sobota, 13 grudnia 2014

21.

ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->

PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!

Hey!
Jeszcze tydzień i wolne! Wy też się cieszycie tak jak my? :)
NO I ZARAZ BĘDĄ ŚWIĘTA! :) JAK TU SIĘ NIE CIESZYĆ?
Dzisiaj 21.
Przepraszamy Lady in red, że nie ma Harrego :( Ale cóż, jest Lou i Liaś ! :)
Mamy nadzieję, że się spodoba.
To miłego czytania! (jeśli ktoś w ogóle czyta...)
PS. Bardzo prosimy o komentarze. To naprawdę pomaga :)


Louis

Wpatrywałem się intensywnie w drogę przed sobą, która była pusta. Czasem tylko przejeżdżało obok jakieś auto. Na zewnątrz było już całkiem ciemno, a w samochodzie panowała kompletna cisza. Wypuściłem powietrze z płuc i zmieniłem tryb skrzyni biegów na automatyczny. Poprawiłem się na siedzeniu i spojrzałem lekko w lewo. Cassie siedziała na miejscu pasażera ze słuchawkami w uszach i odłączyła się kompletnie od świata. Przeniosłem szybko wzrok znów na ulicę. Zauważyłem znak, który informował, że za chwilę będzie zjazd na parking, na stację benzynową. ''Dobra, kiedyś trzeba z nią o tym porozmawiać, co nie?'' Westchnąłem i zmieniłem pas, aby po chwili zatrzymać się na prawie pustym zajeździe. Prawie, bo niedaleko stał jakiś tir, a obok niego dwa samochody. Zgasiłem auto i zaciągnąłem hamulec. Właśnie wtedy King otworzyła oczy i wyjęła słuchawki z uszu.

-Czemu stoimy?- zapytała patrząc na mnie.
-Bo pomyślałem, że może chcesz do łazienki- wywinąłem się od prawdziwego powodu postoju.
-W sumie to twój pierwszy dobry pomysł- mruknęła i zaczęła zakładać buty.

Jedynie westchnąłem i sięgnąłem po bluzę, która leżała na tylnym siedzeniu. Złapałem ją i wysiadłem z samochodu. Od razu uderzył we mnie lekki wiatr, który w porównaniu ze środkiem samochodu z klimatyzacją przypominał mi co najmniej środek zimy, a nie koniec lata . Szybko naciągnąłem na siebie bluzę i spojrzałem na Cassie, która właśnie trzasnęła drzwiami i ruszyła przed siebie jak gdyby nigdy nic.

-Nie trzaskaj drzwiami.
-A ty pocałuj mnie w dupę Tomlinson- uśmiechnęła się szeroko.

Zirytowany zamknąłem samochód i ruszyłem za nią. Weszliśmy do środka budynku, gdzie przywitało nas ciepło. King od razu poszła poszukać łazienki. Ja skierowałem się na dział z napojami. Wziąłem jednego energetyka i wodę. Potem jeszcze paczkę żelków i cukierków. Zapłaciłem za wszystko i podziękowałem chłopakowi za ladą. Ze wszystkim ruszyłem do samochodu. Wrzuciłem zakupy na tyły i zostawiłem jedynie napój energetyczny. Oparłem się o drzwi i odkręciłem butelkę. Wziąłem jednego łyka i od razu zrobiło mi się jakoś lepiej. Chyba jestem trochę śpiący. ''Nie no co ty, tak samo jak wcale nie kochasz swojego tyłka.'' Usłyszałem kroki i spojrzałem przed siebie. Cassie właśnie szła w moją stronę, a w ręce trzymała papierowy kubek, który zgaduję, że jest pełny kawy. Kiedy wsiadła do środka, ja zrobiłem to samo. Usiadłem na miejscu kierowcy i włączyłem ogrzewanie.

-Musimy pogadać- westchnąłem patrząc w jej stronę.
-A konkretnie?- uniosła brwi i spojrzała na mnie.
-Słuchaj wiem, że nie jesteś zadowolona, że jedziesz ze mną. Ja też nie jestem, okey? Ale muszę być na urodzinach siostry czy ci się to podoba czy nie, a że twój ojciec powiedział, że mamy być teraz cały czas razem, to nie mamy wyboru.

Tak. Dzisiaj rano zadzwoniła do mnie mama informując mnie, że za dwa dni są urodziny Charlie. A ja mam obowiązkowo się pojawić.

-To już wiem- mruknęła i odwróciła się w drugą stronę.
-Chciałem cię tylko poprosić, abyś była miła. Mnie możesz wkurwiać zawsze, ale przez te parę dni, błagam odpuść. Przynajmniej przy mojej rodzinie.
-Oni wiedzą, że nie jesteśmy naprawdę razem?- zapytała dość… nieśmiało? To do niej nie podobne.
-Tylko moja mama. Siostry myślą, że jesteś moją wymarzoną dziewczyną- ściszyłem głos na końcu, a po chwili usłyszałem coś jakby dławienie się. Uniosłem wzrok i zobaczyłem jak Cassie usiłuje unormować oddech. Zaśmiałem się cicho i napiłem się z butelki.
-Nigdy więcej…- westchnęła- Nigdy więcej tak nie mów...
-Jeśli będziesz miła- uniosłem brwi i posłałem jej pytające spojrzenie.
-Okey, obiecuje, że będę miła- wywróciła oczami i zapięła pas.

''Może jednak nie będzie tak źle jak przypuszczałem?''

***

Do Doncaster dojechaliśmy około drugiej w nocy. Zatrzymałem samochód przed domem.

-Już jesteśmy- szturchnąłem blondynkę, która spała wtulona w koc.
-Daj mi spokój- mruknęła i odwróciła się.
-Jak chcesz, ja cię niósł nie będę- prychnąłem i wyszedłem z auta.

W czasie, gdy ja postawiłem dwie walizki i jedną torbę pod drzwiami, zabrałem wszystkie rzeczy z samochodu i przeprowadziłem go na podjazd, Cassie jedynie zdążyła się obudzić. Siedziałem i patrzyłem się na nią. Wszystkie czynności wykonywała bardzo powoli. Najpierw założyła sobie buty, potem zasunęła bluzę, rozpuściła włosy i przejrzała się w lusterku.

-Musisz się tak gapić?
-Od tego mam oczy- wzruszyłem ramionami.

Dziewczyna wywróciła oczami i schowała lusterko do torebki. Założyła ją na ramię i wyszła z samochodu. Ja także opuściłem miejsce kierowcy, po czym zamknąłem auto i ruszyłem za moją dziewczyną w stronę drzwi. Złapałem po drodze walizki i stanąłem obok Cassie, która tępo wpatrywała się w drewnianą płytę przed sobą.

-Zaproszenia nie dostaniesz- prychnąłem.
-Denerwuję się, jasne?- zgromiła mnie wzrokiem.
-Czego? W końcu nie jesteś moją dziewczyną- oparłem się barkiem o ścianę.
-Ale oni o tym nie wiedzą- wskazała na dom.
-Spokojnie, to złota rodzina, tak jak ja- wyszczerzyłem się.
-Więc mam przejebane- westchnęła.

Pokręciłem rozbawiony głową i nacisnąłem klamkę. Wszedłem do środka i rozstawiłem nasze walizki w przedpokoju. Odwróciłem się z myślą, że Cassie stoi za mną. Jednak pomyliłem się. Dziewczyna nadal stała przed drzwiami. Westchnąłem i podszedłem do niej.

-Chodź- uśmiechnąłem się lekko i wystawiłem do niej dłoń, myśląc, że i tak zaraz ją odrzuci, albo mnie wyśmieje.

Jakoś bardziej stawiałem na drugą opcję. Lecz żadna z nich się nie sprawdziła. Zamiast tego Cassie niepewnie złapała moją dłoń i powoli weszła do środka. Trochę zdziwiony zamknąłem za nią drzwi. Spojrzałem na jej twarz i uśmiechnąłem się. Dziewczyna intensywnie wpatrywała się w swoje buty. Ścisnąłem lekko jej dłoń i ruszyłem w stronę salonu. W sumie to miłe, że nawet nie będąc naprawdę ze mną, przejmuje się poznaniem mojej rodziny. Nigdy bym się tego po niej nie spodziewał. Nie, że myślę, że nie ma uczuć. Nie. Po prostu to cholernie mi do niej nie pasowało. Znałem ją już od jakiś dwóch tygodni, a mieszkaliśmy razem od tygodnia. Na ten czas dowiedziałem się, że jest bardzo odważna. Pewna siebie, uparta i pyskata. Bardzo pyskata. Ale po raz pierwszy widziałem, aby przejmowała się czymś innym niż ubranie, czy buty. Przejechałem wolną dłonią po włosach, kiedy stanęliśmy w przejściu między salonem a korytarzem.

-Louis!- krzyknęła Fizzy i zaczęła biec w naszym kierunku. Wtedy poczułem jak Cassie mocniej ściska moją dłoń. Uśmiechnąłem się pod nosem i pogładziłem wierzch jej dłoni.
-Hey- wyszczerzyłem się i objąłem siostrę jedną ręką.
-A kto to?- wskazała na stojącą za mną blondynkę. Pociągnąłem ją delikatnie do przodu tak, że teraz stała obok mnie.
-To Cassie, moja dziewczyna- odpowiedziałem i spojrzałem na blondynkę. Widziałem jak bierze głęboki wdech, kiedy moja siostra rzuciła się na nią.
-Jak Louis cię kocha, to ja też!- odpowiedziała mała uśmiechając się szeroko.
-Oh, dziękuję- Cassie zadziwiając mnie, uśmiechnęła się i objęła dziewczynkę.
-Jestem Fizzy- odsunęła się od niej- Jest jeszcze Charlie, ale ona poszła na randkę, a Phoebe i Daisy już śpią.
-I chyba o kimś zapomniałaś kochanie- usłyszałem głos mojej rodzicielki, która stanęła przed nami. Zaśmiała się i przytuliła mnie do siebie, a potem spojrzała na Cassie. Uśmiechnęła się do niej ciepło i wystawiła dłoń.
-Jestem Johanna. Ale mów mi Jo.
-Miło mi panią wreszcie poznać- dziewczyna uścisnęła dłoń mojej rodzicielki.
-No to co, raczej jutro się poznamy. Już jest późno- uśmiechnęła się.
-Mamo, mogę ich zaprowadzić do ich pokoju?- pisnęła szczęśliwa Fizzy.

-‘’ICH’’ pokoju?- powtórzyliśmy równo z Cassie.


Liam

Poczułem wibracje w lewej kieszeni spodni, więc zatrzymałem przez co zdezorientowany psiak spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się i odebrałem telefon.

-Za ile będziesz?- usłyszałem głos Paula.
-Do dziesięciu minut- przysunąłem do siebie Lokiego, aby rower mógł przejechać. ''Bo po co jechać ścieżką rowerową? Lepiej powkurzać sobie innych.''
-Jak mnie nie będzie to poczekaj w moim biurze, muszę iść na zebranie- usłyszałem zamykane drzwi.
-Okey, nie ma problemu- zacząłem powoli iść, kiedy mój towarzysz zaczął się niecierpliwić.
-Dzięki- rzucił i szybko się rozłączył.

Westchnąłem i schowałem telefon do kieszeni. Poprawiłem kaptur na głowie, rozglądając się wokół siebie. Kiedy nie zauważyłem, aby ktoś mnie poznał, poluźniłem smycz i ruszyłem za psiakiem. Dzisiaj ja musiałem się nim zająć, bo Danielle miała próbę, a mały panicznie bał się zostawać sam w domu. Ostatnio, kiedy Peazer zostawiła go na dziesięć minut, znalazła go skomlącego przy drzwiach. Potem nie zostawiał jej ani na krok. ''Kto by pomyślał, że szczeniak potrafi w tydzień przyzwyczaić się tak do człowieka...'' Loki jakby czytał mi w myślach akurat spojrzał na mnie i zamerdał ogonkiem.

-Co mały?- wyszczerzyłem się i kucnąłem, aby go pogłaskać.

Przejechałem dłonią po jego główce i wziąłem go na ręce. Przeszliśmy jakieś sto metrów i stanąłem na światłach. Po chwili byłem już pod studiem. 

Pchnąłem szklane drzwi ręką, drugą trzymając Lokiego. Kiedy przechodziłem obok recepcji pomachałem Chrisowi, który skinął głową w moją stronę. Podszedłem do windy, czekając, aż zjedzie. Kiedy drzwi przede mną się rozsunęły wszedłem do środka naciskając guzik z odpowiednim piętrem. Byłem sam, więc postawiłem pieska na podłodze. Mały usiadł sobie obok mojej nogi i zaczął gryźć smycz. Zaśmiałem się, a winda się zatrzymała. Wyszliśmy z niej i powędrowaliśmy pod biuro Higginsa. Kiedy zapukałem i nikt mi nie odpowiedział, po prostu wparowałem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi i puściłem Lokiego ze smyczy. Ten od razu zaczął próbować wspiąć się na kanapę. Ja podszedłem do biurka i usiadłem na wielkim skórzanym fotelu. Spojrzałem na papiery przede mną. Gdy zobaczyłem teczkę z napisem 'Choreograf 1D' nie mogłem do niej nie zajrzeć. Szybko sięgnąłem po nią i otworzyłem. Nie zdążyłem nic zobaczyć, bo tym momencie do pokoju wszedł Paul. Zamknąłem teczkę i odłożyłem ją na miejsce.

-Znalazłeś nam choreografa?- zapytałem patrząc na menagera.
-Nawet dwóch. W sumie to dwie- uśmiechnął się i spojrzał na kanapę- A to kto?
-Loki- odpowiedziałem i wstałem z fotela.
-Masz psa?- zdziwiony usiadł na swoim miejscu.
-Tak- opadłem obok psiaka, a ten wdrapał się na moje kolana- Wzięliśmy go razem z Danielle.
-Masz dziewczynę i mi o tym nie mówisz?!
-Nie mam- wzruszyłem ramionami. ''Jeszcze nie mam.''
-Oh okey- odetchnął- A wracając do choreografek, to stwierdziłem, że może chociaż dziewczyn nie odstraszycie.
-Nie obiecujemy- uśmiechnąłem się, widząc jego przymrużone oczy.
-W każdym razie- pochylił się nad biurkiem- Macie się z nimi spotkać za tydzień w sobotę. Muszę wiedzieć, czy po zobaczeniu z wami nie uciekną z krzykiem.
-Bardzo śmieszne- wywróciłem oczami- I jak wygląda harmonogram?
-No, więc- odkaszlnął- Trasa...

***

Po rozmowie z Paulem powędrowałem od razu do domu. Loki miał zostać dzisiaj u mnie, więc nie musiałem jechać do Danielle. ''Mimo, że chciałem...'' Rzuciłem klucze na szafkę przy drzwiach i zdjąłem szczeniakowi szelki. Pobiegł prosto do kuchni, a ja zaraz za nim. Wyjąłem z lodówki zimną puszkę pepsi i ruszyłem do salonu. Opadłem na kanapę i włączyłem telewizor. Nie chciało mi się dzisiaj nigdzie już ruszać. Zresztą nie będę sam szlajał się po mieście. Louis pojechał z tą dziewczyną na urodziny Charlie, Niall dzisiaj miał gdzieś zabrać Clarie, Harold w LA, a Zayn w Bradford. ''Suuuuper.'' Westchnąłem i wziąłem do ręki pilota. W tym czasie Loki wspiął się na kanapę i usiadł obok.

-Dzisiaj tylko ja i ty mały.

Pogłaskałem go i wróciłem wzrokiem do telewizji. Przełączałem bezmyślnie kanały usiłując znaleźć coś wartego obejrzenia. W końcu zostawiłem MTV i sięgnąłem po laptopa. Od razu na pulpicie pojawiła się informacja o tym, że Malik jest dostępny na Skype. Szybko kliknąłem zieloną słuchawkę przy jego nazwie. Po chwili odebrał.

-Cześć Payne, dawno się nie widzieliśmy!
-Hey Malik !- wyszczerzyłem się do zmęczonej twarzy przyjaciela- Czemu wyglądasz jakby cię czołg przejechał, a walec po nim poprawił?
-Stary, gdybyś ty wiedział co ja przeżywam- po chwili widziałem jakby sam się bił w głowę- Zostaw mnie!- zaczął machać rękami.
-Zayn, czemu się bijesz? I do kogo ty do cholery mówisz?
-Po pierwsze ja się nie bije, po drugie z ufoludkiem, który ma niewyparzony język- spojrzał na kogoś obok.
-A mogę zobaczyć tego ufoludka?- zaśmiałem się i sięgnąłem po puszkę.
-Jeśli go zobaczysz to ci głowa odpadnie. Jego przydota jest nieporównywalna, zresztą widzisz tego efekty-wskazał na swoją twarz. I ponownie coś mi mignęło przed ekranem.
-"ZABIJĘ CIĘ GNOJKU! JEŚLI JESZCZE SŁOWO PIŚNIESZ TO TOBIE GŁOWA ODPADNIE!"- czy to damski głos?
-Ufoludku, mogę cię zobaczyć?
-"Jak mnie Zayn przeprosi" - fuknęła- "I kuźwa nie jestem UFOLUDKIEM, JASNE?"
-Zayn, przeproś swoją towarzyszkę- spojrzałem uważnie na chłopaka.
-"Słyszałeś zgredzie, przepraszaj"- czy to nie ta Dubby? Nie.. Jak ona miała na imię? Dholie, Daphne... DARCY!
-Prędzej mi język odpadnie- burknął.
-Malik, przeproś ją w tej chwili- posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Bo co mi zrobisz?
-"On może nic, ale wiesz ostatnio piłowałam paznokcie.."- zauważyłem w kącie ekranu dłoń i długimi, niebieskimi paznokciami.
-Dobra! FUCK! Przepraszam- burknął.
-"Mówiłeś coś? Bo nie słyszałam..."
-To kup sobie aparat słuchowy bo się powtarzać nie będę- wzruszył ramionami.
-Uroczy jesteście, wiecie?- wyszczerzyłem się, a Malik wybuchł śmiechem.
-Ja wiem, że jestem uroczy, ale ona...
-"Zamknij mordę, jeśli chcesz żyć"- mruknął coś pod nosem i westchnął.
-A tak w ogóle to co chciałeś Payne?- uśmiechnął się. Zastanawiam się kto jest tam kobieta, a kto mężczyzną. Bo Zayn ma zmiany nastroju gorsze niż każda nastolatka.
-Nudzi mi się i chciałem zobaczyć co u ciebie- wzruszyłem ramionami, a Loki zaszczekał. Uśmiechnąłem się i zacząłem go drapać za uchem.
-Noo więc średnio. Od kiedy ty masz psa?
-Od jakiegoś tygodnia. Słodki co nie?- podniosłem psiaka na wysokość kamerki.
-Oooo- usłyszałem dwa głosy co mnie rozśmieszyło.
-Wiem- wyszczerzyłem się i opuściłem psiaka- Zaadoptowałem go z Danielle.
-Z Danielle powiadasz?- poruszył brwiami- To już na tym etapie jesteście?- zaśmiał się. ''Debil.''
-Nie jesteśmy na żadnym etapie- wywróciłem oczami. Spojrzałem na przyjaciela, który właśnie przeczesywał dłonią włosy. Coś zabłyszczało mi na jego nadgarstku- Od kiedy nosisz bransoletki, stary?
- Yhym, jasne jasne. Ja już wiem co ty kombinujesz- prychnął- Nie nosze bransoletek, o co ci chodzi?
-O to co ci świeci na nadgarstku- przyjrzałem się bardziej i wytrzeszczyłem oczy- CZEMU MASZ NA SOBIE KAJDANKI?! BOŻE CO WY ROBICIE?!
-Emm, co?- udawał głupiego, czy jak?- Aaa, to- podniósł rękę, która była skuta z drugą, znacznie jaśniejszą i mniejszą- Lepiej nie pytaj.
-Pytam. Gadaj- założyłem ręce przed sobą
-A wiesz to zabawna historia- zaczął nerwowym głosem- Boufoludekrozwaliłsklepisiępokluciliśmyinasskuli. NiemówPulowi- szybciej się kurwa nie dało?!
-Wolniej, Malik.
-Ekhm. Bo ufo..- dostał książką w głowę. Ałć.- Możesz się łaskawie nie wtrącać?! To wszystko twoja wina!
-"Jasne wszystko zwal na mnie. Zachowujesz się jak rozwydrzony bachor!''
-Ja?! Mów za siebie!
-Darcy, może ty mi opowiesz?- wyszczerzyłem się do kamerki. Po sekundzie usłyszałem jej wysoki głos.
-"Skąd ty mnie znasz?!"- pisnęła, a ja zatkałem uszy. ''Kobieto ciszej, proszę.''
-Skąd ty kurwa wiesz, że to ona? Mówili o niej? Jesteśmy w gazetach? Pewnie w wiadomościach jeszcze ogłosili. Pieprzeni paparazzi- nie nadążałem za słowami przyjaciela.
-BO MI DEBILU O NIEJ MÓWIŁEŚ!- krzyknąłem, a on posłał mi mordercze spojrzenie- Upsss...
-Rozmawialiście o mnie? Czy ty coś przede mną ukrywasz? Wiedziałam! Specjalnie to robisz! To wszystko jest na pokaz! Ty gwiazdeczko rąbnięta. Masz orzeszek zamiast mózgu ty pedofilu!- chyba pogorszyłem sprawę. Ale za to widzę jej blond włosy. Tylko dziwie się, że Zayn jest taki spokojny. Chyba to nie pierwszy raz. W tej chwili zaczął zabijać mnie wzrokiem. ''Nagrabiłem sobie.''
-Przepraszam- powiedziałem bezgłośnie i posłałem mu uśmiech- Darcy? Darcy, uspokój się i spójrz na mnie.
-Ty też o tym wiedziałeś?!- odwróciła się- Nie, nie możliwe, przepraszam, tylko ten ciota może być tak głupi-warknęła.
-Wow. Rzeczywiście jesteś tak ładna jak mówił- zeskanowałem szybko jej twarz. Niebieskie oczy, które akurat teraz rzucały błyskawicami idealnie pasował do dość bladej cery. Długie, falowane blond włosy i łagodne rysy twarzy, a na buzi lekkie rumieńce. Całkowite przeciwieństwo Zayna. I w sumie pasowali do siebie wyglądem.
-Zayn o mnie mówił, że jestem ładna?- spytała się. Mam wrażenie, że Malik mi jaja odetnie. ''Tylko jaja jak będzie łaskawy...''
-Eeee... No tak- przecież nie mogłem jej powiedzieć, że nie. Dziewczynom nie mówi się takich rzeczy.
-Zayn naprawdę tak o mnie mówiłeś?- zaśmiała się i przybliżyła do niego. Ja wiem, że to robiła specjalnie, ale to wyglądało tak słodko, że nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem im zdjęcia. Szybko nacisnąłem odpowiedni klawisz i zapisałem zdjęcie na pulpicie pod nazwą 'Zarcy'.
-No jasne i mówiłem też, że masz tłusta dupę i drugi podbródek- zirytował się.
-Nie słuchaj go! Wcale tak nie mówił, teraz próbuje się popisać- grabiłem sobie u niego, ale próbowałem mu pomóc. Powinien mi stopy całować.
-Wiesz co Liam? Lubię cię, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy i powiesz mi parę rzeczy- słodko się uśmiechnęła. Ona idealnie do niego pasuje!
-To bardzo dobry pomysł. W końcu muszę poznać dziewczy...-zaciąłem się- Koleżankę Zayna. To może przyjedź z nim w piątek?- wyszczerzyłem się.
-Co? Jak to w piątek?!- spytali się razem. Znowu!
-Paul znalazł nam choregrafki i mamy z nimi spotkanie.
-I teraz mi o tym mówisz!?- krzyknął
-Dowiedziałem się dzisiaj- podniosłem dłonie w geście obrony- Co ty okres masz, że tak się rzucasz?
-Tak kurwa przeżywam razem z nią!- zrobił facepalma- Ja pierdle pzece tgo ne roskują za tyden- mruczał coś pod nosem z zatkaną buzią.
-Co ty seplenisz?- uniosłem brwi do góry.
-Nic! Musze kończyć- rzucił szybko.
-Paa Li!- zdążyłem zobaczyć tylko uśmiechniętą Darcy.
Wydaje się bardzo sympatyczna. Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć ich razem ''Ahhh, Zarcy...''

1 komentarz:

  1. Wedle życzenia, jestem! Od razu uprzedzam, że komentarz może zawierać teksty idiotyczne bądź nienadające sie do czytania, ale w tym szaleństwie przedświątecznym chyba mi wybaczycie, co? A więc do rzeczy...
    Louis i Cassey są uroczy :) Naprawdę bardzo, bardzo słodcy :) Zdecydowanie chcę więcej o nich. Te ich przekomarzania się takie... takie... No wiecie, no. Urocze :) A teraz jeszcze będą musieli dzielić jeden pokój! Mam nadzieję, że Tomlinson wymyśli to jakoś tak, żeby i w jednym łóżku spali. Czekam na ten moment z niecierpliwością!
    I cóż, coś mi się wydaje, że te dwie od tańca dla chłopaków to mogą być Danielle i Alex. Mylę się, czy nie? Mam nadzieję, że nie, bo chcę zobaczyć jak Danielle znęca się nad Liamem, a Alex nad Niallem :)
    Zayn... Darcy... Matko droga, co z nich za ludzie...
    "-Co ty okres masz, że tak się rzucasz?
    - Tak kurwa przeżywam razem z nią!" wygrało! Chcę więcej takich tekstów :) I Louisa z Cassey :) No i wiadomo, rozwiązanie 'zeszytu'...
    Mam nadzieje, że następny rozdział pojawi się szybko, bo już nie mogę się go doczekać :)
    Buziaki xx.

    OdpowiedzUsuń