ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!
-Ofia clje kljuhka!- udało się jej wybełkotać.
Heeeeey!
Jak pewnie może już zauważyliście nie jest to kolejny rozdział. Jest to dodatek z okazji Halloween! (może trochę spóźniony, ale naprawdę długo to pisałyśmy!)
Więc tak...
To nie jest przyszłość bloga. To takie odciągnięcie od historii. Bohaterowie są ci sami, jednak mogą zachowywać się inaczej, niż normalnie w opowiadaniu. Przykładowo tutaj Louis i Cassie są normalną parą, która się kocha, a w opowiadaniu nie przepadają szczególnie za sobą. Także nie porównujcie za bardzo tego dodatku do opowiadania. Imiona i wygląd bohaterów tak, ale nie wszystkie uczucia i zachowania.
A teraz...
Jest 31 października, Halloween i zapowiada się impreza stulecia...
Miłego czytania!
Louis
Zbiegłem po schodach i wleciałem do kuchni, gdzie stała moja
dziewczyna.
-Już wszystko?- zapytałem zaglądając jej przez ramię i obejmując ją w
talii.
-Tak, tylko zanieś jeszcze to- odwróciła się do mnie z miską i
uśmiechnęła szeroko- Ja idę się przebrać.
-Okey- nachyliłem się, po czym pocałowałem ją w policzek.
Dziewczyna uśmiechnięta wyminęła mnie i ruszyła w stronę schodów, a ja
skierowałem się do salonu.
-A Louis!- usłyszałem za sobą, więc odwróciłem się szybko.
-Tak, Cassie?
-Te rajstopy świetnie opinają twój tyłek, kochanie- puściła mi oczko i
wbiegła na schody.
-TO NIE SĄ RAJSTOPY!- krzyknąłem za nią roześmiany.
-Tak, jasne!- odkrzyknęła, zanim usłyszałem zatrzaskiwanie drzwi.
Pokręciłem rozbawiony głową i podszedłem do stołu. Rozejrzałem się
dookoła. Przede
mną na drewnianym blacie stało od cholery jedzenia i picia. Wszystko było
tematycznie udekorowane, a w ogródku stały przeróżne stoły z Halloweenowymi
zabawami. I żeby tego było mało wynajęliśmy ludzi, którzy postawili nam dom
strachów. W
sumie brakowało tylko gości, którzy za piętnaście minut powinni się zjawić.
Akurat stwierdziliśmy, że Halloween to dobry pretekst, aby się zabawić. Ale nie
w klubie, gdzie czasem, bywamy. Może częściej niż czasem, ale to nie jest
ważne. Tym razem woleliśmy spędzić czas wszyscy razem, tylko w swoim gronie.
Więc razem z Cassie zadeklarowaliśmy się do urządzenia imprezy w naszym domu.
Oczywiście umówiliśmy się, że wszyscy musimy się obowiązkowo przebrać. Bo
przecież bez tego nie byłoby Halloween, prawda?
Więc tak właśnie siedziałem na kanapie, przeglądając telefon, przebrany
za Supermana i czekałem na przyjaciół.
Po jakiś piętnastu minutach usłyszałem dzwonek. Wyszczerzyłem się i podbiegłem
do drzwi, w których zastałem czerwono- białą parę. A mianowicie Alex, która
była aniołem i Nialla przebranego za diabła.
-Widzę, oryginalne stroje - zaśmiałem się.
-Powiedział mi Superman- prychnął Horan.
-Doobra, wy się sprzeczajcie, ale ja nie chcę tu stać- Alex uśmiechnęła
się i weszła do środka. Obejrzałem się za nią, bo musiałem przyznać, że ta
sukienka wcale nie była taka długa.
-Łapy i wzrok przy sobie Tomlinson- usłyszałem głos Nialla, na co
wybuchłem śmiechem.
Wpuściłem przyjaciela do środka i zamknąłem za nim drzwi. Już
kierowałem się do salonu, ale znów usłyszałem dzwonek. Tym razem w drzwiach
ujrzałem Harrego.
-Co tam mój grubasie? O boże! Ty masz sexi rajstopy!- krzyknął Styles.
-Czym ty w ogóle jesteś?- spojrzałem na niego krzywo.
-Latającą świnią, nie widać?- powiedział i spojrzał na mnie z
politowaniem, na co się zaśmiałem.
-Ale tym jesteś na co dzień. Za co się przebrałeś?
-Zaraz twoja niezniszczalna zbroja będzie zniszczona- pogroził mi
palcem- Przebrałem się za Jacka Sparrowa, idioto. Z kim ja żyje!- westchnął i
wepchnął się do środka- LUDZIE BALAAANGA!- krzyknął, na co zaśmiałem się
głośno.
Już miałem zamykać, kiedy nagle pojawili się Liam i Danielle.
Spojrzałem na dziewczynę i wyszczerzyłem się.
-Diablica, hmn? Ładny strój Dan- wyszczerzyłem się.
-Dziękuję, Louis. Ty też nieźle wyglądasz Supermenie- zaśmiała się.
-I te mięśnie, co nie?- napiąłem rękę.
-Ja nic nie widzę- prychnął Liam.
-Zamknij się Batman- wystawiłem mu język i wpuściłem ich do środka.
Zamknąłem za nimi drzwi i pognałem do salonu. Danielle zacięcie
prowadziła dyskusję z Niallem. Zabawne, że oboje wpadli na to samo przebranie.
Zaśmiałem się pod nosem i spojrzałem na Liama, który właśnie nabijał się z
fryzury Harrego. Chociaż nie wiele różniła się od tej, którą miał codziennie.
Przy stole siedziała Alex, która właśnie wpatrywała się w Horana i Dan.
Zauważyłem, że brakuje mi tu Cassie.
Szybko pokonałem schody i wszedłem do sypialni.
Przed lustrem stała dziewczyna ubrana w krótką, różową sukienkę. Uśmiechnąłem
się szeroko, kiedy zauważyłem na jej głowie koronę. Podszedłem do niej od tyłu
i objąłem ją w pasie.
-Co tam księżniczko?- pocałowałem delikatnie jej policzek.
-Już wszyscy są?- spojrzała na mnie w odbiciu lustra.
-Brakuje tylko Darcy i Zayna- mruknąłem i znów pocałowałem jej
policzek.
-Pocałowałabym cię, ale mam czerwoną szminkę- zaśmiała się.
-Mi to w sumie nie przeszkadza- uśmiechnąłem się i odwróciłem ja w
swoją stronę, następnie łącząc nasze usta. Dziewczyna od razu oddała pocałunek,
przez co nie mogłem się nie uśmiechnąć. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-Masz czerwone usta- dotknęła palcem mojej dolnej wargi.
-Warto było- wyszczerzyłem się.
-Jesteś idiotą- pokręciła głową uśmiechając się.
-Dlatego mnie kochasz, skarbie- pocałowałem ją jeszcze raz, na co z jej
ust wydobył się cichy śmiech.
-Chodźmy do przyjaciół- wyszeptała odsuwając się ode mnie powoli.
Złapała moją dłoń i razem wyszliśmy z pokoju.
Imprezę czas zaczynać.
Niall
-Harry, twoje kawały nie są śmieszne- powiedziałem,
patrząc na przyjaciela.
-Ale posłuchaj tego! Ten jest mega śmieszny!-
uśmiechnął się.
-Mów- westchnąłem.
-Tak!- klasnął w dłonie- Co robi Harry w pracy?-
spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie wiem, pracuje?- zmarszczyłem brwi.
-Harruje!- krzyknął i zaczął się śmiać. Jako jedyny.
-Harry…- zacząłem, ale przerwało mi uderzenie w
ramię. Odwróciłem się i spojrzałem na Alex, która posłała mi wymowne
spojrzenie. Wywróciłem oczami i spojrzałem na Stylesa- To było śmieszne- pokiwałem
i uśmiechnąłem się.
-Chrzanisz- zmarszczył brwi i przymrużył oczy- Ale
wiem!- od razu zmieniła mu się mina- Ten cię rozśmieszy!
-Harry, nie sądzę…
-Jak nazywa się Harry na diecie?- uniósł uśmiechnięty
brwi do góry.
-Nie wiem- westchnąłem.
-SucHarry!- wybuchł śmiechem. Po paru sekundach
opanował się i spojrzał na mnie. Gdy zobaczył moje pełne politowania spojrzenie
wykrzywił usta w grymasie- Nienawidzę cię- prychnął.
-Po prostu te kawały nikogo nie śmieszą- wzruszyłem
ramionami.
-Alex?- spojrzał z nadzieją na moją dziewczynę.
-Nie wciągajcie mnie w to znowu- zastrzegła i złapała
swoją szklankę.
-Widzisz? Wymyśl coś, co będzie śmieszne, Harry-
poklepałem go po ramieniu.
-Tak, jasne- mruknął i rozejrzał się po pokoju. Jego
wzrok padł na Cassie- Cass! Słyszałaś mój nowy kawał!?- krzyknął, szybko
wstając i podchodząc do blondynki.
Zaśmiałem się pod nosem i odwróciłem w stronę Alex.
Złapałem jej dłoń i splotłem nasze palce.
-Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz?-
wyszczerzyłem się, znów podziwiając jak jej policzki przybierają czerwony
kolor.
-Tak- uśmiechnęła się lekko i spojrzała mi w oczy.
-Trudno. Powiem ci to znowu. Ślicznie wyglądasz-
ścisnąłem delikatnie jej dłoń.
Dziewczyna spuściła głowę, ukrywając twarz za ścianą
długich włosów. Zaśmiałem się cicho na jej reakcję. Zawsze była taka sama.
Uniosłem dłoń i dotknąłem jej policzka, delikatnie go gładząc. Dzięki temu
podniosła głowę i spojrzała na mnie. Wykorzystałem okazję i zbliżyłem się do
niej, aby po chwili złączyć razem nasze usta. Alex odwzajemniła pocałunek,
wyjmując swoją dłoń z mojego uścisku i położyła ją na moim policzku. Już
wyciągałem rękę, aby ją objąć, ale nagle usłyszeliśmy krzyki. Szybko
odsunęliśmy się od siebie patrząc na źródło hałasu, którym okazali się Darcy i
Zayn.
-Zayn ty idioto mówiłam ci, że się spóźnimy!!!-
krzyknęła Darcy, przebijając nawet muzykę lecącą z głośników.
-Gdybyś się tak nie grzebała to byłoby szybciej!!!!!
A TERAZ POTRAFISZ TYLKO NARZEKAĆ!- odpowiedział Zayn.
-TO TY SIEDZIAŁEŚ GODZINE PRZED LUSTERKIEM!
-A TY DWIE, I CO?!
-I gówno jak nie wiesz co!
Nagle wszyscy wpatrywaliśmy się w tą dwójkę nic nie
mówiąc.
-A IDŹ ŻESZ TY DO DIABŁA!!
-I PÓJDE!! A nawet do DWÓCH!!
-I bardzo dobrze!!
-Super.
-Świetnie!- prychnął Malik.
-Jesteś mocno popierdolony. Czy ty przypadkiem nie
wypadłeś z wózka jak byłeś mały?!- odpowiedziała Darcy wyrzucając ręce do góry.
-A ty nie spadłaś z nieba?
-Z nieba?- zapytała unosząc brwi do góry.
-Tak, bo masz taki ryj, że aż szkoda gadać!- prychnął
Zayn.
-Wypierdalaj!
-Ty też!- odwrócili się od siebie i poszli w dwie
inne strony. Potem zawrócili i minęli się szturchnięciem.
Oboje prychnęli i odwrócili się w naszą stronę. A my wszyscy
razem wybuchliśmy śmiechem.
Harry
Po odstawieniu cyrku przez Darcy i Zayna, nikt nie
mógł przestać się z nich śmiać. A w szczególności ja. Nienawidzą się ponad
wszystko, ale zdaje mi się, że lubią jeszcze bardziej. Bo oni to w ogóle są
paradoksalni.
Cały czas powtarzając scenkę w głowie podszedłem do
barku i zastanawiałem się nad tym czego by się dzisiaj napić. Postanowiłem, że
wezmę drinka, ale bo dłuższym gdybaniu zmieniłem zdanie i wziąłem piwo. To było
dowodem, że im dłużej się zastanawiamy tym bardziej zmiennymi ludźmi jesteśmy.
Pewnie gdybym stał tam dłużej to zmienił bym zdanie jeszcze z pięć razy.
Z napojem w
ręce poszedłem podbić parkiet. ''Niech się wszyscy patrzą i uczą jak tańczy
mistrz!'' Tylko żeby mi się Alex nie wpierdzieliła, mam nadzieję, że Niall się
nią zajął. Ta parka była przesłodka… tak, że aż mnie mdliło, dlatego moim nowym
hobby było uprzykrzanie im życia. Tak wiem, wredny ze mnie człowiek, ale to dla
ich dobra. Bowiem jeśli dłużej wytrzymają tym bardziej będą chcieli spędzać
czas ze sobą.
Tańcząc, wyginałem całe ciało, dlatego niewątpliwie
polałem wszystkich wokoło piwem. Skapnąłem się po pustym kubku, który jeszcze
niedawno był prawie pełny. Jednak nie traciłem czasu.. poszedłem po drugie. W
sumie to z przyzwoitej domówki zrobiła się tu impreza stulecia. Nie wiem ile tu
było ludzi, ale połowy z nich w życiu nie widziałem. Wziąłem swoje piwo i
oparłem się o ścianę. Tym razem zrezygnowałem z tańczenia. Zacząłem
poszukiwania jakiejś ładnej dziewczyny, do której bym mógł zagadać. No bo kurde
każdy ma kogoś a ja będę sam?! Nie ma mowy. Rozglądając się wokoło, patrzyłem
na każdą i obserwowałem ją od dołu do góry. Jedna była za niska, druga za
gruba, trzecia za koścista, czwarta mnie przerażała… Traciłem swe nadzieje na
dobre towarzystwo. Jednak kim bym był gdybym się poddał! Nie dając za wygraną
patrzyłem dalej.
Nagle mój wzrok przykuła jedna dziewczyna ubrana na czarno. Trochę
zasłaniał mi jej widok, hmm.. W sumie to wszyscy mi ją zasłaniali. Przybliżyłem
się trochę i oceniłem sytuację, była zgrabna i widać, że oburzona. Nie powiem
zainteresowała mnie. Szedłem wolnym krokiem w jej stronę, rozglądając się i
przybijając piątki ze znajomymi. Nie chciałem nabrać podejrzeń. Byłem już
niedaleko. Kuźwa, wielki jest ten dom, że do niej dojść nie mogę. Chociaż co
się dziwić, to mnie Josh zaczepił, to zatańczyłem z dziewczyną i nie pomińmy
faktu, że szedłem żółwim krokiem. Byłem już prawie za nią… I mnie olśniło. TO BYŁA KURWA DARCY. Czy ja aż tyle wypiłem, że jestem ślepy? Nie ma tu
nigdzie Zayna? Uff, chyba by mi klejnoty urwał. Może jeszcze zdążę się
odwrócić.. Po cichu starałem się wycofać, niestety, zauważyła mnie.. No cóż trzeba sobie radzić. Ja to mam oko,
naprawdę.
-Darcy!! Kochanie!! Znasz mój nowy kawał?!- na
szczęście, nie było po mnie widać zdenerwowania. W końcu jestem świetnym
aktorem.
-Harry!! Poczekaj ja najpierw powiem ci swój,
dobrze?- a to nowość, ktoś chce mi opowiedzieć kawał. Jestem pewny, że nie
będzie tak dobry jak mój.
-No dobra- przyjąłem propozycję
-Puk, puk- o boże stara śpiewka, no ale dobra dałem
szanse dziewczynie.
-Kto tam?
-Opinia ludzi- zdawało mi się, że ten jej kawał nie
miał sensu.
-Opinia ludzi, co?
-Opinia ludzi, że twoje kawały nie są śmieszne i nikt
nie chce ich słuchać- auć, zabolało. Ale ja się nie dam złamać!
-Jak tak to spieprzaj. Foch. Nie zwracaj się do mnie
jak będziesz czegoś chcieć- niech ma za swoje!
-Jak sobie życz..- nie słuchałem jej dalej, tylko
odszedłem. Jeszcze mi tu pyskować będzie dziecko niedrobione, pff. Mnie! Haremu
Stylesowi!
Nie będę rozpaczał nad tymi fałszywymi ludźmi. Znajdę
kogoś kto zrozumie moje kawały. Będę szukał dotąd aż znajdę. Mogę nawet
objechać cały kraj, ale w końcu znajdę tą osobę. Mój plan wcieliłem w życie od
razu. Zacząłem od góry, ale tam wszyscy byli zajęci sobą, więc wolałem nie przeszkadzać.
Zszedłem do kuchni i tam zastałem Zayna, który mordował wzrokiem Louisa.
Zgaduje że Lou nabijał się z niego, z szopki, którą odstawił razem ze Smith.
Wolałem się nie wtrącać, dlatego po „cichu” wycofałem się, przewalając kosz na
śmieci i rozbijając butelkę whisky. ''Kto stawia takie rzeczy w takim miejscu!?'' Udałem, że to nie ja i ruszyłem do salonu. Zacząłem od lewej. Nikt nie rozumiał
co mówię i nikt się nie śmiał. Jednak zrzucę to na alkohol, byli nietrzeźwi i
nie kapowali co chodzi. Wybaczam. Na
parkiecie nikt nie chciał mnie słuchać, więc dałem sobie spokój. Po prawej
każdy czaił co mówię, ale nikt nie rozumiał mojego kawału. Byli to mało
inteligentni ludzie. Widać, że się nie uczyli w szkole. Moją ostatnią nadzieją
była dziewczyna w masce.
Podszedłem do niej pewnym krokiem.
-Hej- zacząłem rozmowę. Szkoda, że nie widziałem jej
twarzy.
-Hej- odpowiedziała. ''Ooo jaki słodki głosik.''
-Jak się bawisz?- zapytałem uśmiechając się.
-Świetnie, a ty?- to się cieszę. ''Bo skoro się
uśmiechasz, to niech tak zostanie, ponieważ wtedy uznam, że mój kawał cię
rozśmieszył.''
-Też super- poszerzyłem uśmiech- Mogę ci opowiedzieć
kawał? Jesteś moją ostatnią nadzieją. Wszyscy inni mnie olali- zrobiłem smutną
minkę.
-Oo, mój ty biedaku. Mów.- uśmiechnęła się.
Przynajmniej tak mi się zdaje.
Opowiedziałem jej kawał, bardzo dokładnie i powoli.
Pięć minut czekałem i jedynie co otrzymałem to
parę mrugnięć oczami. Powtórzyłem więc jeszcze raz- zero reakcji z jej
strony.
-Zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie jest śmieszne?
-To jest śmieszne! Po prostu niektórzy muszą dorosnąć
żeby to zrozumieć-prychnąłem.
-Och, więc jestem dzieckiem?- usłyszałem w jej głosie
rozbawienie.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale pomyślałeś- dźgnęła mnie swoim kościstym palcem
w klatkę.
-Ech, dobra zacznijmy od początku. Jestem Harry- wystawiłem
rękę i posłałem jej piękny uśmiech. Odwzajemniła mój gest.
-Louise- również się uśmiechnęła. Zdjąłem moją
przepaskę na oko. Dziewczyna tak samo postąpiła ze swoją maską dzięki czemu
mogłem zobaczyć jak jej rude włosy opadają kaskadami na ramiona.
Alex
Impreza trwała w najlepsze. W życiu nie sądziłam, że
dom Louisa może pomieścić tylu ludzi. Na początku to miała być impreza tylko
dla przyjaciół. Ale potem zadzwonił Josh, wpadł ze swoimi przyjaciółmi, oni
przyprowadzili innych, później jeszcze przyszli inni znajomi chłopaków i w
sumie nie znałam tu już prawie nikogo. A nie pomagało mi to, że każdy był za
coś przebrany. Wydawało mi się, że każdy ma inny strój. Widziałam czarownicę,
wilka, wróżkę, ducha, striptizerkę i wiele innych. Przedzierałam się
przed ludzi, którzy tańczyli w salonie Tomlinsonów, aż w końcu wpadłam na
znajomą twarz.
-Dzięki Bogu, że na ciebie wpadłam- uśmiechnęłam się
patrząc na Darcy.
-O, hej!- uśmiechnęła się.
-Myślałam, że raczej znajdę cie z Zaynem- zaśmiałam
się.
-Weź, mi nawet o tym dupku nie wspominaj! Ty wiesz co
on mi powiedział jak tutaj weszliśmy?- uniosła brwi do góry.
-Tak, chyba każdy to słyszał- powiedziałam, starając
się nie wybuchnąć śmiechem.
-Dzięki, ty jesteś taka wspaniała w pocieszaniu. Mówił
ci to już ktoś? Nie? To dobrze, bo to nie prawda- prychnęła.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś bardzo wyrozumiała?
Nie? To dobrze, bo to nie prawda- starałam się naśladować jej ton.
-Oh, jaka ty jesteś dojrzała.
-Jaka ty jesteś dojrzała- powtórzyłam po niej.
-Oh, teraz będziesz tak cały czas?
-Teraz tak będziesz cały czas?- uśmiechnęłam się.
-Kocham Nialla!
-Kocham Nia...CO?!
-Pstro!- zaśmiała się- NIALL SŁYSZAŁEŚ TO!? Założę
się, że nie mówisz tego często*- uśmiechnęła się zwycięsko.
-Nie, nie prawda...- prychnęłam.
-No gdzieżby tam, w ogóle.. A może spytam się Nialla?
-Nie zrobisz tego- spojrzałam jej w oczy i
przymrużyłam powieki.
-Wątpisz we mnie?- uśmiechnęła się złowieszczo.
-Nawet nie próbuj- założyłam przed sobą ręce.
-Och, ty dobrze wiesz, że spróbuje- przybrała taką
postawę jak ja.
-Przecież nie powiedziałam, że go kocham.
-Teraz powiedziałaś- zrobiła dziwną minę.
-Wcale nie!- wyrzuciłam ręce do góry.
-Ale on tego nie wie!- krzyknęła i pobiegła przed
siebie.
Przeklnęłam pod nosem i pobiegłam za nią. Przebijałam
się przez wszystkich ludzi, aż w końcu znalazłam się w kuchni. Zauważyłam jak
Harry gada z jakąś dziewczyną. ''Sorry, Styles''
-Harry!- krzyknęłam i podbiegłam do nich- Widziałeś
Nialla?!
-NIALL!- ja pierdole jak ona się wydarła! On to może
usłyszeć! Nie!
-Eee, chyba był na balkonie- Harry wzruszył
ramionami.
-Dzięki- odpowiedziałam szybko i skierowałam się tam-
A i Harry!- odwrócił się w moją stronę, tak samo jak jego rudowłosa
towarzyszka- Ładną masz przyjaciółkę!- uśmiechnęłam się szeroko, co Styles
odwzajemnił.
-No przecież wiem!- krzyknął, a dziewczyna się
zarumieniła. ''Słodko.''
Szybko przedarłam się przez ludzi, którzy tańczyli,
pili, a niektórzy lizali sobie twarze, aż w końcu trafiłam na balkon. Jak się
okazało był tam Zayn razem z Niallem. Oboje stali do mnie tyłem, opierając się
o barierkę. Odwróciłam się i zaraz za mną stała Darcy.
-Niall!- obie wydarłyśmy się w jednym momencie.
Jeden jak i drugi odwrócili się w naszą stronę. Szybko
odwróciłam się do niej i usiłowałam zatkać jej buzię.
-Ofia clje kljuhka!- udało się jej wybełkotać.
-Co?- Niall zmarszczył brwi.
-Nic, ona po prostu za dużo wypiła- uśmiechnęłam się.
-Darcy, wszystko okey?- zapytał Malik.
-ALES DO KULY NEDZY!!!-odepchnęła moją dłoń.
-Darcy, oplułaś mi rękę!- jęknęłam.
-Co wam się dzieje?- zaśmiał się Malik.
-To po co mi ją do buzi przystawiałaś?! Nic się nie
dzieje a co ma się dziać- zbyła go wymownie na mnie spoglądając.
-Kurwa nie mogłaś mi tego od razu powiedzieć?!-
spojrzałam na nią spod byka. Nagle obie usłyszałyśmy śmiechy. Spojrzałam
zdezorientowana na chłopaków- Co was tak bawi?- uniosłam brwi do góry.
-Bo jesteś taka mała i jeszcze jesteś jako aniołek i
''kurwa'' nie pasuje tu do ciebie- wydusił Malik.
-Rzeczywiście- Darcy do nich dołączyła.
-Kocica się odezwała- prychnęłam. Spojrzałam jeszcze
raz po wszystkich i wywróciłam oczami- Boże, widzisz i nie grzmisz-
westchnęłam.
Darcy
-Zwracasz się do swojego pana?- zaśmiałam się- Po tym jak
zgrzeszyłaś, nie wstyd ci?- każdy
ponownie wybuchł śmiechem.
-Co ja takiego zrobiłam, że spotkała mnie taka kara-
jęknął aniołek.
-Zgrzeszyłaś- odezwał się Niall, a Alex zgromiła go
wzrokiem i odeszła. Oczywiście Nialler poszedł za nią.
Patrzyłam się przez chwilę na Zayna i nie wiedziałam
co powiedzieć. Zapadła grobowa cisza. W sumie on chyba też nie wiedział jak się
odezwać. W tej sytuacji wróciłam do bawiących się ludzi. Było mi trochę zimno,
pogoda na dworze nas nie oszczędzała, więc postanowiłam się rozgrzać. Nie
miałam nic wierzchniego, dlatego poszłam po drinka. Bo w końcu jak nie z
zewnątrz to z wewnątrz, co nie? Gdy dostałam moje picie, wypiłam je jednym
łykiem i popiłam wodą. Oooh, od razu cieplej. Nie ważne w jaki sposób się
ogrzałam, ważne, że działa. Zamówiłam drugiego i odwróciłam się w stronę ''tancerzy''.
Przyglądałam się pomieszczeniu. Wszystkie meble były poprzesuwane lub w ogóle ich tu nie było, bo nie mogłam znaleźć telewizora, kanapy, ani
foteli. Najwidoczniej Cassie i Lou nie chcieli stracić niczego cennego. Na
zasłonach były porozwieszane pająki i pajęczyny. To samo na suficie. W oknach
stały sztuczne koty i jedna dynia. Na prawo były schody prowadzące na górę. One
również były przyozdobione kolorowymi lampkami. Na półkach zamiast zdjęć i
wazonów stały miski z cukierkami. A wszystko było przykryte białymi
prześcieradłami? ''No tak, po co tracić kasę na jakieś narzuty, hah." W korytarzu
stał manekin-frankenstein, który witał gości i pełnił rolę wieszaka. Biedny, nie
chciałabym być na jego miejscu. Siedziałam jeszcze tak chwile, aż zjawił się
Zayn.
-Co tak siedzisz sama?
-A co nie mogę?
-Możesz, ale tracisz okazję do zabawy- uśmiechnął się
-Na przykład co?
-Chodź to ci pokaże.- łoo, jaki tajemniczy. Już się
boję. Jezus ale dziecinada, no ale niech mu będzie.
Wyprowadził mnie za dom, na podwórko. Louis jest
naprawdę idiotą, ale nie mogę zaprzeczyć, że nieźle tą imprezę zorganizował.
Były tu prowadzone roże konkurencje. Na przykład łowienie jabłek z wody,
tworzenie strasznych dyń, najstraszniejszy pisk. Fajnie. Jednak przy żadnym się
nie zatrzymaliśmy. Chłopak prowadził mnie dalej. Nagle stanęłam jak wryta. No w
to już uwierzyć nie mogę. DOM STRACHÓW?! Ja pierdziu, najlepsza domówka na
jakiej byłam.
-Co cykora masz?- oh, jakiś ty cwaniak. Zobaczymy jak
zachowasz się w środku
-Haha, dobre. Po prostu jestem zaskoczona czymś takim
w domu.-powiedziałam- Współczuję mu sprzątania.- dodałam bez sensu. Właściwie niewiem dlaczego to mówiłam.
-Haha, jeśli przejdziesz przez to bez pisków to ci
postawie kilogram nutelli- oo, ty wiesz co ja kocham najmocniej na świecie- A
jak się przestraszysz to powiem Lou, żeby się wynajął jako sprzątaczkę, w celu
dobroczynnym. Czyli za darmo jakbyś nie wiedziała tłumoku- zaraz ten twój
uśmieszek zejdzie ci z tej mordki.
-Wiem o co ci chodzi idioto. Wchodzimy- oznajmiłam.
Nie byłam przestraszona, ja była podekscytowana! Kocham takie rzeczy. Taka
adrenalina.
-No to chodźmy- no i się tak śmiejesz jak głupi do
sera?
Weszliśmy do środka. Było tam ciemno jak w dupie u
murzyna. Szkoda że nie mam żadnej latarki, a telefon zostawiłam w domu. W końcu
to zabawa! No ale trudno raz się żyje.
Nagle światła się zaświeciły. Trochę się zlękłam, ale
nie dałam tego po sobie poznać. Musze wygrać tą nutelle! Szłam dalej. Byłam
ciekawa co oni mogli tu wymyślić. Jak zwykle było tu porozwieszane pełno
tradycyjnych dekoracji. Popatrzyłam na nie przez chwile i czekałam czy coś się
stanie czy nie. Serce biło mi szybko z oczekiwania. Chciałam, żeby wreszcie się
coś stało. Ruszyłam prosto i nagle były trzy wejścia. Wybrałam prawe, bo było
najbliżej. Mój krok stał się niepewny, nie było tu żadnej lampki, nawet
najmniejszej. Starałam się nie potknąć. Niespodziewanie wybuchła muzyczka
śpiewająca przez dzieci. To mnie przestraszyło, ale na szczęście nie pisnęłam.
Nie przegra tego. W końcu to jest głupi dom strachów, mało co się dzieje i na
dodatek to jest w domu więc wiadomo, że lipa. Podniesiona na duchu, własnymi
myślami, wyprostowałam się i żwawym krokiem szłam dalej. Nagle muzyka była tak
głośna, że musiałam zatkać uszy. To było jakby mi ktoś młotem pneumatycznym
stukał po głowie. Muzyczka stawała się coraz bardziej dziwna. Piszczące coś,
stawało się bardziej skrzeczące. Po paru krokach, zatrzymałam się. Stanęłam w
jakieś robactwo. O.MÓJ BOŻE. To mogą być pająki!! Albo glizdy, lub cokolwiek
innego!! Pobiegłam dalej. Muzyczka przerodziła się w krzyk. Brzmiał on jakby dziecko
obdzierało ze skóry. Serce biło mi strasznie szybko. Czułam je bez dotykania.
Puls na szyi się wzmocnił. Nagle biegłam i spadło na mnie stado jakichś rzeczy.
Pierwsza myśl PAJĄKI. Po przyjrzeniu się, to rzeczywiście były one, ale
sztuczne. Przysięgam, że bym zemdlałam, wiedząc, że są prawdziwe. Moje
ciśnienie podskoczyło. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie ma ze mną Zayna.
Boidudek. Pff, a na mnie mówił, że się boję. Szłam dalej i natrafiłam na ścianę.
Myślałam że trzeba zawrócić, ale światło się zapaliło i musiałam skręcić w
prawo. Zrobiłam jak kazano. Mój umysł był już nadwyrężony. I znowu ta
przerażająca muzyczka śpiewających dzieci. Jednak było coś jeszcze. Coś jakby
się osuwało. Przystanęłam na chwile, wsłuchując się co to takiego jest. Nagle
wszystko ucichło. Później znowu słyszałam jakieś szmery. Tym razem się już nimi
nie przejęłam. Chciałam stąd po prostu wyjść. To było nudne i w ogóle. Nie wiem
dlaczego, ale nagle odczułam strach. Coś było nie tak. Muzyczka nie przestawała
grać. I znowu było słychać te szmery. Odwracałam się i szukałam źródła dźwięku
ale nic nie znalazłam. Może coś się zepsuło? Nie raczej nie. Moja podświadomość mówiła mi że coś jest nie
tak. Wiedziałam to. Czułam to. Moje przerażenie powiększało się z sekundy na
sekundę. Marsz zamienił się na trucht. I nagle coś runęło z sufitu. Trup.
Manekin. Na mnie. Z wykrzywioną twarzą. Miałam ochotę krzyczeć ale nie mogłam.
Zaczęłam biec.
Zayn
Z dala było słychać ciężkie, szybkie kroki. Jakby ziemia
się osuwała. Jestem ciekawy jak to przyjęła. Wydawała się taka odważa i
szczęśliwa. Co prawda nie słyszałem żadnego krzyku ani nic, ale zawsze mogła
zaniemówić, co nie? Ale nie powiem twarda z niej babka. Hahahaha, chyba jednak
będę musiał kupić ten słoik nutelli.
Nagle poczułem porażający ból na klatce piersiowej i
upadłem na ziemię. Coś mnie przygniotło. No dobra nie przygniotło, bo było
lekkie jak piórko, ale coś niewątpliwie na mnie leżało. ''Darcy. To Darcy na
mnie leżała.'' Hahahahah, nieźle. Przytuliła się do mnie.. Zaraz co?! ''Ona się
do mnie przytuliła?!'' Nie wiem czy dobrze się czuje, nie wiem czy czegoś się
przestraszyła, nie wiem czy wie, że to ja. Ale muszą ją częściej straszyć żeby takich momentów było więcej. Powoli wstałem do siadu, trzymając
dziewczynę. Wstałem i przytuliłem ją jeszcze mocniej. Cała drżała. ''Fajnie by
było wiedzieć, że to z mojego powodu.'' Ale jestem samolubny.
-Nareszcie jakiś człowiek.- mruknęła i się ode mnie
odczepiła. ''A mogło być tak pięknie.'' Niestety nic nie trwa wiecznie.
-No przecież nie ufoludek- starałem się rozluźnić
atmosferę
-Biorąc pod uwagę, że to ty, to ufoludek- wystawiła
mi język. ''Jak dziecko.''- To co, czemu nie wszedłeś, taki z ciebie cienias?
-Ja już tu byłem.. dwa razy- po części prawda po
części nie. Owszem byłem tu dwa razy, ale akurat nie w tym tunelu. Nie chciało mi się i podobno był najstraszniejszy. Ale Darcy pewnie nawet nie widziała
tabliczek obok nich- Idziemy do pozostałych?
-Jakoś ci nie wierze co do tego, że tu byłeś. No ale
niech ci będzie, jak coś to będziesz żył ze świadomością, że dziewczyna była w
domu strachów a ty się za bardzo bałeś i nie poszedłeś- nie dała mi nawet
szansy na odpowiedź, tylko ruszyła dalej.
Złapałem ją za nadgarstek, ale się wyrwała. Lecz gdy
weszliśmy i zapadła egipska ciemność, złapała mnie pod rękę. Rozśmieszyła mnie
ta sytuacja, ale starałem się zachować spokój. Trafiliśmy na ścianę i pokazało
się światło, aby skręcić w lewo. Skręciliśmy i w ostatnim momencie uniknęliśmy
spotkania z wielką kulą, która zwisała z sufitu na grubym sznurze. Nie było to
jakąś dla mnie największą atrakcją, gdyż widziałem już to, ale najwidoczniej na
dziewczynę podziałało. Mocniej ścisnęła moje ramię i głośno przełknęła ślinę.
Mimo to jej mimika twarzy wyrażała spokój. Dobra jest.
-Idziemy do następnego, czy wracamy? Tam są same
rzeczy porozstawiane na półkach- oznajmiłem.
-Chodźmy, co nam szkodzi.
Spacerowaliśmy po całym tunelu, nie było tu nic
strasznego. Każde z nas oglądało porozstawiane rzeczy. Jak się tak teraz
zastanawiam to powinniśmy zacząć od tego miejsca, a Darcy zaczęła od
ostatniego. ''Ona jest naprawdę dziwna.'' Wpadłem na pomysł alby coś na nią
wysypać. Chciałem, żeby się przestraszyła i przegrała zakład. Niestety nic nie
mogłem znaleźć niczego sypkiego, ale za to była jakaś niebieska maź. Odkręciłem
słoik i podszedłem do Smith od tyłu. Starając się nie zrobić szumu,
przechyliłem dzbanek, a ona się odwróciła.
Tym sposobem dostała w twarz.
-Ty idioto!!!- krzyknęła. No tego to się
przestraszyłem. Nic mną nie wstrząsnęło w tym miejscu tak bardzo jak jej krzyk.
Masakra.
Dziewczyna wzięła drugi słoik, odkręciła go i prawie
wyślizgnął się z jej dłoni, ale utrzymała równowagę i szybko mnie tym czymś
oblała. Nie rozumiałem za bardzo co się dzieje, ale dziewczyna zaczęła się
śmiać. Tym sposobem siedzieliśmy tam i śmialiśmy się ze wszystkiego.
Po jakichś 10 minutach wyszliśmy i ruszyliśmy w
stronę łazienek, aby to z siebie zmyć. Starałem się unikać wszystkich
znajomych, aby nie zobaczyli mnie w takim stanie, co mi się udało.
Po dotarciu do łazienki, przez chwilę kłóciliśmy się
kto ma wejść i padło na to, że weszliśmy oboje. Zamknąłem za nami drzwi na
klucz. Podszedłem do umywalki i zacząłem obmywać się ciepłą wodą.
-Zayn to się nie chce zmyć. Co to jest?- zaczęłam
marudzić. ''Jezus, dziewczyny…''
-Spokojnie, zmyje się- szorowałem i szorowałem te
ręce i rzeczywiście nie chciały się zmyć. ''O kurwa. To mamy problem.''
-Przecież nie jestem głupia, ani ślepa.- ''Mógłbym na
ten temat trochę podyskutować…''- Widzę, że to się nie chce zmyć. Nawet kostium
jest brudny i nie da się go wyczyścić!
-No to jedziemy po nowe- zaproponowałem. Coś trzeba
zrobić, co nie?
-Tak po prostu pojedziemy po nowe?- ''Co zdziwko? Ja
przynajmniej coś robię.''
-Tak. Idziesz?- zapytałem.
Po chwili razem wymsknęliśmy się po cichu z domu i
ruszyliśmy do mojego samochodu. Jednak ja jestem tak mądry, że zapomniałem
kluczy, więc musiałem się wracać. Po trzech minutach wróciłem i od razu
schowaliśmy się w pojeździe. Wyglądaliśmy okropnie. A akurat o północy na
imprezie jest najfajniej, dlatego nie mogliśmy stąd tak po prostu wrócić do
domu.
Ruszyłem w kierunku najbliższego sklepu z kostiumami.
Szybko zaparkowałem samochód i pobiegliśmy do środka. Na szczęście było jeszcze
otwarte. Niestety nie zostało za wiele kostiumów, a rozmiary były same
dziecinne.
Pół godziny siedzieliśmy i szukaliśmy ubioru.
-MAM! Znalazłam coś pasującego dla nas!- krzyknęła
Darcy. Szybko odwróciłem się w jej stronę.
-Co?- zapytałem z ciekawości
-Smerfy!- odpowiedziała podnosząc kostium.
-No błagam cię... Co ja mam pięć lat?- jęknąłem.-Nie odpowiadaj!
-Nic innego nie ma a i tak jesteśmy niebiescy.- ''To
jest katastrofa. Ale będzie śmiesznie.''
- No dobra, dawaj to.
Poszedłem zapłacić za rzeczy i wróciłem aby od razu
się tutaj przebrać. Wyglądaliśmy jak para niedorozwojów, ale mieliśmy to
głęboko i szeroko w dupie.
Odpaliłem samochód i wróciliśmy do domu Louisa. Przed
drzwiami stał Niall z Alex. Rozmawiali… i właśnie się pocałowali, taaa.
-Oooo, patrz jacy oni są słodcy. I jak się dopasowali
kostiumami. Są przeciwieństwami i pokazują, że mimo to da się żyć razem- ale
ona to wszystko tłumaczy filozoficznie
-Albo po prostu, ona się ubrała jak anioł, bo lubi sukienki i chciała doczepić sobie skrzydła, a Niall za diabła, bo od zawsze chciał mieć trójząb.. no i można dodać ze ostatni myśli tylko o jednym związanym z Alex. Grzesznik.- zaśmiałem się. No ale nie prościej tak powiedzieć? ''Przynajmniej więcej osób zrozumie.''
-Ty to potrafisz popsuć wszystko- prychnęła, na co
wywróciłem oczami.
Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku
wejścia.
-To co, będziesz moją smerfetką?- zapytałem,
wystawiając dłoń do dziewczyny, którą po chwili przyjęła.
-Nie mam innego wyboru- westchnęła Darcy. ''A ja się
z tego bardzo cieszę.''
Liam
Usiadłem na kanapie i chwyciłem swój kubek z piwem.
Wziąłem łyka, po czym zacząłem przyglądać się ludziom. Mimo dość późnej godziny
dużo osób trzymało się na nogach. Zacząłem szukać moich przyjaciół.
Pierwszy w
oczy rzucił mi się Harry, który nadal zawzięcie dyskutował z rudowłosą. Kiedy
podszedłem do nich wcześniej, powiedziała, że nazywa się Louise i wydała mi się
miła. Akurat któreś musiało powiedzieć coś zabawnego, bo oboje wybuchli
śmiechem.
Następnie w oczy rzuciła mi się Darcy, która właśnie piła kolejkę z
Zaynem. ''Chyba nieźle ich wzięło.'' Zabawnie wyglądali przebrani razem za
smerfy. Jak spytałem się, dlaczego zmienili stroje, dziewczyna jedynie zgromiła
Malika spojrzeniem i w końcu niczego się nie dowiedziałem.
Przeniosłem wzrok na
ludzi, którzy tańczyli. Tam znalazłem Alex i Nialla. Nadal nie mogłem się
nadziwić jak idealnie dobrali swoje przebrania. Strój anioła świetnie
odzwierciedlał Morgan, a diabeł to wcielony Horan. I kiedy wokół nich wszyscy
tańczyli jakby byli pojebani, albo chciałoby im się do toalety, oni przytuleni
do siebie wolno kołysali się na boki.
Niedaleko nich zauważyłem Cassie i Lou.
Rozmawiali, popijając jakieś kolorowe drinki. Oni też wyglądali świetnie. Cas
jako księżniczka i Lou przebrany za supermana. Razem wyglądali naprawdę fajnie.
Nagle zrozumiałem, że chyba jako jedyny siedzę bez swojej pary. Szybko
podniosłem tyłek do góry i ruszyłem na poszukiwania Danielle. Przebiłem się
przez 'parkiet', następnie przeszedłem obok barku, potem zajrzałem do kuchni,
na balkon, pokonałem cały parter, a następnie piętro. Jednak nigdzie jej nie było.
Westchnąłem i wyszedłem na podwórko. Tutaj było znacznie mniej ludzi. I w
końcu zobaczyłem na schodach moją dziewczynę. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok
niej.
-Czemu siedzisz tutaj sama?- zapytałem, obejmując ją
i przyciągając do swojego boku.
-Nie mogłam cię znaleźć, a w środku było bardzo
gorąco- wzruszyła ramionami i wtuliła się we mnie.
-A nie zimno ci?- znowu zapytałem, łapiąc ją w talii
i przeciągając na swoje kolana.
-Nie- mruknęła, przytulając się do mnie.
Skinąłem i zacząłem jeździć ręką po jej ramieniu. Po
chwili dziewczyna ziewnęła, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zaśmiałem
się cicho i pocałowałem jej skroń.
-Jesteś śpiąca- szepnąłem do jej ucha.
-Trochę- uśmiechnęła się delikatnie.
-Chodź, jedziemy do domu- pocałowałem ją w czoło.
Dziewczyna skinęła i wstała z moich kolan. Również
stanąłem na nogi i złapałem jej dłoń. Razem ruszyliśmy do wyjścia.
Podoba ci się? Skomentuj !
Jejkuuuu, rozdział cuuudowny <3! Śmieszny i romantyczny zarazem.. Haha, Lou w rajstopach, chciałabym to zobaczyć XD Potem Niall i to: ''Łapy i wzrok przy sobie Tomlinson!'' haha Horan taki zazdrośnik <3 diablica i Batman, nieźle, nieźle ;* haha, nie mogłam z Darcy i Zayna.. Ledwo co weszli do domu to już musieli się pokłócić.. haha, ale w końcu kto się czubi ten się lubi :D ehh, ale niestety muszę Wam przyznać, że nadal najbardziej kocham parę Niallex <3 Oni są cudowni pod każdym względem! Mam nadzieję, że dalej będzie się im tak układało :) Hahahaha, Harry musiał być nieźle nachlany, żeby pomylić jakąś dziewczynę z Darcy, nieźle mu dopiekła z tymi kawałami.. biedulek :C ja tam bym zniosła wszystkie <3! haha, ale ale pojawia się nasza rudowłosa piękność, hmm, fajnie gdyby coś z tego wyszło ^^ Haha i ten zakład Darcy i Zayna o nutellę, mmm, ja bym się zgodziła bez uprzedzeń! Zayn ma rację, twarda z niej babka, ja bym pewnie tam nie wytrzymała ze strachu.. nasze smerfikiiiii <3! Musiało to super wyglądać.. IIIII POCAŁUUUUUNEEEK NIALLA I ALEX <3 Kurcze, szkoda, że to nie jest tak dokładniej opisane, ale bym się nimi jarała :D No i Liaś i Danielle, to takie kochane, że on się tak o nią troszczył i od razu chciał z nią do domu jechać, ahh <3 taki chłopak ideał.. ;* haha ogólnie rozdział (dodatek) mi się baaardzo podobał <3 pomysł z Halloween świetny! Chciałabym zobaczyć ich tak poprzebieranych i te dzikie densy Harrego <3 hahaha, wyobrażam sobie moją minę :D
OdpowiedzUsuńJeszcze raz: to opowiadanie jest wspaniałe!! <3 i mam nadzieję, że nie macie zamiaru nas opuszczać.. ahhh, życzę dużo wenyy i do następnego <3!
Pozdrawiam :)
@crazymofo_yep
Z góry bardzo przepraszam za spam!
OdpowiedzUsuńIsobel i Charlie. Są jak ogień i woda. Co ich łączy? Równie silna nienawiść do siebie nawzajem. Pewien mężczyzna powiedział kiedyś Charliemu: Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka linia. Wtedy jeszcze nie rozumiał jaka moc drzemie w tych słowach. Niebawem przekonają się o tym oboje. Pewnej feralnej nocy, kiedy zderzą się dwa światy, wywołają lawinę zdarzeń. Będzie to historia o miłości. To historia o miłości od tej gorszej, najbardziej skomplikowanej strony. Słodko-gorzka i prawdziwa.
ZAPRASZAM: Your perfect imperfections
ZWIASTUN: klik
Ugh, nienawidzę studiów... Tak niesamowicie mnie rozleniwiaja, że po zajęciach mam ochotę wyłącznie spac. Moje opuszczenie w czytaniu jest niewyobrażalne i nawet nie proszę o wybaczenie... Ale postaram się to nadrobić w najbliższym czasie i sklecic jakiś komentarz.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam!