sobota, 3 maja 2014

10.

Przepraszamy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Rozdział napisany... Szczerze? Naszym zadaniem chyba to najgorszy rozdział. Trudno nam się pisało, bo po tej przerwie w szkole jakoś tak... I do tego teraz jedna była w Krakowie, a jutro już obie wyjeżdżamy do Londynu i Paryża na wycieczkę i tak wiecie... Dobra nie tłumaczymy się już. Po prostu przepraszamy. :c Mamy nadzieje, że jednak jeszcze ktoś to czyta...
WAŻNE DO LADY IN RED! Harry będzie następnym razem. Miał być teraz, ale nie dałyśmy rady. Wybacz :c
PS. Nie wiemy kiedy będzie kolejny rozdział. Wycieczka tydzień, a po wycieczce w szkole mamy testy próbne i będzie raczej mało czasu. Ale postaramy się jak najszybciej!
To do następnego... Jeśli ktoś tu jeszcze jest. <3


Darcy


Myślałam, że się zabije. Czy ja kurwa zawsze musiałam być taka nie ogarnięta?!

Szybko zbiegłam na dół. Przez pięć minut stałam na korytarzu jak ten kretyn, zastanawiając się czy zdążę zjeść śniadanie, czy nie. Po przemyśleniu tego byłam niemal pewna, że zdążyłabym zjeść, ale zamiast to zrobić, ja stałam jak kołek. ''Lepszym rozwiązaniem było by wstawanie wcześniej… szkoda tylko, że jest to niewykonalne.'' Ale trzeba żyć dalej i ponosić za to konsekwencje. W moim wypadku dają one niezłego kopa w tyłek.
Kolejne dziesięć minut straciłam na poszukiwaniu kluczy. A gdy je znalazłam okazało się, że miałam je w torbie. ''Ale przecież ja jestem bardzo mądra i to wiedziałam, a bieg był taką rozgrzewką na wf.'' 

-Tak se tłumacz Smith- westchnęłam pod nosem.

Z prędkością światła wybiegłam z domu i ruszyłam w kierunku szkoły, lecz gdy byłam już przy furtce skapnęłam się, że nie zamknęłam domu. Chcąc nie chcąc podbiegłam do drzwi, zakluczyłam je i nie patrząc na pod nogi szłam przed siebie, wpychając klucze do torby.

Oczywiście jak to miałam w zwyczaju, potknęłam się o swoje własne sznurówki i upadłam. I to nie byle jak, bo tyłkiem w błoto. ''Ja pierdolę.'' Nie dość, że już byłam spóźniona, to jeszcze moje spodnie były w błocie, co wyglądało jakby ktoś mnie.. ''Chyba jednak tego nie skomentuję.''

Wstałam z ziemi, cały czas się chwiejąc. Wkurzona, otrzepałam dłonie o i tak brudne spodnie. Zrezygnowana wróciłam w stronę domu.

***

Kiedy zmieniłam spodnie, zaczęłam szykować sobie posiłek. Nie był on zbyt dużym wysiłkiem, bo po prostu zalałam płatki, zimnym mlekiem. Choć jeśli mam któregoś dnia wielkiego pecha to i takie danie mogę zawalić.

Siedziałam przed telewizorem, czekając aż wybije godzina 9:30, ponieważ dziesięć minut później miałam autobus.

Akurat skończyła się moja ulubiona piosenka z wakacji i mogłam iść na przystanek. Po upewnieniu się, że wszystko zabrałam i szczelnie zamknęłam, spokojna ruszyłam na uczelnię. Po drodze czułam, że ktoś mnie obserwuje. Dużo się nie pomyliłam. Jak się okazało pan Zayn 'Zbyt Pewny Siebie' Malik, postanowił się wybrać na przejażdżkę swoim jak mniemam nowiusieńkim prosto z salonu samochodem.

Jechał powoli obok mnie, a po chwili uchylił szybę.

- Podwieźć cię?- wyszczerzył sie.
- Nie dzięki- poprawiłam torbę na ramieniu.
- Chyba o czymś zapomniałaś- zaśmiał się.
- No to uświadom mnie o czym zapomniałam- uniosłam brwi. 
- Ustaliliśmy..
- Chyba sam ustaliłeś- wcięłam mu się w zdanie.
- Ustaliliśmy- położył nacisk na słowo- Że cię odwiozę i od razu przyjadę po ciebie, bo pojedziemy na miasto- uśmiechnął się.

Przyglądałam mu się dłuższą chwilę i tak swoją drogą to jego zęby były bardzo białe. Dodatkowo jeszcze podkreślała to jego ciemna karnacja.

- Ja się na pewno na takie coś nie zgadzałam.
- A kto powiedział, że to propozycja. To jest rekompensata za herbatę- wywróciłam tylko oczami. Teraz będzie mi to cały czas wypominał.

Wsiadłam do samochodu, wzdychając. Czekałam aż ruszy, ale nic takiego się nie stało. 

- No co jest? Chciałeś mnie podwieźć, więc ruszaj- poganiałam go.
- Pasy.
- O boże, jakiś ty ostrożny- wywróciłam oczami.
- Ostrożności nigdy za wiele- wytknął mi język.

Więcej się nie odzywałam, ale zaczynało mi się nudzić. Postanowiłam ogarnąć wnętrze jego samochodu. Siedzenia były skórzane i aż mnie mdliło od zapachu nowości. Samochód był ogólnie wysoki. Zgaduję, że miał ogromny bagażnik. Siedzenia były... na pewno były wygodniejsze od foteli w moim salonie. Auto miało nie małe wyposażenie, nawet nie wiedziałam jak niektóre rzeczy się nazywają. Rozpoznałam tylko radio i miejsce na kubki z piciem, reszta to była czarna magia. Szyby były przyciemniane po bokach. Jak się tak kręciłam, niechcący nacisnęłam jakiś guzik po mojej lewej stronie i moje siedzenie natychmiastowo rozłożyło się. Widziałam jak Zayn się ze mnie śmiał. Mógłby przynajmniej pomóc. Wcisnął jakiś guzik i powróciłam do normalnego stanu.

Odchrząknęłam, przeczesując włosy dłonią i jak gdyby nigdy nic powróciłam do moich obserwacji. Tym razem przyjrzałam się drzwiom i znalazłam tam tyle przycisków, że aż bałam się dotknąć klamki. Ja i technika to złe połączenie, mogłam wszystko zepsuć, dosłownie wszystko. Raz zepsułam pilot do wiatraka, na którym były trzy przyciski. Chciałam go tylko włączyć, a wiatrak wybuchł. Nadal nie wiem jak to się stało, ale od tamtej pory wole nie używać nowości elektrycznych.

Nim się obejrzałam byliśmy już pod budynkiem. Wyszłam z samochodu, niechcący trzaskając drzwiami. Głupia myślałam, że sobie pojedzie, ale on wyszedł z samochodu jak król świata, z taką powagą, gracją i elegancją, na którą nie było mnie nawet stać. Czułam się jakby każdy się na nas gapił.

- Po co w ogóle wyszedłeś? Przecież mnie odwiozłeś- spojrzałam na niego zdezorientowana.
- No i co z tego, przejść po szkole się nie można?- wzruszył ramionami.
- Chyba nie chcesz ze mną łazić po całej szkole przez cały dzień, prawda?

Uśmiechnął się. On się tylko uśmiechnął. ''Czyli będzie łaził, no ale.. przecież.. o boże.''

- Przecież tak nie można, nie jesteś nawet studentem!- wyrzuciłam ręce w górę.
- No i co z tego, może się zapisze.
- Tak na dwa dni- prychnęłam, odwracając się na pięcie.

Przyspieszyłam kroku, chcąc zgubić Malika. Niestety mój pech się odezwał i wpadłam na dyrektora.

- Przepraszam, bardzo, nie zauważyłam pana- powiedziałam, patrząc na niego przerażona.
- Uważaj następnym razem- westchnął- Jak się nazywasz?
- Darcy. Darcy Smith.
- A ty?- do kogo on gada.
- Zayn Malik- usłyszałam za sobą.
- Skądś cię chyba kojarzę- facet zmrużył oczy. ''Och, naprawdę?'' - Czy ty jesteś w tym zespole, tym takim...
- One Direction- chłopak zaśmiał się.
- A co ty tu robisz, na naszej uczelni?- jego uśmiech był szerszy od banana.
- Przyszedłem z moją przyjaciółką- ''A od kiedy to my jesteśmy przyjaciółmi, co?'' Nie przypominam sobie abyśmy się znali jakoś bardzo długo, bo znamy się tylko trzy albo nawet dwa dni!
- Ah, jak miło. Będziesz tutaj przebywał? Wspierał przyjaciółkę, oczywiście- uśmiech nie schodził z jego twarzy,
- Tak oczywiście- Zayn uśmiechnął się czarująco, zawieszając na mnie ramię. ''A ja mam tu jeszcze coś do powiedzenia?''

***

Zayn nie odstępował mnie tego dnia na krok. Profesorowie zawsze pytali tylko mnie, jakbym Einsteinem była. Jak coś się złego stało to oczywiście studenci zrzuciliby na mnie, bo przecież tylko ja jestem taką ciamajdą.

Pierwszy dzień nawet nie minął, a ja już zaistniałam jako niedorajda. Na szczęście jeden pożytek był z Zayna. Ratował mnie z opresji i raz przed upadkiem. 

W porze lunchu wyszłam na dwór i położyłam się na trawie. To była jedyna chwila, w której mogłam odpocząć. Nie zwracałam już nawet uwagi na Malika, który siedział obok i się na mnie gapił. Było mi to bez różnicy. Studia to był jednak wysiłek. A ja miałam nadzieję, że będzie tak fajnie jak na filmach.


Liam


- Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona. "A jeśli ona nie chce mnie widzieć?''
- No ja ten...- przeniosłem dłoń na kark- Chciałem cię przeprosić... Za wczoraj...- spojrzałem na nią. Oparła się o framugę drzwi, a z jej twarzy nie mogłem nic wyczytać. Ni to złość, ni to radość...
- Najbardziej dziwi mnie fakt, że pamiętasz- jej kąciki ust lekko uniosły się do góry. "Może nie jest tak źle jak się spodziewałem?"
- Ja naprawdę nie wiem co mi odpierdoliło...- westchnąłem.
- Właściwie to zachowywałeś się jakbyś coś brał, a twój stan wyglądał na krytyczny- zaśmiała się, a ja zacząłem mocniej pocierać kark. "Zaczynało mi się robić wstyd... za siebie samego"
- Tak wiem...- wyjąkałem w końcu- Czyli... Nie gniewasz się?- zapytałem niepewnie, patrząc w jej oczy. ''Piękne oczy...''
- Czemu miałabym być zła? W końcu członek najsławniejszego zespołu na świecie, próbował się ze mną ożenić- wzruszyła rękami.- Wejdziesz, czy jednak wolisz postać tak na werandzie? Wiesz ja nie mam nic przeciwko. Gdyby sąsiadki cię zobaczyły pewnie moje notowania na ulicy podskoczyłyby do góry- znowu się zaśmiała, a ja trochę się rozluźniłem. "Jestem w stanie odtańczyć taniec szczęścia."

***

Siedzieliśmy w ciszy. Jak wiadomo jest ich parę rodzajów. Jedna z nich to taka, że siedzisz z drugą osobą i po prostu do szczęścia nie potrzebna wam jest rozmowa. To jest miła cisza. Druga to taka, która oddaje komuś hołd, czy cześć. Ale to nie była żadna z tych chwil. To była krępująca cisza.

Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, ani co zrobić. Cholernie nienawidziłem takich sytuacji.

Nagle zadzwonił telefon. Jej dłoń powędrowała do kieszeni spodenek, wyjmując komórkę. Spojrzała na mnie, a ja tylko skinąłem głową. Wstała z kanapy i skierowała się do innego pomieszczenia.

Westchnąłem, opadając na kanapę. Mój wzrok zaczął skanować pomieszczenie, w którym się znajdowałem. Na czarnym stoliku przede mną stała mała, biała filiżanka z kawą, a za nią jakiś ładny, fioletowy kwiatek w białej doniczce. Sofy były szare, z fioletowymi poduszkami i nakryciami. Jakieś dwa metry ode mnie stała na komodzie mniejsza plazma. Na półce pod nią cała kolekcja jakiś płyt. Z tytułów, które udało mi się z tej odległości przeczytać większość z nich to romanse i komedie. ''Czyli lubi oglądać filmy..?'' Mój wzrok powędrował na kolejną komodę. Stały na niej zdjęcia Danielle. 

Podniosłem tyłek z fotela i podszedłem do nich. Wziąłem jedną ramkę do ręki. Zacząłem jej się przyglądać. Była na nim Danielle z jakąś grupą. Czterech chłopaków i cztery dziewczyny. Każda była inna. Jedna blondynka o niebieskich oczach. Druga czarne, długie włosy i zielone oczy. Trzecia takie… Brązowe? Albo rude. No i oczywiście Dan. ''Jak dla mnie najładniejsza.''

- Szukasz czegoś?- usłyszałem głos za sobą. 
- Nie ja tylko…- zacząłem się tłumaczyć.
- Spokojnie, tylko żartowałam- zaśmiała się, podchodząc do mnie.
- To twoi przyjaciele?- zapytałem, wracając wzrokiem na fotografię w mojej dłoni.
- Tak… Znaczy tańczymy w jednej grupie i trzymamy się razem...- uśmiechnęła się słabo.
- Rozumiem- odstawiłem ramkę na jej miejsce.
- Nie chcę cię wyganiać, ale mam próbę i muszę się spieszyć…- oczywiście chwilę mi zajęło zanim zrozumiałem jej słowa. ''Na kacu jestem jakiś wolno myślący''
- I mam spadać, rozumiem- uśmiechnąłem się i podszedłem do fotela po swoją kurtkę.
- Ja bym tego tak nie ujęła, ale coś w tym kierunku- uśmiechnęła się.
- Zobaczymy się jeszcze?- zapytałem szybko. Stwierdziłem, ze im szybciej to z siebie wyduszę tym będzie to prostsze.
- Tak, na pewno- spojrzała na mnie.
- Na przykład jutro?- zapytałem z nadzieją.
- Randka?- zapytała zdziwiona.
- Coś w tym kierunku- uśmiechnąłem się, przytaczając jej wcześniejsze słowa.
- Liam, nie zrozum mnie źle, ale…
- Nie wyjdę póki się nie zgodzisz.- przerwałem jej.
- Słucham?- wytrzeszczyła na mnie oczy.
- Dopóki nie zgodzisz się ze mną spotkać nie wyjdę.
- Ale ty tak na poważnie?- uniosła brwi.
- A wyglądam jakbym żartował?- uśmiechnąłem się.
- Liam, nie to, że cię nie lu…
- To tylko jedno spotkanie. No proszę cię- ja nie prosiłem. Ja błagałem…
- Ale ja napr…
- Czy ty nie miałaś czasem jakiegoś spotkania? A ja mam caaały dzień wolny- uśmiechnąłem się już zwycięsko.

Opuściła bezradnie ramiona, wzdychając. ''No kto wygrał? No ja wygrałem!''

- Gdzie?- zapytała zakładając ręce na piersi.
- Zabiorę cię w pewne miejsce.
- Nie lubię niespodzianek. I co teraz?- uśmiechnęła się lekko. Zaśmiałem się i położyłem dłoń na klamce.
- Przyjadę po ciebie o osiemnastej- uśmiechnąłem się szerzej, otwierając drzwi- Do jutra Danielle- powiedziałem, zanim zamknąłem za sobą drzwi.
- Do jutra Liam- usłyszałem jeszcze za sobą.

2 komentarze:

  1. Haha, jaki ostrożny Malik :). Nie odjechał, póki pasów nie zapięła... Czemu mnie to aż tak bawi? :). Może dlatego, że od razu pomyślałam sobie o innych zasadach bezpieczeństwa... Nieważne :).
    Ale hm, podoba mi się ta relacja Zayn-Darcy... Są tacy lekko zgryźliwi i w ogóle... Przypomina mi to trochę Moją Lou z Harrym, więc stąd sympatia... :). Mam tylko jedno pytanie... Skoro coś się kroi między Zaynem a Darcy, mam rozumieć, że w opowiadaniu Perrie nie istnieje? Nie czepiam się, ani nic, jestem po prostu ciekawa :).
    Liaś... Z fragmentu o Liasiu zapamiętałam tylko jedno... "W końcu członek najsławniejszego zespołu na świecie, próbował się ze mną ożenić" Rozwaliło mnie to na łopatki, nawet nie pytajcie dlaczego :). Ale zaprosił ją na randkę... I tak powinno być :). Teraz czekam na jej przebieg :).
    Przepraszam za opóźnienie, ale dużo obowiązków i w ogóle. No i komentarz spójny nie wyszedł, ale mnie Hazz całą noc trzymał przy sobie i nawet oka nie zmrużyłam... Mniejsza o to :). Ja czekam na tego Waszego Harry'ego, no... Z niecierpliwością :). Mam nadzieję, że nic mi się przez to nie nadwyręży :).
    Buziaki xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innych zasad bezpieczeństwa? Haha wolimy nie wiedzieć jakich ;)
      Cieszymy się, że ich polubiłaś! Ale czy to znaczy, że przekonałaś się do Darcy? :D
      Żadna z dziewczyn chłopaków tutaj nie istnieje, ale ja (Tusiak) wymyśliłam sobie Danielle. Inaczej nie umiałam <3
      Jej przebieg na pewno będzie ciekawy i mamy nadzieję, że ci się spodoba :) Ale czemu zapamiętałaś akurat ten fragment?
      Haha rozumiemy też tak czasem mamy ;p A i nie przepraszaj!! Cieszymy się, że w ogóle tu wchodzisz :) I też mamy nadzieję, że nic ci się nie nadwyręży :*

      Usuń