyminęła mnie i ruszyła w stronę schodów, a ja skierowałem się do salonu.

-A Louis!- usłyszałem za sobą, więc odwróciłem się szybko.
-Tak, Cassie?
-Te rajstopy świetnie opinają twój tyłek, kochanie- puściła mi oczko i wbiegła na schody.
-TO NIE SĄ RAJSTOPY!- krzyknąłem za nią roześmiany.
-Tak, jasne!- odkrzyknęła, zanim usłyszałem zatrzaskiwanie drzwi.

Pokręciłem rozbawiony głową i podszedłem do stołu. Rozejrzałem się dookoła. Przede mną na drewnianym blacie stało od cholery jedzenia i picia. Wszystko było tematycznie udekorowane, a w ogródku stały przeróżne stoły z Halloweenowymi zabawami. I żeby tego było mało wynajęliśmy ludzi, którzy postawili nam dom strachów. W sumie brakowało tylko gości, którzy za piętnaście minut powinni się zjawić. Akurat stwierdziliśmy, że Halloween to dobry pretekst, aby się zabawić. Ale nie w klubie, gdzie czasem, bywamy. Może częściej niż czasem, ale to nie jest ważne. Tym razem woleliśmy spędzić czas wszyscy razem, tylko w swoim gronie. Więc razem z Cassie zadeklarowaliśmy się do urządzenia imprezy w naszym domu. Oczywiście umówiliśmy się, że wszyscy musimy się obowiązkowo przebrać. Bo przecież bez tego nie byłoby Halloween, prawda?

Więc tak właśnie siedziałem na kanapie, przeglądając telefon, przebrany za Supermana i czekałem na przyjaciół.

Po jakiś piętnastu minutach usłyszałem dzwonek. Wyszczerzyłem się i podbiegłem do drzwi, w których zastałem czerwono- białą parę. A mianowicie Alex, która była aniołem i Nialla przebranego za diabła.

-Widzę, oryginalne stroje - zaśmiałem się.
-Powiedział mi Superman- prychnął Horan.
-Doobra, wy się sprzeczajcie, ale ja nie chcę tu stać- Alex uśmiechnęła się i weszła do środka. Obejrzałem się za nią, bo musiałem przyznać, że ta sukienka wcale nie była taka długa.
-Łapy i wzrok przy sobie Tomlinson- usłyszałem głos Nialla, na co wybuchłem śmiechem.

Wpuściłem przyjaciela do środka i zamknąłem za nim drzwi. Już kierowałem się do salonu, ale znów usłyszałem dzwonek. Tym razem w drzwiach ujrzałem Harrego.

-Co tam mój grubasie? O boże! Ty masz sexi rajstopy!- krzyknął Styles.
-Czym ty w ogóle jesteś?- spojrzałem na niego krzywo.
-Latającą świnią, nie widać?- powiedział i spojrzał na mnie z politowaniem, na co się zaśmiałem.
-Ale tym jesteś na co dzień. Za co się przebrałeś?
-Zaraz twoja niezniszczalna zbroja będzie zniszczona- pogroził mi palcem- Przebrałem się za Jacka Sparrowa, idioto. Z kim ja żyje!- westchnął i wepchnął się do środka- LUDZIE BALAAANGA!- krzyknął, na co zaśmiałem się głośno. 

Już miałem zamykać, kiedy nagle pojawili się Liam i Danielle. Spojrzałem na dziewczynę i wyszczerzyłem się.
-Diablica, hmn? Ładny strój Dan- wyszczerzyłem się.
-Dziękuję, Louis. Ty też nieźle wyglądasz Supermenie- zaśmiała się.
-I te mięśnie, co nie?- napiąłem rękę.
-Ja nic nie widzę- prychnął Liam.
-Zamknij się Batman- wystawiłem mu język i wpuściłem ich do środka.

Zamknąłem za nimi drzwi i pognałem do salonu. Danielle zacięcie prowadziła dyskusję z Niallem. Zabawne, że oboje wpadli na to samo przebranie. Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na Liama, który właśnie nabijał się z fryzury Harrego. Chociaż nie wiele różniła się od tej, którą miał codziennie. Przy stole siedziała Alex, która właśnie wpatrywała się w Horana i Dan. Zauważyłem, że brakuje mi tu Cassie. 

Szybko pokonałem schody i wszedłem do sypialni. Przed lustrem stała dziewczyna ubrana w krótką, różową sukienkę. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy zauważyłem na jej głowie koronę. Podszedłem do niej od tyłu i objąłem ją w pasie.

-Co tam księżniczko?- pocałowałem delikatnie jej policzek.
-Już wszyscy są?- spojrzała na mnie w odbiciu lustra.
-Brakuje tylko Darcy i Zayna- mruknąłem i znów pocałowałem jej policzek.
-Pocałowałabym cię, ale mam czerwoną szminkę- zaśmiała się.
-Mi to w sumie nie przeszkadza- uśmiechnąłem się i odwróciłem ja w swoją stronę, następnie łącząc nasze usta. Dziewczyna od razu oddała pocałunek, przez co nie mogłem się nie uśmiechnąć. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-Masz czerwone usta- dotknęła palcem mojej dolnej wargi.
-Warto było- wyszczerzyłem się.
-Jesteś idiotą- pokręciła głową uśmiechając się.
-Dlatego mnie kochasz, skarbie- pocałowałem ją jeszcze raz, na co z jej ust wydobył się cichy śmiech.
-Chodźmy do przyjaciół- wyszeptała odsuwając się ode mnie powoli.
Złapała moją dłoń i razem wyszliśmy z pokoju.

Imprezę czas zaczynać.

Niall

-Harry, twoje kawały nie są śmieszne- powiedziałem, patrząc na przyjaciela.
-Ale posłuchaj tego! Ten jest mega śmieszny!- uśmiechnął się.
-Mów- westchnąłem.
-Tak!- klasnął w dłonie- Co robi Harry w pracy?- spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie wiem, pracuje?- zmarszczyłem brwi.
-Harruje!- krzyknął i zaczął się śmiać. Jako jedyny.
-Harry…- zacząłem, ale przerwało mi uderzenie w ramię. Odwróciłem się i spojrzałem na Alex, która posłała mi wymowne spojrzenie. Wywróciłem oczami i spojrzałem na Stylesa- To było śmieszne- pokiwałem i uśmiechnąłem się.
-Chrzanisz- zmarszczył brwi i przymrużył oczy- Ale wiem!- od razu zmieniła mu się mina- Ten cię rozśmieszy!
-Harry, nie sądzę…
-Jak nazywa się Harry na diecie?- uniósł uśmiechnięty brwi do góry.
-Nie wiem- westchnąłem.
-SucHarry!- wybuchł śmiechem. Po paru sekundach opanował się i spojrzał na mnie. Gdy zobaczył moje pełne politowania spojrzenie wykrzywił usta w grymasie- Nienawidzę cię- prychnął.
-Po prostu te kawały nikogo nie śmieszą- wzruszyłem ramionami.
-Alex?- spojrzał z nadzieją na moją dziewczynę.
-Nie wciągajcie mnie w to znowu- zastrzegła i złapała swoją szklankę.
-Widzisz? Wymyśl coś, co będzie śmieszne, Harry- poklepałem go po ramieniu.
-Tak, jasne- mruknął i rozejrzał się po pokoju. Jego wzrok padł na Cassie- Cass! Słyszałaś mój nowy kawał!?- krzyknął, szybko wstając i podchodząc do blondynki.

Zaśmiałem się pod nosem i odwróciłem w stronę Alex. Złapałem jej dłoń i splotłem nasze palce.

-Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz?- wyszczerzyłem się, znów podziwiając jak jej policzki przybierają czerwony kolor.
-Tak- uśmiechnęła się lekko i spojrzała mi w oczy.
-Trudno. Powiem ci to znowu. Ślicznie wyglądasz- ścisnąłem delikatnie jej dłoń.

Dziewczyna spuściła głowę, ukrywając twarz za ścianą długich włosów. Zaśmiałem się cicho na jej reakcję. Zawsze była taka sama. Uniosłem dłoń i dotknąłem jej policzka, delikatnie go gładząc. Dzięki temu podniosła głowę i spojrzała na mnie. Wykorzystałem okazję i zbliżyłem się do niej, aby po chwili złączyć razem nasze usta. Alex odwzajemniła pocałunek, wyjmując swoją dłoń z mojego uścisku i położyła ją na moim policzku. Już wyciągałem rękę, aby ją objąć, ale nagle usłyszeliśmy krzyki. Szybko odsunęliśmy się od siebie patrząc na źródło hałasu, którym okazali się Darcy i Zayn.

-Zayn ty idioto mówiłam ci, że się spóźnimy!!!- krzyknęła Darcy, przebijając nawet muzykę lecącą z głośników.
-Gdybyś się tak nie grzebała to byłoby szybciej!!!!! A TERAZ POTRAFISZ TYLKO NARZEKAĆ!- odpowiedział Zayn.
-TO TY SIEDZIAŁEŚ GODZINE PRZED LUSTERKIEM!
-A TY DWIE, I CO?!
-I gówno jak nie wiesz co!
Nagle wszyscy wpatrywaliśmy się w tą dwójkę nic nie mówiąc.
-A IDŹ ŻESZ TY DO DIABŁA!!
-I PÓJDE!! A nawet do DWÓCH!!
-I bardzo dobrze!!
-Super.
-Świetnie!- prychnął Malik.
-Jesteś mocno popierdolony. Czy ty przypadkiem nie wypadłeś z wózka jak byłeś mały?!- odpowiedziała Darcy wyrzucając ręce do góry.
-A ty nie spadłaś z nieba?
-Z nieba?- zapytała unosząc brwi do góry.
-Tak, bo masz taki ryj, że aż szkoda gadać!- prychnął Zayn.
-Wypierdalaj!
-Ty też!- odwrócili się od siebie i poszli w dwie inne strony. Potem zawrócili i minęli się szturchnięciem. 

Oboje prychnęli  i odwrócili się w naszą stronę. A my wszyscy razem wybuchliśmy śmiechem.

Harry

Po odstawieniu cyrku przez Darcy i Zayna, nikt nie mógł przestać się z nich śmiać. A w szczególności ja. Nienawidzą się ponad wszystko, ale zdaje mi się, że lubią jeszcze bardziej. Bo oni to w ogóle są paradoksalni.

Cały czas powtarzając scenkę w głowie podszedłem do barku i zastanawiałem się nad tym czego by się dzisiaj napić. Postanowiłem, że wezmę drinka, ale bo dłuższym gdybaniu zmieniłem zdanie i wziąłem piwo. To było dowodem, że im dłużej się zastanawiamy tym bardziej zmiennymi ludźmi jesteśmy. Pewnie gdybym stał tam dłużej to zmienił bym zdanie jeszcze z pięć razy.

Z napojem w ręce poszedłem podbić parkiet. ''Niech się wszyscy patrzą i uczą jak tańczy mistrz!'' Tylko żeby mi się Alex nie wpierdzieliła, mam nadzieję, że Niall się nią zajął. Ta parka była przesłodka… tak, że aż mnie mdliło, dlatego moim nowym hobby było uprzykrzanie im życia. Tak wiem, wredny ze mnie człowiek, ale to dla ich dobra. Bowiem jeśli dłużej wytrzymają tym bardziej będą chcieli spędzać czas ze sobą.

Tańcząc, wyginałem całe ciało, dlatego niewątpliwie polałem wszystkich wokoło piwem. Skapnąłem się po pustym kubku, który jeszcze niedawno był prawie pełny. Jednak nie traciłem czasu.. poszedłem po drugie. W sumie to z przyzwoitej domówki zrobiła się tu impreza stulecia. Nie wiem ile tu było ludzi, ale połowy z nich w życiu nie widziałem. Wziąłem swoje piwo i oparłem się o ścianę. Tym razem zrezygnowałem z tańczenia. Zacząłem poszukiwania jakiejś ładnej dziewczyny, do której bym mógł zagadać. No bo kurde każdy ma kogoś a ja będę sam?! Nie ma mowy. Rozglądając się wokoło, patrzyłem na każdą i obserwowałem ją od dołu do góry. Jedna była za niska, druga za gruba, trzecia za koścista, czwarta mnie przerażała… Traciłem swe nadzieje na dobre towarzystwo. Jednak kim bym był gdybym się poddał! Nie dając za wygraną patrzyłem dalej.

Nagle mój wzrok przykuła jedna dziewczyna ubrana na czarno. Trochę zasłaniał mi jej widok, hmm.. W sumie to wszyscy mi ją zasłaniali. Przybliżyłem się trochę i oceniłem sytuację, była zgrabna i widać, że oburzona. Nie powiem zainteresowała mnie. Szedłem wolnym krokiem w jej stronę, rozglądając się i przybijając piątki ze znajomymi. Nie chciałem nabrać podejrzeń. Byłem już niedaleko. Kuźwa, wielki jest ten dom, że do niej dojść nie mogę. Chociaż co się dziwić, to mnie Josh zaczepił, to zatańczyłem z dziewczyną i nie pomińmy faktu, że szedłem żółwim krokiem. Byłem już prawie za nią… I  mnie olśniło. TO BYŁA KURWA DARCY. Czy ja aż tyle wypiłem, że jestem ślepy? Nie ma tu nigdzie Zayna? Uff, chyba by mi klejnoty urwał. Może jeszcze zdążę się odwrócić.. Po cichu starałem się wycofać, niestety, zauważyła mnie.. No cóż trzeba sobie radzić. Ja to mam oko, naprawdę.

-Darcy!! Kochanie!! Znasz mój nowy kawał?!- na szczęście, nie było po mnie widać zdenerwowania. W końcu jestem świetnym aktorem.
-Harry!! Poczekaj ja najpierw powiem ci swój, dobrze?- a to nowość, ktoś chce mi opowiedzieć kawał. Jestem pewny, że nie będzie tak dobry jak mój.
-No dobra- przyjąłem propozycję
-Puk, puk- o boże stara śpiewka, no ale dobra dałem szanse dziewczynie.
-Kto tam?
-Opinia ludzi- zdawało mi się, że ten jej kawał nie miał sensu.
-Opinia ludzi, co?
-Opinia ludzi, że twoje kawały nie są śmieszne i nikt nie chce ich słuchać- auć, zabolało. Ale ja się nie dam złamać!
-Jak tak to spieprzaj. Foch. Nie zwracaj się do mnie jak będziesz czegoś chcieć- niech ma za swoje!
-Jak sobie życz..- nie słuchałem jej dalej, tylko odszedłem. Jeszcze mi tu pyskować będzie dziecko niedrobione, pff. Mnie! Haremu Stylesowi!

Nie będę rozpaczał nad tymi fałszywymi ludźmi. Znajdę kogoś kto zrozumie moje kawały. Będę szukał dotąd aż znajdę. Mogę nawet objechać cały kraj, ale w końcu znajdę tą osobę. Mój plan wcieliłem w życie od razu. Zacząłem od góry, ale tam wszyscy byli zajęci sobą, więc wolałem nie przeszkadzać. Zszedłem do kuchni i tam zastałem Zayna, który mordował wzrokiem Louisa. Zgaduje że Lou nabijał się z niego, z szopki, którą odstawił razem ze Smith. Wolałem się nie wtrącać, dlatego po „cichu” wycofałem się, przewalając kosz na śmieci i rozbijając butelkę whisky. ''Kto stawia takie rzeczy w takim miejscu!?'' Udałem, że to nie ja i ruszyłem do salonu. Zacząłem od lewej. Nikt nie rozumiał co mówię i nikt się nie śmiał. Jednak zrzucę to na alkohol, byli nietrzeźwi i nie kapowali  co chodzi. Wybaczam. Na parkiecie nikt nie chciał mnie słuchać, więc dałem sobie spokój. Po prawej każdy czaił co mówię, ale nikt nie rozumiał mojego kawału. Byli to mało inteligentni ludzie. Widać, że się nie uczyli w szkole. Moją ostatnią nadzieją była dziewczyna w masce. 

Podszedłem do niej pewnym krokiem.

-Hej- zacząłem rozmowę. Szkoda, że nie widziałem jej twarzy.
-Hej- odpowiedziała. ''Ooo jaki słodki głosik.''
-Jak się bawisz?- zapytałem uśmiechając się.
-Świetnie, a ty?- to się cieszę. ''Bo skoro się uśmiechasz, to niech tak zostanie, ponieważ wtedy uznam, że mój kawał cię rozśmieszył.''
-Też super- poszerzyłem uśmiech- Mogę ci opowiedzieć kawał? Jesteś moją ostatnią nadzieją. Wszyscy inni mnie olali- zrobiłem smutną minkę.
-Oo, mój ty biedaku. Mów.- uśmiechnęła się. Przynajmniej tak mi się zdaje.

Opowiedziałem jej kawał, bardzo dokładnie i powoli. Pięć minut czekałem i jedynie co otrzymałem to  parę mrugnięć oczami. Powtórzyłem więc jeszcze raz- zero reakcji z jej strony.

-Zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie jest śmieszne?
-To jest śmieszne! Po prostu niektórzy muszą dorosnąć żeby to zrozumieć-prychnąłem.
-Och, więc jestem dzieckiem?- usłyszałem w jej głosie rozbawienie.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale pomyślałeś- dźgnęła mnie swoim kościstym palcem w klatkę.
-Ech, dobra zacznijmy od początku. Jestem Harry- wystawiłem rękę i posłałem jej piękny uśmiech. Odwzajemniła mój gest.
-Louise- również się uśmiechnęła. Zdjąłem moją przepaskę na oko. Dziewczyna tak samo postąpiła ze swoją maską dzięki czemu mogłem zobaczyć jak jej rude włosy opadają kaskadami na ramiona.

Alex

Impreza trwała w najlepsze. W życiu nie sądziłam, że dom Louisa może pomieścić tylu ludzi. Na początku to miała być impreza tylko dla przyjaciół. Ale potem zadzwonił Josh, wpadł ze swoimi przyjaciółmi, oni przyprowadzili innych, później jeszcze przyszli inni znajomi chłopaków i w sumie nie znałam tu już prawie nikogo. A nie pomagało mi to, że każdy był za coś przebrany. Wydawało mi się, że każdy ma inny strój. Widziałam czarownicę, wilka, wróżkę, ducha, striptizerkę i wiele innych. Przedzierałam się przed ludzi, którzy tańczyli w salonie Tomlinsonów, aż w końcu wpadłam na znajomą twarz.

-Dzięki Bogu, że na ciebie wpadłam- uśmiechnęłam się patrząc na Darcy.
-O, hej!- uśmiechnęła się.
-Myślałam, że raczej znajdę cie z Zaynem- zaśmiałam się.
-Weź, mi nawet o tym dupku nie wspominaj! Ty wiesz co on mi powiedział jak tutaj weszliśmy?- uniosła brwi do góry.
-Tak, chyba każdy to słyszał- powiedziałam, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
-Dzięki, ty jesteś taka wspaniała w pocieszaniu. Mówił ci to już ktoś? Nie? To dobrze, bo to nie prawda- prychnęła.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś bardzo wyrozumiała? Nie? To dobrze, bo to nie prawda- starałam się naśladować jej ton.
-Oh, jaka ty jesteś dojrzała.
-Jaka ty jesteś dojrzała- powtórzyłam po niej.
-Oh, teraz będziesz tak cały czas?
-Teraz tak będziesz cały czas?- uśmiechnęłam się.
-Kocham Nialla!
-Kocham Nia...CO?!
-Pstro!- zaśmiała się- NIALL SŁYSZAŁEŚ TO!? Założę się, że nie mówisz tego często*- uśmiechnęła się zwycięsko.
-Nie, nie prawda...- prychnęłam.
-No gdzieżby tam, w ogóle.. A może spytam się Nialla?
-Nie zrobisz tego- spojrzałam jej w oczy i przymrużyłam powieki.
-Wątpisz we mnie?- uśmiechnęła się złowieszczo.
-Nawet nie próbuj- założyłam przed sobą ręce.
-Och, ty dobrze wiesz, że spróbuje- przybrała taką postawę jak ja.
-Przecież nie powiedziałam, że go kocham.
-Teraz powiedziałaś- zrobiła dziwną minę.
-Wcale nie!- wyrzuciłam ręce do góry.
-Ale on tego nie wie!- krzyknęła i pobiegła przed siebie.

Przeklnęłam pod nosem i pobiegłam za nią. Przebijałam się przez wszystkich ludzi, aż w końcu znalazłam się w kuchni. Zauważyłam jak Harry gada z jakąś dziewczyną. ''Sorry, Styles''

-Harry!- krzyknęłam i podbiegłam do nich- Widziałeś Nialla?!
-NIALL!- ja pierdole jak ona się wydarła! On to może usłyszeć! Nie!
-Eee, chyba był na balkonie- Harry wzruszył ramionami.
-Dzięki- odpowiedziałam szybko i skierowałam się tam- A i Harry!- odwrócił się w moją stronę, tak samo jak jego rudowłosa towarzyszka- Ładną masz przyjaciółkę!- uśmiechnęłam się szeroko, co Styles odwzajemnił.
-No przecież wiem!- krzyknął, a dziewczyna się zarumieniła. ''Słodko.''

Szybko przedarłam się przez ludzi, którzy tańczyli, pili, a niektórzy lizali sobie twarze, aż w końcu trafiłam na balkon. Jak się okazało był tam Zayn razem z Niallem. Oboje stali do mnie tyłem, opierając się o barierkę. Odwróciłam się i zaraz za mną stała Darcy.

-Niall!- obie wydarłyśmy się w jednym momencie.

Jeden jak i drugi odwrócili się w naszą stronę. Szybko odwróciłam się do niej i usiłowałam zatkać jej buzię.

-Ofia clje kljuhka!- udało się jej wybełkotać.
-Co?- Niall zmarszczył brwi.
-Nic, ona po prostu za dużo wypiła- uśmiechnęłam się.
-Darcy, wszystko okey?- zapytał Malik.
-ALES DO KULY NEDZY!!!-odepchnęła moją dłoń.
-Darcy, oplułaś mi rękę!- jęknęłam.
-Co wam się dzieje?- zaśmiał się Malik.
-To po co mi ją do buzi przystawiałaś?! Nic się nie dzieje a co ma się dziać- zbyła go wymownie na mnie spoglądając.
-Kurwa nie mogłaś mi tego od razu powiedzieć?!- spojrzałam na nią spod byka. Nagle obie usłyszałyśmy śmiechy. Spojrzałam zdezorientowana na chłopaków- Co was tak bawi?- uniosłam brwi do góry.
-Bo jesteś taka mała i jeszcze jesteś jako aniołek i ''kurwa'' nie pasuje tu do ciebie- wydusił Malik.
-Rzeczywiście- Darcy do nich dołączyła.
-Kocica się odezwała- prychnęłam. Spojrzałam jeszcze raz po wszystkich i wywróciłam oczami- Boże, widzisz i nie grzmisz- westchnęłam.

Darcy

-Zwracasz się do swojego pana?- zaśmiałam się- Po tym jak zgrzeszyłaś, nie wstyd ci?- każdy ponownie wybuchł śmiechem.
-Co ja takiego zrobiłam, że spotkała mnie taka kara- jęknął aniołek.
-Zgrzeszyłaś- odezwał się Niall, a Alex zgromiła go wzrokiem i odeszła. Oczywiście Nialler poszedł za nią.

Patrzyłam się przez chwilę na Zayna i nie wiedziałam co powiedzieć. Zapadła grobowa cisza. W sumie on chyba też nie wiedział jak się odezwać. W tej sytuacji wróciłam do bawiących się ludzi. Było mi trochę zimno, pogoda na dworze nas nie oszczędzała, więc postanowiłam się rozgrzać. Nie miałam nic wierzchniego, dlatego poszłam po drinka. Bo w końcu jak nie z zewnątrz to z wewnątrz, co nie? Gdy dostałam moje picie, wypiłam je jednym łykiem i popiłam wodą. Oooh, od razu cieplej. Nie ważne w jaki sposób się ogrzałam, ważne, że działa. Zamówiłam drugiego i odwróciłam się w stronę ''tancerzy''. 

Przyglądałam się pomieszczeniu. Wszystkie meble były poprzesuwane lub w ogóle ich tu nie było, bo nie mogłam znaleźć telewizora, kanapy, ani foteli. Najwidoczniej Cassie i Lou nie chcieli stracić niczego cennego. Na zasłonach były porozwieszane pająki i pajęczyny. To samo na suficie. W oknach stały sztuczne koty i jedna dynia. Na prawo były schody prowadzące na górę. One również były przyozdobione kolorowymi lampkami. Na półkach zamiast zdjęć i wazonów stały miski z cukierkami. A wszystko było przykryte białymi prześcieradłami? ''No tak, po co tracić kasę na jakieś narzuty, hah." W korytarzu stał manekin-frankenstein, który witał gości i pełnił rolę wieszaka. Biedny, nie chciałabym być na jego miejscu. Siedziałam jeszcze tak chwile, aż zjawił się Zayn.

-Co tak siedzisz sama?
-A co nie mogę?
-Możesz, ale tracisz okazję do zabawy- uśmiechnął się
-Na przykład co?
-Chodź to ci pokaże.- łoo, jaki tajemniczy. Już się boję. Jezus ale dziecinada, no ale niech mu będzie.

Wyprowadził mnie za dom, na podwórko. Louis jest naprawdę idiotą, ale nie mogę zaprzeczyć, że nieźle tą imprezę zorganizował. Były tu prowadzone roże konkurencje. Na przykład łowienie jabłek z wody, tworzenie strasznych dyń, najstraszniejszy pisk. Fajnie. Jednak przy żadnym się nie zatrzymaliśmy. Chłopak prowadził mnie dalej. Nagle stanęłam jak wryta. No w to już uwierzyć nie mogę. DOM STRACHÓW?! Ja pierdziu, najlepsza domówka na jakiej byłam.

-Co cykora masz?- oh, jakiś ty cwaniak. Zobaczymy jak zachowasz się w środku
-Haha, dobre. Po prostu jestem zaskoczona czymś takim w domu.-powiedziałam- Współczuję mu sprzątania.- dodałam bez sensu. Właściwie niewiem dlaczego to mówiłam.
-Haha, jeśli przejdziesz przez to bez pisków to ci postawie kilogram nutelli- oo, ty wiesz co ja kocham najmocniej na świecie- A jak się przestraszysz to powiem Lou, żeby się wynajął jako sprzątaczkę, w celu dobroczynnym. Czyli za darmo jakbyś nie wiedziała tłumoku- zaraz ten twój uśmieszek zejdzie ci z tej mordki.
-Wiem o co ci chodzi idioto. Wchodzimy- oznajmiłam. Nie byłam przestraszona, ja była podekscytowana! Kocham takie rzeczy. Taka adrenalina.
-No to chodźmy- no i się tak śmiejesz jak głupi do sera?

Weszliśmy do środka. Było tam ciemno jak w dupie u murzyna. Szkoda że nie mam żadnej latarki, a telefon zostawiłam w domu. W końcu to zabawa! No ale trudno raz się żyje.

Nagle światła się zaświeciły. Trochę się zlękłam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Musze wygrać tą nutelle! Szłam dalej. Byłam ciekawa co oni mogli tu wymyślić. Jak zwykle było tu porozwieszane pełno tradycyjnych dekoracji. Popatrzyłam na nie przez chwile i czekałam czy coś się stanie czy nie. Serce biło mi szybko z oczekiwania. Chciałam, żeby wreszcie się coś stało. Ruszyłam prosto i nagle były trzy wejścia. Wybrałam prawe, bo było najbliżej. Mój krok stał się niepewny, nie było tu żadnej lampki, nawet najmniejszej. Starałam się nie potknąć. Niespodziewanie wybuchła muzyczka śpiewająca przez dzieci. To mnie przestraszyło, ale na szczęście nie pisnęłam. Nie przegra tego. W końcu to jest głupi dom strachów, mało co się dzieje i na dodatek to jest w domu więc wiadomo, że lipa. Podniesiona na duchu, własnymi myślami, wyprostowałam się i żwawym krokiem szłam dalej. Nagle muzyka była tak głośna, że musiałam zatkać uszy. To było jakby mi ktoś młotem pneumatycznym stukał po głowie. Muzyczka stawała się coraz bardziej dziwna. Piszczące coś, stawało się bardziej skrzeczące. Po paru krokach, zatrzymałam się. Stanęłam w jakieś robactwo. O.MÓJ BOŻE. To mogą być pająki!! Albo glizdy, lub cokolwiek innego!! Pobiegłam dalej. Muzyczka przerodziła się w krzyk. Brzmiał on jakby dziecko obdzierało ze skóry. Serce biło mi strasznie szybko. Czułam je bez dotykania. Puls na szyi się wzmocnił. Nagle biegłam i spadło na mnie stado jakichś rzeczy. Pierwsza myśl PAJĄKI. Po przyjrzeniu się, to rzeczywiście były one, ale sztuczne. Przysięgam, że bym zemdlałam, wiedząc, że są prawdziwe. Moje ciśnienie podskoczyło. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma ze mną Zayna. Boidudek. Pff, a na mnie mówił, że się boję. Szłam dalej i natrafiłam na ścianę. Myślałam że trzeba zawrócić, ale światło się zapaliło i musiałam skręcić w prawo. Zrobiłam jak kazano. Mój umysł był już nadwyrężony. I znowu ta przerażająca muzyczka śpiewających dzieci. Jednak było coś jeszcze. Coś jakby się osuwało. Przystanęłam na chwile, wsłuchując się co to takiego jest. Nagle wszystko ucichło. Później znowu słyszałam jakieś szmery. Tym razem się już nimi nie przejęłam. Chciałam stąd po prostu wyjść. To było nudne i w ogóle. Nie wiem dlaczego, ale nagle odczułam strach. Coś było nie tak. Muzyczka nie przestawała grać. I znowu było słychać te szmery. Odwracałam się i szukałam źródła dźwięku ale nic nie znalazłam. Może coś się zepsuło? Nie raczej nie.  Moja podświadomość mówiła mi że coś jest nie tak. Wiedziałam to. Czułam to. Moje przerażenie powiększało się z sekundy na sekundę. Marsz zamienił się na trucht. I nagle coś runęło z sufitu. Trup. Manekin. Na mnie. Z wykrzywioną twarzą. Miałam ochotę krzyczeć ale nie mogłam. Zaczęłam biec.


Zayn


Z dala było słychać ciężkie, szybkie kroki. Jakby ziemia się osuwała. Jestem ciekawy jak to przyjęła. Wydawała się taka odważa i szczęśliwa. Co prawda nie słyszałem żadnego krzyku ani nic, ale zawsze mogła zaniemówić, co nie? Ale nie powiem twarda z niej babka. Hahahaha, chyba jednak będę musiał kupić ten słoik nutelli.

Nagle poczułem porażający ból na klatce piersiowej i upadłem na ziemię. Coś mnie przygniotło. No dobra nie przygniotło, bo było lekkie jak piórko, ale coś niewątpliwie na mnie leżało. ''Darcy. To Darcy na mnie leżała.'' Hahahahah, nieźle. Przytuliła się do mnie.. Zaraz co?! ''Ona się do mnie przytuliła?!'' Nie wiem czy dobrze się czuje, nie wiem czy czegoś się przestraszyła, nie wiem czy wie, że to ja. Ale muszą ją częściej straszyć  żeby takich momentów było więcej.  Powoli wstałem do siadu, trzymając dziewczynę. Wstałem i przytuliłem ją jeszcze mocniej. Cała drżała. ''Fajnie by było wiedzieć, że to z mojego powodu.'' Ale jestem samolubny.

-Nareszcie jakiś człowiek.- mruknęła i się ode mnie odczepiła. ''A mogło być tak pięknie.'' Niestety nic nie trwa wiecznie.
-No przecież nie ufoludek- starałem się rozluźnić atmosferę
-Biorąc pod uwagę, że to ty, to ufoludek- wystawiła mi język. ''Jak dziecko.''- To co, czemu nie wszedłeś, taki z ciebie cienias?
-Ja już tu byłem.. dwa razy- po części prawda po części nie. Owszem byłem tu dwa razy, ale akurat nie w tym tunelu. Nie chciało mi się i podobno był najstraszniejszy. Ale Darcy pewnie nawet nie widziała tabliczek obok nich- Idziemy do pozostałych?
-Jakoś ci nie wierze co do tego, że tu byłeś. No ale niech ci będzie, jak coś to będziesz żył ze świadomością, że dziewczyna była w domu strachów a ty się za bardzo bałeś i nie poszedłeś- nie dała mi nawet szansy na odpowiedź, tylko ruszyła dalej.

Złapałem ją za nadgarstek, ale się wyrwała. Lecz gdy weszliśmy i zapadła egipska ciemność, złapała mnie pod rękę. Rozśmieszyła mnie ta sytuacja, ale starałem się zachować spokój. Trafiliśmy na ścianę i pokazało się światło, aby skręcić w lewo. Skręciliśmy i w ostatnim momencie uniknęliśmy spotkania z wielką kulą, która zwisała z sufitu na grubym sznurze. Nie było to jakąś dla mnie największą atrakcją, gdyż widziałem już to, ale najwidoczniej na dziewczynę podziałało. Mocniej ścisnęła moje ramię i głośno przełknęła ślinę. Mimo to jej mimika twarzy wyrażała spokój. Dobra jest.

-Idziemy do następnego, czy wracamy? Tam są same rzeczy porozstawiane na półkach- oznajmiłem.
-Chodźmy, co nam szkodzi.

Spacerowaliśmy po całym tunelu, nie było tu nic strasznego. Każde z nas oglądało porozstawiane rzeczy. Jak się tak teraz zastanawiam to powinniśmy zacząć od tego miejsca, a Darcy zaczęła od ostatniego. ''Ona jest naprawdę dziwna.'' Wpadłem na pomysł alby coś na nią wysypać. Chciałem, żeby się przestraszyła i przegrała zakład. Niestety nic nie mogłem znaleźć niczego sypkiego, ale za to była jakaś niebieska maź. Odkręciłem słoik i podszedłem do Smith od tyłu. Starając się nie zrobić szumu, przechyliłem dzbanek, a ona się odwróciła.  Tym sposobem dostała w twarz.

-Ty idioto!!!- krzyknęła. No tego to się przestraszyłem. Nic mną nie wstrząsnęło w tym miejscu tak bardzo jak jej krzyk. Masakra.

Dziewczyna wzięła drugi słoik, odkręciła go i prawie wyślizgnął się z jej dłoni, ale utrzymała równowagę i szybko mnie tym czymś oblała. Nie rozumiałem za bardzo co się dzieje, ale dziewczyna zaczęła się śmiać. Tym sposobem siedzieliśmy tam i śmialiśmy się ze wszystkiego.

Po jakichś 10 minutach wyszliśmy i ruszyliśmy w stronę łazienek, aby to z siebie zmyć. Starałem się unikać wszystkich znajomych, aby nie zobaczyli mnie w takim stanie, co mi się udało.

Po dotarciu do łazienki, przez chwilę kłóciliśmy się kto ma wejść i padło na to, że weszliśmy oboje. Zamknąłem za nami drzwi na klucz. Podszedłem do umywalki i zacząłem obmywać się ciepłą wodą.

-Zayn to się nie chce zmyć. Co to jest?- zaczęłam marudzić. ''Jezus, dziewczyny…''
-Spokojnie, zmyje się- szorowałem i szorowałem te ręce i rzeczywiście nie chciały się zmyć. ''O kurwa. To mamy problem.''
-Przecież nie jestem głupia, ani ślepa.- ''Mógłbym na ten temat trochę podyskutować…''- Widzę, że to się nie chce zmyć. Nawet kostium jest brudny i nie da się go wyczyścić!
-No to jedziemy po nowe- zaproponowałem. Coś trzeba zrobić, co nie?
-Tak po prostu pojedziemy po nowe?- ''Co zdziwko? Ja przynajmniej coś robię.''
-Tak. Idziesz?- zapytałem.

Po chwili razem wymsknęliśmy się po cichu z domu i ruszyliśmy do mojego samochodu. Jednak ja jestem tak mądry, że zapomniałem kluczy, więc musiałem się wracać. Po trzech minutach wróciłem i od razu schowaliśmy się w pojeździe. Wyglądaliśmy okropnie. A akurat o północy na imprezie jest najfajniej, dlatego nie mogliśmy stąd tak po prostu wrócić do domu.

Ruszyłem w kierunku najbliższego sklepu z kostiumami. Szybko zaparkowałem samochód i pobiegliśmy do środka. Na szczęście było jeszcze otwarte. Niestety nie zostało za wiele kostiumów, a rozmiary były same dziecinne.

Pół godziny siedzieliśmy i szukaliśmy ubioru.

-MAM! Znalazłam coś pasującego dla nas!- krzyknęła Darcy. Szybko odwróciłem się w jej stronę.
-Co?- zapytałem z ciekawości
-Smerfy!- odpowiedziała podnosząc kostium.
-No błagam cię... Co ja mam pięć lat?- jęknąłem.-Nie odpowiadaj!
-Nic innego nie ma a i tak jesteśmy niebiescy.- ''To jest katastrofa. Ale będzie śmiesznie.''
- No dobra, dawaj to.

Poszedłem zapłacić za rzeczy i wróciłem aby od razu się tutaj przebrać. Wyglądaliśmy jak para niedorozwojów, ale mieliśmy to głęboko i szeroko w dupie.

Odpaliłem samochód i wróciliśmy do domu Louisa. Przed drzwiami stał Niall z Alex. Rozmawiali… i właśnie się pocałowali, taaa.

-Oooo, patrz jacy oni są słodcy. I jak się dopasowali kostiumami. Są przeciwieństwami i pokazują, że mimo to da się żyć razem- ale ona to wszystko tłumaczy filozoficznie
-Albo po prostu, ona się ubrała jak anioł, bo lubi sukienki i chciała doczepić sobie skrzydła, a Niall za diabła, bo od zawsze chciał mieć trójząb.. no i można dodać ze ostatni myśli tylko o jednym związanym z Alex. Grzesznik.- zaśmiałem się. No ale nie prościej tak powiedzieć? ''Przynajmniej więcej osób zrozumie.''
-Ty to potrafisz popsuć wszystko- prychnęła, na co wywróciłem oczami.

Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku wejścia.

-To co, będziesz moją smerfetką?- zapytałem, wystawiając dłoń do dziewczyny, którą po chwili przyjęła.
-Nie mam innego wyboru- westchnęła Darcy. ''A ja się z tego bardzo cieszę.''


Liam

Usiadłem na kanapie i chwyciłem swój kubek z piwem. Wziąłem łyka, po czym zacząłem przyglądać się ludziom. Mimo dość późnej godziny dużo osób trzymało się na nogach. Zacząłem szukać moich przyjaciół. 

Pierwszy w oczy rzucił mi się Harry, który nadal zawzięcie dyskutował z rudowłosą. Kiedy podszedłem do nich wcześniej, powiedziała, że nazywa się Louise i wydała mi się miła. Akurat któreś musiało powiedzieć coś zabawnego, bo oboje wybuchli śmiechem. 

Następnie w oczy rzuciła mi się Darcy, która właśnie piła kolejkę z Zaynem. ''Chyba nieźle ich wzięło.'' Zabawnie wyglądali przebrani razem za smerfy. Jak spytałem się, dlaczego zmienili stroje, dziewczyna jedynie zgromiła Malika spojrzeniem i w końcu niczego się nie dowiedziałem. 

Przeniosłem wzrok na ludzi, którzy tańczyli. Tam znalazłem Alex i Nialla. Nadal nie mogłem się nadziwić jak idealnie dobrali swoje przebrania. Strój anioła świetnie odzwierciedlał Morgan, a diabeł to wcielony Horan. I kiedy wokół nich wszyscy tańczyli jakby byli pojebani, albo chciałoby im się do toalety, oni przytuleni do siebie wolno kołysali się na boki. 

Niedaleko nich zauważyłem Cassie i Lou. Rozmawiali, popijając jakieś kolorowe drinki. Oni też wyglądali świetnie. Cas jako księżniczka i Lou przebrany za supermana. Razem wyglądali naprawdę fajnie. 

Nagle zrozumiałem, że chyba jako jedyny siedzę bez swojej pary. Szybko podniosłem tyłek do góry i ruszyłem na poszukiwania Danielle. Przebiłem się przez 'parkiet', następnie przeszedłem obok barku, potem zajrzałem do kuchni, na balkon, pokonałem cały parter, a następnie piętro. Jednak nigdzie jej nie było. 

Westchnąłem i wyszedłem na podwórko. Tutaj było znacznie mniej ludzi. I w końcu zobaczyłem na schodach moją dziewczynę. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej.

-Czemu siedzisz tutaj sama?- zapytałem, obejmując ją i przyciągając do swojego boku.
-Nie mogłam cię znaleźć, a w środku było bardzo gorąco- wzruszyła ramionami i wtuliła się we mnie.
-A nie zimno ci?- znowu zapytałem, łapiąc ją w talii i przeciągając na swoje kolana.
-Nie- mruknęła, przytulając się do mnie.

Skinąłem i zacząłem jeździć ręką po jej ramieniu. Po chwili dziewczyna ziewnęła, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem jej skroń.

-Jesteś śpiąca- szepnąłem do jej ucha.
-Trochę- uśmiechnęła się delikatnie.
-Chodź, jedziemy do domu- pocałowałem ją w czoło.

Dziewczyna skinęła i wstała z moich kolan. Również stanąłem na nogi i złapałem jej dłoń. Razem ruszyliśmy do wyjścia.

Podoba ci się? Skomentuj !

3 komentarze:

  1. Jejkuuuu, rozdział cuuudowny <3! Śmieszny i romantyczny zarazem.. Haha, Lou w rajstopach, chciałabym to zobaczyć XD Potem Niall i to: ''Łapy i wzrok przy sobie Tomlinson!'' haha Horan taki zazdrośnik <3 diablica i Batman, nieźle, nieźle ;* haha, nie mogłam z Darcy i Zayna.. Ledwo co weszli do domu to już musieli się pokłócić.. haha, ale w końcu kto się czubi ten się lubi :D ehh, ale niestety muszę Wam przyznać, że nadal najbardziej kocham parę Niallex <3 Oni są cudowni pod każdym względem! Mam nadzieję, że dalej będzie się im tak układało :) Hahahaha, Harry musiał być nieźle nachlany, żeby pomylić jakąś dziewczynę z Darcy, nieźle mu dopiekła z tymi kawałami.. biedulek :C ja tam bym zniosła wszystkie <3! haha, ale ale pojawia się nasza rudowłosa piękność, hmm, fajnie gdyby coś z tego wyszło ^^ Haha i ten zakład Darcy i Zayna o nutellę, mmm, ja bym się zgodziła bez uprzedzeń! Zayn ma rację, twarda z niej babka, ja bym pewnie tam nie wytrzymała ze strachu.. nasze smerfikiiiii <3! Musiało to super wyglądać.. IIIII POCAŁUUUUUNEEEK NIALLA I ALEX <3 Kurcze, szkoda, że to nie jest tak dokładniej opisane, ale bym się nimi jarała :D No i Liaś i Danielle, to takie kochane, że on się tak o nią troszczył i od razu chciał z nią do domu jechać, ahh <3 taki chłopak ideał.. ;* haha ogólnie rozdział (dodatek) mi się baaardzo podobał <3 pomysł z Halloween świetny! Chciałabym zobaczyć ich tak poprzebieranych i te dzikie densy Harrego <3 hahaha, wyobrażam sobie moją minę :D
    Jeszcze raz: to opowiadanie jest wspaniałe!! <3 i mam nadzieję, że nie macie zamiaru nas opuszczać.. ahhh, życzę dużo wenyy i do następnego <3!
    Pozdrawiam :)
    @crazymofo_yep

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry bardzo przepraszam za spam!

    Isobel i Charlie. Są jak ogień i woda. Co ich łączy? Równie silna nienawiść do siebie nawzajem. Pewien mężczyzna powiedział kiedyś Charliemu: Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka linia. Wtedy jeszcze nie rozumiał jaka moc drzemie w tych słowach. Niebawem przekonają się o tym oboje. Pewnej feralnej nocy, kiedy zderzą się dwa światy, wywołają lawinę zdarzeń. Będzie to historia o miłości. To historia o miłości od tej gorszej, najbardziej skomplikowanej strony. Słodko-gorzka i prawdziwa.
    ZAPRASZAM: Your perfect imperfections
    ZWIASTUN: klik

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, nienawidzę studiów... Tak niesamowicie mnie rozleniwiaja, że po zajęciach mam ochotę wyłącznie spac. Moje opuszczenie w czytaniu jest niewyobrażalne i nawet nie proszę o wybaczenie... Ale postaram się to nadrobić w najbliższym czasie i sklecic jakiś komentarz.
    Przepraszam!

    OdpowiedzUsuń