Hej! :)
No i jest ten jedenasty :) Mamy wrażenie, że lepszy od poprzedniego.
LADY IN RED. JEST TWÓJ HARRY ! Jak obiecałyśmy nie jest zgwałcony, pobity czy uszkodzony. Jest cały i zdrowy. (No może tylko fizycznie, bo psychicznie raczej nie XD )
Prosimy o komentarze jeśli ktoś czyta! To naprawdę dużo dla nas znaczy! I dziękujemy za wszystkie wejścia! <3
No i jest ten jedenasty :) Mamy wrażenie, że lepszy od poprzedniego.
LADY IN RED. JEST TWÓJ HARRY ! Jak obiecałyśmy nie jest zgwałcony, pobity czy uszkodzony. Jest cały i zdrowy. (No może tylko fizycznie, bo psychicznie raczej nie XD )
Prosimy o komentarze jeśli ktoś czyta! To naprawdę dużo dla nas znaczy! I dziękujemy za wszystkie wejścia! <3
Życzymy (mamy nadzieję) miłego czytania ;)
So...
Harry
To było niemożliwe żebym jej nie
zauważył. ''To jest kurwa nie możliwe.''
- GEMMA! Przysięgam że kiedyś cię
zabije!- warknąłem, opierając się o ścianę. ''Jak można tak straszyć człowieka?!''
- No nie mów, że się przestraszyłeś braciszku- zaśmiała się.
- Oj nie przesadzaj. Nie mów, że bałeś się swojej własnej siostry.
- Jasne, że się przestraszyłem. Twoja twarz jest przerażająca siostra- wystawiłem jej język- Przypominasz mi zgredka... Jako zombie.
- Debil- prychnęła, wchodząc do środka.
- Debil- prychnęła, wchodząc do środka.
Wszedłem do domu za Gemmą. Pierwsze czego zapragnąłem to długa, gorąca kąpiel. Tak, to było mi cholernie potrzebne. Uśmiechnięty już kierowałem się do łazienki. Niestety mój zamiar pękł jak bańka
mydlana. I przyczyną tego była moja mama. Zawsze potrafiła znaleźć coś co musiałem zrobić. ''Bo przecież to ja jestem tutaj mężczyzną.''
***
***
Kiedy wreszcie byłem wolny, wziąłem długi prysznic i walnąłem się na łóżko. Klapnąłem na materac i próbowałem usnąć. Jednak jak na złość, gdy tylko moja głowa spotkała się z poduszką, odechciało mi się spać.
Rozglądałem się dłuższą chwilę po pokoju, aż mój wzrok wpadł mi laptop. Sięgnąłem po urządzenie. Po chwili już leżał na moich kolanach, ładując stronę startową. Z nudów włączyłem twittera i zacząłem czytać różne tweety. Dowiedziałem się, że przesiaduję w Irlandii w barze razem z Niallem. Zayn wziął zapewne potajemny ślub z jakąś blondynką, a Liam ma zamiar odejść z zespołu. Chociaż i tak najlepszy był hashtag '#WhereIsLouis?'. ''Ciekawe czy oni zdają sobie sprawę, że my to widzimy...'' Zaśmiałem się cicho, podając jeden z tweetów. W pewnym momencie zaciekawiło mnie jedno konto z odzywkami. Czytałem wszystkie po kolei, ale zacząłem naprawdę się śmiać, dopiero na przedostatnim.
Rozglądałem się dłuższą chwilę po pokoju, aż mój wzrok wpadł mi laptop. Sięgnąłem po urządzenie. Po chwili już leżał na moich kolanach, ładując stronę startową. Z nudów włączyłem twittera i zacząłem czytać różne tweety. Dowiedziałem się, że przesiaduję w Irlandii w barze razem z Niallem. Zayn wziął zapewne potajemny ślub z jakąś blondynką, a Liam ma zamiar odejść z zespołu. Chociaż i tak najlepszy był hashtag '#WhereIsLouis?'. ''Ciekawe czy oni zdają sobie sprawę, że my to widzimy...'' Zaśmiałem się cicho, podając jeden z tweetów. W pewnym momencie zaciekawiło mnie jedno konto z odzywkami. Czytałem wszystkie po kolei, ale zacząłem naprawdę się śmiać, dopiero na przedostatnim.
- Bo mam oczy?
- Niech ci żaba wskoczy.
- A tobie żmija do ryja''- czytałem sobie pod nosem, dodając do ulubionych.
Nie wiedziałem czemu, ale zacząłem się tak śmiać, że aż obudziłem mamę. To nie było aż takie dobre, ale po prostu, byłem zmęczony i wszystko mnie rozśmieszało.
***
Obudziłem się z laptopem na
kolanach. ''Chyba chciałem sobie
obejrzeć film, ale mi się nie udało.'' Zeszedłem z łóżka, aby odstawić
komputer. Gdy byłem już blisko biurka, przywaliłem w krzesło małym palcem.
- KURWA!- wydarłem się i złapałem
za stopę.
Przez pięć minut skakałem ja jednej nodze, ściskając mocno palec. Kiedy ból ustał, poczułem burczenie w brzuchu i jak na skrzydłach poleciałem na dół.
Na stole leżała kartka od mamy. Wreszcie dowiedziałem się dlaczego wczoraj tak wariowała w nocy. Przychodził jakiś facet, który miał coś podpisać, a mama miała się tym zająć. Może to dlatego wczoraj dostała pierdolca, żeby wszędzie sprzątać. ''Tylko ona chciała mu cały dom pokazywać, czy co?''
***
Po dwóch godzinach przygotowywania
obiadu i godzinie sprzątania, wszystko było gotowe.
Stwierdziłem, że skoro mama i Gemma były dzisiaj zajęte, to ja mogłem zrobić obiad. Przygotowałem spaghetti, a na deser gofry z owocami. Zeszło mi z tym trochę, bo musiałem zapierdzielać do sklepu. Jak wróciłem do domu, okazało się, że zapomniałem o kupieniu makaronu. Więc musiałem się wracać. Po upewnieniu się że żadnego składnika mi nie brakuje, rozpocząłem przygotowywać obiad. Krojąc warzywa dwa razy rozwaliłem sobie palca i przywaliłem głową w szafki. ''W tym domu wszystko jest tak nisko powieszone.''
Stwierdziłem, że mama będzie mogła już sama nakryć do stołu. Kiedy ja to robiłem, zawsze coś jej nie pasowało. To nie po tej stronie widelec, to nie wytarta szklanka, to łyżka od złego kompletu.
Tak więc, gdy już wszystko skończyłem walnąłem się na kanapę, włączając telewizję. Akurat do domu weszły kobiety.
Stwierdziłem, że skoro mama i Gemma były dzisiaj zajęte, to ja mogłem zrobić obiad. Przygotowałem spaghetti, a na deser gofry z owocami. Zeszło mi z tym trochę, bo musiałem zapierdzielać do sklepu. Jak wróciłem do domu, okazało się, że zapomniałem o kupieniu makaronu. Więc musiałem się wracać. Po upewnieniu się że żadnego składnika mi nie brakuje, rozpocząłem przygotowywać obiad. Krojąc warzywa dwa razy rozwaliłem sobie palca i przywaliłem głową w szafki. ''W tym domu wszystko jest tak nisko powieszone.''
Stwierdziłem, że mama będzie mogła już sama nakryć do stołu. Kiedy ja to robiłem, zawsze coś jej nie pasowało. To nie po tej stronie widelec, to nie wytarta szklanka, to łyżka od złego kompletu.
Tak więc, gdy już wszystko skończyłem walnąłem się na kanapę, włączając telewizję. Akurat do domu weszły kobiety.
- Cześć kochanie!- krzyknęła mama.
- Cześć młody- powiedziała Gemma.
- Hey mamo, cześć stara!- odkrzyknąłem, skupiając się na kolorowym ekranie przede mną.
- Kupiłam chińszczyznę, żeby
była jakaś obiadokolacja. Chcesz synku?- usłyszałem mamę obok siebie.
- Co?!- odwróciłem się do niej- To po ja się męczyłem z tym obiadem?!
- Naprawdę gotowałeś?- ''Dziękuję za wiarę matko.''
- Jeszcze mi nie wierzysz?- prychnąłem- Okey, sam zjem sobie spaghetti i napcham się goframi. Nie ma problemu- szybko wstałem, kierując się do kuchni/
- Zaraz synku, poczekaj!- rodzicielka wystrzeliła jak torpeda zaraz za mną- Może masz
ochotę na chińszczyznę?- uśmiechnęła się szeroko.
- Yhym, jasne jak sobie kupiłaś
to sobie sama zjesz.
- Ależ kochanie, tak się
natrudziłeś i wszystko pójdzie na marne? No daj spokój- zaśmiała się, klepiąc mnie po ramieniu.
- Taak, teraz to kochanie- prychnąłem.
- To jak? Masz
tą chińszczyznę, a ja rozstawię twój obiad, okay?- spojrzała na mnie pytająco, lecz za nim otworzyłem usta, ona już sobie odpowiedziała- To super tam leżą opakowania.
***
O godzinie osiemnastej przyjechał adorator
dla mamy. Jak na pierwsze wrażenie wyglądał dobrze. Przyniósł mamie kwiatki, którymi była zachwycona. Potem poszliśmy do jadalni,
usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
''Zaraz usnę z nudów. '' Nie wiedziałem co się wokół mnie działo. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy Gemma kopnęła mnie pod stołem. Popatrzyłem na nią i pomachała przecząco głową. ''Czyli, że facet jest do dupy.'' Nie chciało mi się już tam siedzieć. Spróbowałem wszystkiego co przygotowałem. Właściwie to drugi raz próbowałem, bo to raczej nie możliwe żebym się powstrzymał przed zjedzeniem tego trochę wcześniej. Przeprosiłem ładnie wszystkich i pomaszerowałem do swojego pokoju.
''Zaraz usnę z nudów. '' Nie wiedziałem co się wokół mnie działo. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy Gemma kopnęła mnie pod stołem. Popatrzyłem na nią i pomachała przecząco głową. ''Czyli, że facet jest do dupy.'' Nie chciało mi się już tam siedzieć. Spróbowałem wszystkiego co przygotowałem. Właściwie to drugi raz próbowałem, bo to raczej nie możliwe żebym się powstrzymał przed zjedzeniem tego trochę wcześniej. Przeprosiłem ładnie wszystkich i pomaszerowałem do swojego pokoju.
Od razu poszedłem się umyć, ponieważ później by mi się nie chciało. Nie mogłem znaleźć koszulki, więc
założyłem same dresy. Przez ten cały czas miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwował, ale zignorowałem to.
Już się miałem położyć, gdy mój telefon zaczął wibrować. Dzwonił Bobby. Rozmawialiśmy dość długo, bo dawno się nie widzieliśmy. Rzadko przyjeżdżałem do domu, więc nie miałem się z nim jak spotkać, a byliśmy dobrymi kumplami w szkole. Nasze tematy rozmów były dość dziwne i miałem nadzieję, że nikt nas nie podsłuchiwał. Brakowało mi takich męskich rozmów. Tu były same kobiety, nawet jak poszedłem się przejść spotykałem same znajome.
Po dość długiej rozmowie z przyjacielem, szybko usnąłem.
Już się miałem położyć, gdy mój telefon zaczął wibrować. Dzwonił Bobby. Rozmawialiśmy dość długo, bo dawno się nie widzieliśmy. Rzadko przyjeżdżałem do domu, więc nie miałem się z nim jak spotkać, a byliśmy dobrymi kumplami w szkole. Nasze tematy rozmów były dość dziwne i miałem nadzieję, że nikt nas nie podsłuchiwał. Brakowało mi takich męskich rozmów. Tu były same kobiety, nawet jak poszedłem się przejść spotykałem same znajome.
Po dość długiej rozmowie z przyjacielem, szybko usnąłem.
***
Rano obudziło mnie światło, wpadające przez okno. Musiałem wczoraj nie zasunąć rolet. Nie
chciało mi się wstawać, więc po prostu odwróciłem się na drugi bok. Nagle padł na mnie cień, zasłaniając słońce. Czułem, że ktoś się na mnie, a raczej na moje plecy, gapi. ''Pewnie Gemma
chce mnie znowu nastraszyć.''
- Gemma dałabyś sobie już spokój-
powoli otworzyłem oczy, odwracając się.
Alex
Wzięłam Theo na ręce i poszłam z nim do jego pokoiku. Że też taki mały
brzdąc potrafi napędzić tyle strachu. Prawie zawału dostałam jak
zobaczyłam, że go nie było na tej kanapie. ''Nigdy więcej…'' Poczułam lekkie pociągnięcie za włosy i spojrzałam
na chłopczyka. Trzymał moje włosy i bawił się nimi. Przez zabawę trzeba
rozumieć plątanie je i ciągnięcie we wszystkie możliwe strony.
- Theo puść…- chciałam zabrać jego rączkę, ale on odsunął ją, jeszcze
bardziej ciągnąc moje włosy- Dobra, trzymaj je, ale nie ciągnij!
Przyspieszyłam kroku, żeby szybciej trafić do jego pokoiku w tym domu.
Ale kiedy stanęłam na korytarzu nie miałam pojęcia, które to drzwi.
- Niall…- jęknęłam.
- Co? Theo znowu zwiał?!- w jakąś sekundę znalazł się obok mnie. Spojrzał
na malca i szybko się uspokoił.
- Teraz będziesz przewrażliwiony?- zaśmiałam się. Wtedy Theo pociągnął
znów moje włosy uśmiechając się przy tym, a z moich ust wydobył się cichy pisk.
- Było się ze mnie śmiać?- wystawił mi język.
- Błagam powiedz tylko, które to drzwi? Bo moje włosy długo tego nie
wytrzymają…- spojrzałam na niego błagalnie, a on wybuchł śmiechem. ''Rzeczywiście bardzo zabawne.''
Podszedł do jednych i otworzył je przede mną, a ja szybko przez nie
przeszłam. Wzrokiem z prędkością światła namierzyłam łóżeczko i wręcz do niego
skoczyłam.
- Theo, teraz puść...-zero reakcji- Theo... - jęknęłam znowu.
- Zobacz jak to się robi.- uśmiechnął się blondyn i podszedł do nas
rozbawiony- Jak puścisz włosy Alex to dostaniesz coś słodkiego…- klasnął w
dłonie, a mały automatycznie puścił moje włosy.
-Każdy Horan tak ma z jedzeniem?- zaśmiałam się, układając Theo w
łóżeczku. Ten od razu złapał jakiegoś misia i przytulił się do niego.
- Tylko ci najprzystojniejsi- uśmiechnął się dumny. Spojrzałam na niego dziwnie, po czym parsknęłam
śmiechem.- Co się śmiejesz? Mówię prawdę!- zmarszczył brwi, patrząc na mnie gniewnie. ''Chyba poruszyłam jego dumę.''
***
- Oj no zostaw ich, zobacz jak słodko wyglądają…
- Ale ja muszę ją o to zapytać!
Usłyszałam nad sobą głosy. Otworzywszy oczy, zobaczyłam Grega, Denise i Maurę, którzy patrzyli na mnie. I zrozumiałam o co im chodziło dopiero wtedy, gdy zorientowałam się, że moja głowa spoczywała na kolanach Nialla, dłoń ściska jego koszulkę, a jego ręka obejmowała mnie w pasie. Szybko się zerwałam do pozycji siedzącej, co też obudziło chłopaka.
- Mówiłem im, żeby dały sobie spokój ale nie...- zaczął
brat Nialla.
- Nic się nie stało...- mruknęłam zawstydzona.
- Właśnie, że się stało- jęknął Niall i przetarł dłońmi twarz. Ciekawie
wyglądał z potarganymi włosami i tymi podkrążonymi oczami.
- Może się czegoś napijecie?- zaproponowała mama Nialla.
- Ja chyba powinnam już się zbierać- stwierdziłam, patrząc na zegarek, który wisiał na ścianie. Było grubo po drugiej w nocy.
- Pójdę do Theo- oznajmił Greg i wyszedł z salonu.
Szybko wstałam, zgarniając przy tym moją bluzę.
- Alex mam do ciebie prośbę- zaczęła Denise, uśmiechając się. Spojrzałam na nią, dając do
zrozumienia, że słucham- Jak wiesz w niedzielę, są chrzciny Theo...
- Tak, mama mi już mówiła- uśmiechnęłam się, przypominając sobie jej radość
na wieść o tym wydarzeniu.
- Tak więc chcieliśmy prosić, abyś została jego chrzestną- uśmiechnęła
się i zaraz przygryzła niepewnie wargę. ''O
cholera.''
- Naprawdę?- zapytałam, a ona pokiwała głową.- Wiesz, ja...
- Nie daj się prosić. To byłoby cudowne!- zachęcała mnie pani Maura.
Spojrzałam na Nialla, który był chyba tak samo zdziwiony jak ja. Po tym wróciłam wzrokiem na Denise. ''Dziewczyno, nie patrz tak na mnie…''
- No… Dobrze- uśmiechnęłam się niepewnie, a kobiety porwały mnie w ramiona.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- zaczęła pani Maura.
- Tak… Ja też…- uśmiechnęłam się gdy mnie puściły. Głównie
dlatego, że już traciłam powietrze w płucach, a teraz mogłam spokojnie odetchnąć.
Nie żeby coś, ale... ja chrzestną? Parę godzin temu zgubiłam
dziecko, a teraz miałam być jego chrzestną?! Theo zasługuje na chrzestną, ale na… Na lepszą niż ja.
- I do tego tak ładnie będziecie z Niallem wyglądać! Już nie mogę się doczekać!- prawie, że pisnęła Denise. ''Chwileczkę...''
- Ale w sensie mamy iść tam razem? W takim sensie razem?- pokreśliłam
odpowiednie słowo.
- Nie no co ty!- zaśmiała się mama chłopaka- Niall ma zostać chrzestnym-
uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście jeśli chcecie iść tam razem, w takim sensie jak to powiedziałaś, to nie mamy nic przeciwko- zaproponowała Denise.
- Ja... Ja już zaprosiłem Clarie...- odezwał się Niall. ''On ma dziewczynę…?''- Nie będziesz zła?- spojrzał na mnie, pocierając kark.
- Jasne, że nie.- wysiliłam się na uśmiech.- Ja już chyba... Lepiej wrócę
do domu...
Powiedziałam jeszcze każdemu dobranoc i wyszłam za drzwi. Na dworze było dość chłodnawo, więc przyspieszyłam kroku. Kiedy wreszcie znalazłam się w domu, pognałam prosto do pokoju.
Zrzuciłam z siebie wszystko i ubrana w uroczą piżamkę, zgasiłam światło i walnęłam się na łóżko.
***
- Alex! Alex!- ''Kto mnie do cholery budzi?!''
- CO?!- wydarłam się i naciągnęłam na siebie kołdrę.
- Alex!
- CO?!?!
Znowu nie doczekałam się odpowiedzi. Wkurzona wstałam i szybko zbiegłam
na dół. Totalnie mnie zamurowało. ''Kurwa''.
- Dzień dobry...- wydusiłam, patrząc na panią Maurę.
- Dzień dobry- odpowiedziała i zmierzyła mnie od góry od dołu. A ja
automatycznie zrobiłam się cała czerwona.
- Alex ubieraj się szybko, bo jedziemy na zakupy- uśmiechnęła się mama.
- T-Teraz?- wyjąkałam.
- Tak. Denise i Niall już czekają w samochodzie- uśmiechnęła się szerzej
pani Maura.
- Szybko zmykaj, ubieraj się, a po drodze coś zjesz.- ponagliła mnie mama.
Ja oczywiście nie mogłam normalnie dojść do pokoju. Ja
odwracając się musiałam przypierdolić w ścianę, wywołując niekontrolowany śmiech obu kobiet.
Louis
- Louis jak za pięć minut nie
zejdziesz na dół nie ręczę za uszczerbki na twoim zdrowiu!- usłyszałem krzyk
zdenerwowanej Cas z dołu.
- Oj nie przesadzaj już! Jak ty
się musisz ubrać to każesz mi czekać na siebie godzinami!- odkrzyknąłem i
założyłem spodnie.
- Zaraz tam pobiegnę i skopię ci
tyłek!
- Wiesz jeśli to znaczy, że
będziesz musiała dotknąć mojego tyłka to ja nie mam nic przeciwko!- zaśmiałem
się, przekładając przez głowę koszulkę.
- Boże czemu ty jesteś takim
dupkiem Tomlinson?!- akurat w tym momencie sznurowałem vansy.
Kiedy skończyłem szybko zamknąłem
pokój i zbiegłem po schodach do dziewczyny. Stała tyłem do mnie szukając czegoś
w swojej torebce. ''Wciąż nie ogarniam jak dziewczyny mogą cokolwiek w nich
znaleźć''. Mają tam tyle rzeczy jak błyszczyk, jakieś notesy, kartki,
chusteczki i huj wie jeszcze co. Normalnie jakby tornado tam przechodziło.
Kilka razy. Dzień w dzień.
Kiedy się do mnie odwróciła puściłem jej oczko na co ona tylko wywróciła oczami i zarzuciła torebkę na ramie. ''Zawsze taka sama reakcja''
- Że też ja się na to zgodziłam- westchnęła i złapała mnie pod ramię.
- Że też ja muszę to znosić- udałem jej głos, patrząc na nią.
- Louis?- zapytała, niepewnie na mnie patrząc. Zmarszczyłem brwi.
- Tak?
- Louis?
- No co?
- Louis?
- Co chcesz?!
I wtedy otworzyłem oczy. Chwilę potrwało zanim mój wzrok przywykł do
światła i zobaczyłem pochyloną nade mną mamę.
- Czemu mnie budzisz?- jęknąłem i zakryłem się kołdrą.
- Bo jest już południe to raz. A dwa dzwonił Paul.
- Mam wolne, nie muszę z nim rozmawiać...- złapałem mocniej kołdrę. ''Już nie można się nawet wyspać.''
- Mówił, że to ważne. Oddzwoń do niego, a potem zejdź na śniadanie.
- Ugh…- jęknąłem i zwaliłem kołdrę na ziemię.
- Jesteś coraz starszy i głupszy kochanie- zaśmiała się moja
rodzicielka i zniknęła za drzwiami.
Zwlokłem się mozolnie z łóżka i spojrzałem na zegarek. ''Trochę pospałem''. Przeciągnąłem się po czym założyłem koszulkę, którą wczoraj rzuciłem na podłogę. Po tym upadku tak mnie głowa bolała, że jedyne o czym marzyłem to moje łóżko. Przetarłem dłońmi twarz i złapałem telefon. ''Piętnaście nieodebranych od Paula. Czyli rzeczywiście coś ważnego…'' Szybko wybrałem jego numer i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- No wreszcie! Królewicz już wstał?- usłyszałem po drugiej stronie.
- Tak, ciebie też miło słyszeć- zaśmiałem się.
- Louis- westchnął- Pamiętasz, że obiecałem wam te dwa
miesiące praktycznie bez żadnej roboty?
- No tak- szybko odpowiedziałem, przypominając sobie tę rozmowę i nasz
entuzjazm.
- No to teraz podkreślam słowo p-r-a-k-t-y-c-z-n-i-e - przeliterował jak
do małego dziecka. ''NIE. JA SIĘ NIE ZGADZAM!''
- Nie mów…- jęknąłem.
- Właściwie to nie będzie chyba taka bardzo PRACA, ale o tym później.
Musisz przyjechać do Londynu.
- Kiedy?- westchnąłem.
- Jutro rano. Bilet masz wykupiony.
- Żartujesz sobie?! Paul obiecałeś!- jęknąłem jak dziecko.
- Wiem, ale to nie moja wina Lou. Naprawdę… Zresztą mam wrażenie, że jak
dowiesz się o co chodzi będziesz bardziej szczęśliwy.
- Dobra do jutra- warknąłem i rozłączyłem się.
Może rzeczywiście to nie jego wina i nie powinienem tak się do niego odzywać, ale teraz najmniej mnie to obchodzi. ''Kurwa!'' Zakładałem, że chłopaki mieli wszystko teraz w dupie i siedzieli sobie spokojnie na tyłkach. Harry pewnie się opierdalał i całymi wieczorami wyrywał jakieś dziewczyny. Horan rozpracowywał tą Alex. Zayn zapewne też balował, a Liam siedział z Andym i popijał sobie piwko.
A ja musiałem oczywiście zapierdalać.
***
- Jeść!- jęknąłem, wkraczając do kuchni, po której roznosił się zapach
tostów i kakao.
Szybko usiadłem przy stole obok Lottie i zabrałem jej jedną z kanapek, zapychając sobie nią od razu usta. Siostra tylko spojrzała na mnie z politowaniem i wróciła do jedzenia.
- Co Paul chciał?- zapytała mama.
- Jutro muszę wracać do Londynu. Obstawiam, że Modest znowu coś sobie
upierdo…- rodzicielka wysłała mi znaczące spojrzenie i pokręciła głową na dziewczyny-
Ubzdurał. Że Modest znowu coś sobie ubzdurał.
- Ale na pewno musisz wracać?- usłyszałem głos Daisy.
- Niestety mała...- uśmiechnąłem się smutno do niej, a ona spuściła wzrok. ''Jak to nie będzie nic ważnego, to im
nogi z dupy powyrywam, przyrzekam.''
- To odwieziemy cię na lotnisko- uśmiechnęła się pocieszająco Fizzy.
- Dzięki- odwzajemniłem uśmiech.
Kiedy już wszyscy zjedliśmy, musiałem wdrapać się po schodach do mojego
pokoju i spakować swoje rzeczy. Walnąłem wielką, czerwoną walizkę na łóżko i
zacząłem wszystko do niej wrzucać. Właściwie to dużo tego nie było. Długo to ja
tutaj nie pobyłem. Ledwie tydzień.
Nagle do moich dłoni trafiła koszulka. Ale nie byle koszulka. Ta, którą
zakładałem we śnie. Właśnie. Znowu ONA mi się śniła. Przeskanowałem wszystkie dziewczyny jakiekolwiek znam, znałem, spotkałem,
rozmawiałem i nie kojarzyłem nikogo takiego. No chyba, że to była jedna z fanek.
Chociaż tak patrząc na jej zachowanie w tych snach to raczej nią nie była.
Wręcz przeciwnie. Mógłbym chyba stwierdzić, że nie bardzo mnie lubiła. ''Ale czemu? Co ja jej zrobiłem?'' Przecież zawsze zachowywałem się normalnie… Więc o co do cholery chodziło?
Wtedy zauważyłem, że wszystko już spakowałem i byłem już wolny.
ZNOWU?! NO ZNOWU?! Ja Was kurna znajdę. A jak Was znajdę, to przywiążę to krzesła i każę pisać. Pisać i pisać aż mi całego Harry'ego wyjaśnicie. Bo to, co zrobiłyście jest NIELUDZKIE. Powtarzam, NIELUDZKIE. I znowu pewnie będę musiała czekać tygodniami kto mi Harry'emu filmy jakieś włącza i ośmiela się go obserwować. JA CHCĘ JUŻ CIĄG DALSZY! I nie ma, że nie. Bo jak Ruda się wścieknie... No.
OdpowiedzUsuńAle kolacja rodzinna była cudowna :). Harry i jego pierdołowatość :)
Każdy Horan ma tak z jedzeniem? <- haha :). Urocze :). I to spanie na kanapie... Szkoda tylko, że Alex w tak okropny sposób dowiedziała się o dziewczynie Nialla. Mógł jej to jakoś ładniej powiedzieć. Czy coś. Ale wierzę, że Alex jeszcze pogoni pannę C. Chociaż sercem nadal jestem z moimi Neve :).
A ciągnięcie za włosy... Tak, znam to.
Louis... Mmmmmmmm, no ja chcę więcej! Nie zna dziewczyny, a już się w niej... Chwila. Jak Harry u mnie troszeczkę :). Ale mniejsza o większe. Ja chcę, żeby Louis ją w końcu spotkał. Natychmiast. Niech wyjdzie z domu i na nią wpadnie, no. Zwyczajnie tego żądam. Jak i Harry'ego, znowu.
Także ten... Ja nie chcę znowu czekać, tak? Błagam o Harry'ego. Tylko i tym razem żadnego gwałcenia :).
Buziaki xx.
Jak chcesz mieć Harrego wyjaśnionego to wystarczy jak przywiążesz jedną z nas ;) A jak chcesz się czegoś dowiedzieć na temat jego dalszych losów to wystarczy jak zapytasz :) Oczywiście wszystkiego nie powiemy XD
UsuńJak Ruda się wścieknie? Haha wiem coś o tym. Sama jestem Ruda! (Tusiak XD)
Wiesz czy w okropny ... ? Może Niall nie miał jakiejś większej potrzeby informowania Alex o tym ... ? Ale zacznijmy od tego, czemu okropny, skoro może dla niej nic to nie znaczy ? A może znaczy ?
A skąd wiesz, że Louis ją kocha? ;) I spokojnie. Spotka ją ;) Kiedyś...
Hahaha co do gwałcenia... Nic nie obiecujemy ;*
A tak z innej beczki o Darcy... Przekonałaś się do niej? :)
SERIO? To uwaga, pytam:
UsuńCo to mu włącza filmy jak on śpi? Chyba nie mieszka w jakimś nawiedzonym domu, nie?
Kto go podgląda z ukrycia perfidnie?
Kto to teraz stoi nad jego łóżkiem?
I w kim się Hazz koniec końców zauroczy?
Nie pomijając najistotniejszego: Co z tą laską ze szkoły, teraz ona go stalkeruje?
A widzisz, więc wiesz co to gniew Rudzielca :). Lepiej nie zadzierać :).
ZNACZY. Dla Alex to znaczy, przecież jasno było widać. Niech ona się już pozbędzie tej C. :)
Skąd wiem? Z głowy :). To jasne, że kocha, jakby nie kochał, to by tyle nie myślał :).
Darcy? Panna jak panna, ale jak skrzywdzi Zayna to rączki poprzetrącam.
Ok to odpowiadamy.
Usuń1. Sam włączył zanim poszedł spać. I nie mieszka w nawiedzonym domu. ;)
2. Duszek Kacperek XD by Malikowa
3. Dowiesz się w następnym rozdziale. ;)
4. Kto powiedział, że się zauroczy?
5. A ta laska? Niedługo powróci ;)
Haha Clarie? Czemu jej nie lubisz?
A właśnie... Mówiłaś, że sercem jesteś za Neve, ale... Znalazłabyś tam miejsce dla Nialex? Ja nic nie sugeruję. :* (Tusiak)
Haha coś w tym jest.
I spokojnie Darcy RACZEJ go nie zrani. ;)
1. A jednak coś mi się z tym filmem nie podoba...
Usuń2. Żaden duszek, ja chcę wiedzieć.
3. To ja czekam na ten rozdział :)
4. Bo to opowiadanie jest pełne miłości, więc Hazz nie może być poszkodowany. Tylko mnie uprzedźcie wcześniej, żebym wiedziała, gdzie mam przestać czytać :).
5. To ja na nią czekam :)
Hm, myślę, że Eve nie byłaby zadowolona, gdyby Niall skakał na bok z Alex. Ale pomyślę jak to zrobić, żeby wszystkie strony były zadowolone :)
RACZEJ. Na raczej ja nie działam :)
Przepraszam za spam. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na TŁUMACZENIE opowiadania o Harry'm. ----> http://you-were-pregnant-tlumaczenie.blogspot.com/
Zostawił mi wiadomość, a następnie zostawił mnie dla Taylor Swift, kiedy byłam w pierwszym miesiącu ciąży. Nie wiedział. Nie chciałam psuć jego relacji, więc trzymałam to w tajemnicy. Teraz widzę, Liam'a po 3 latach, a on jest w szoku. Co się stanie, kiedy przekona mnie do odwiedzenia innych chłopców z One Direction? A ważniejsze, co Harry powie?