ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!
Hey ludzie ! :)
Nie żeby coś, ale... CO SIĘ DZIEJE? DRUGI ROZDZIAŁ W TYM TYGODNIU! WHAT THE HELL?
Dzisiaj tylko Liaś i Alex. Tak, wiemy, krótkie. Ale lepsze to niż nic, co nie? :) I jest cholernie słodkoooo. Musicie to wybaczyć Tusiakowi. Taka już jest :)
Są tu shipperzy Lanielle albo Niallex? XD Jeśli tak, to miłego czytania :)
I jeszcze jedna ważna sprawa, Tworzymy coś całkiem innego, nowego :) Tworzymy to dopiero od wczoraj. Tylko, że na wattpadzie. Link. Nazywa się to Butterfly, a jest tylko o Harrym :) Coś co jest wyzwaniem dla nas, bo jak widać tu jest... 7 perspektyw. I tak w sumie jakbyśmy pisały 5 blogów w jednym XD A tam jest 1, 2... Tak, to wyzwanie :)
I jeśli ktoś woli czytać na wattpadzie to znajduje się tam też Seven Of Hearts-One Story! Link. Rozdziały są tam dodawane stopniowo, powoli i nie ma jeszcze wszystkich, a wynika to z tego, że poprawiamy je :) Tak samo, aktualizujemy tutaj, na bloggerze :) Więc jeśli ktoś chce odświeżyć sobie historię, zapraszamy :)
I tak ładnie prosimy o komentarze <3 Tak jak ostatnio :) Cholernie przyjemnie się je czyta ! :)
I już nie przynudzamy ! Miłego czytania :)
Liam
- Liam, jesteś całkiem normalny-
prychnąłem pod nosem.
Kolejny raz przestawiłem talerz o pięć
minimetrów, myśląc, że to w jakikolwiek sposób poprawi wygląd stołu. Jednak jak
szybko go przestawiłem, tak szybko też odłożyłem na jego wcześniejsze miejsce.
Westchnąłem, patrząc na zestawienie. ''Coś
mi tu cholernie nie pasuje.'' Przyłożyłem dłonie do skroni, jeszcze raz
wytężając wzrok. Kiedy wreszcie zauważyłem, że nie pasował tu kieliszek,
uśmiechnięty pchnąłem go delikatnie dwa minimetry dalej. ''Jestem popieprzony?''
Gdy kolejny raz upewniłem się, że stół
wygląda idealnie, odetchnąłem ciężko. ''Nie
denerwuj się stary...'' Wsunąłem dłonie do kieszeni czarnych dżinsów,
zmierzając do kuchni. Po drodze spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, kolejny
raz oceniając swój wygląd.
- Może jednak się przebiorę?- mruknąłem,
naciągając niżej koszulkę. ''Nie żebym
nie robił tego już jakieś dziesięć razy.''
Wtedy usłyszałem telefon. Wywróciłem oczami
i ruszyłem w stronę salonu. Nie patrząc kto dzwoni, szybko odebrałem.
- Słucham?- rzuciłem, wycierając spocone
dłonie w spodnie. ''To tylko randka, nie
oświadczasz się. Spokojnie.''
- Cześć, co tam?- usłyszałem zaspany
głos Malika.
- Wszystko okey, ale po co do mnie
dzwonisz?- klapnąłem na kanapę, wcale nie przypatrując się kolejny raz stołowi.
''Wcale...''
- Bo mi się nudzi jakoś- nawet przez
telefon wyczułem, że się uśmiechnął.
- To pobaw się z Darcy- zaśmiałem się.
- Liam!- usłyszałem najpierw jego krzyk,
a potem śmiech dziewczyny- Zajmij się swoimi sprawami- prychnął.
- Usiłuję, ale to ty mi przeszkadzasz,
stary- pokręciłem głową z rozbawieniem- Weź mnie na głośnik- chłopak westchnął,
a po chwili dotarł do mnie dźwięk pikania telefonu- Już?
- Taa- mruknął.
- Hey Darcy!- podniosłem głos.
- Cześć, Liam! Mój kochany- ''Pewnie chce powkurzać Malika.''
- Hey moja kochana. Co tam u ciebie?
- Oj, tam. Nie trudno się domyślić-
westchnęła- Muszę robić to co Zayn- jęknęła. Wtedy usłyszałem pukanie.
- Nadal skuci?- zapytałem, wstając i
kierując się w stronę drzwi.
- Yhym- odpowiedzieli w tym samym
momencie.
- Jesteście uroczy- zaśmiałem się i
otworzyłem drzwi. Ujrzałem w nich Danielle i zaniemówiłem. ''Dlaczego ta dziewczyna zawsze sprawia, że
zapominam jak się oddycha?''
- Ja wiem, że jestem urocza- usłyszałem
śmiech Darcy jakby zza mgły- Nie to co ten idiota- dodała- Nie bij mnie!
- Nie bije cię- zbulwersował się chłopak.
- Tak, macajcie się czy coś tam. Cześć-
szybko się rozłączyłem.
Mój wzrok ani na chwilę nie oderwał się
od dziewczyny przede mną. Stałem jak debil, patrząc się na nią i nie mogłem
wydusić z siebie słowa. Dosłownie zabrakło mi języka w gębie.
- Mogę wejść, czy spędzimy wieczór na
dworze? Bo za ciepło to już nie jest- usłyszałem głos Dan i oprzytomniałem.
- Przepraszam- wydusiłem z siebie, jakby
nie swoim głosem. Odkaszlnąłem i odsunąłem się, zapraszając dziewczynę do
środka.
Ona jedynie zaśmiała się pięknie,
wchodząc do domu. Kiedy już mnie minęła, zaczęła zdejmować płaszcz. Wtedy
ujrzałem jej cholernie opinającą, czarną sukienkę, która wcale nie była za
bardzo długa. I aż zrobiło mi się gorąco. ''To
będzie długi wieczór.''
***
Ponownie oboje wybuchliśmy śmiechem. Nie
musieliśmy nic mówić, wystarczały nam nasze miny. Gdy trochę się opanowałem,
złapałem za butelkę wina. Spojrzałem na Dan, a ta tylko pokiwała głową. Zalałem
kieliszek do połowy i podałem jej, a po chwili zrobiłem to samo ze swoim.
Odstawiłem butelkę, chwytając od razu kieliszek. Oparłszy o kanapę, zwróciłem
się w stronę mojej towarzyszki.
- Zagramy w dziesięć pytań?- uśmiechnęła
się pięknie, siadając po turecku i przykrywając się kocem.
- To gra dla dzieciaków- zaśmiałem się, ale widząc jak uśmiech znika z jej twarzy, od razu się poprawiłem- Okey, zaczynaj.
- To gra dla dzieciaków- zaśmiałem się, ale widząc jak uśmiech znika z jej twarzy, od razu się poprawiłem- Okey, zaczynaj.
- Tak!- napiła się swojego wina- Twój
największy przypał?
- O Boże...- jęknąłem- Naprawdę muszę?-
spojrzałem na nią błagająco, ale ta tylko skinęła- Kiedyś paparazzi zrobił mi
zdjęcie jak się drapałem po tyłku. Następnego dnia to było na wszystkich
gazetach...- dokończyłem ściszonym głosem. Po chwili widziałem jak Danielle
zanosi się śmiechem.
- Okey- mruknęła, nabierając powietrza,
aby się uspokoić- Ulubiony kolor?
- Nie mam- pokręciłem głową.
- Nonsens, każdy ma ulubiony kolor-
uśmiechnęła się.
- Fioletowy- mruknąłem, opierając się na
ręce.
- Oh- poszerzyła swój uśmiech- Mój też.
Co wczoraj robiłeś?
- Byłem w studiu cały dzień- wzruszyłem
ramionami.
- Jak wyglądałeś jak byłeś mały?-
poruszyła się, jakby uświadamiając sobie, że to świetne pytanie.
Zaśmiałem się
jedynie i wstałem, podchodząc do komody. Otworzyłem mój rodzinny album.
Zabrałem pierwsze lepsze zdjęcie i podałem je Danielle.
- Jaki uroczy- szepnęła, chociaż i tak
ją usłyszałem- A twoje najmilsze wspomnienie z dzieciństwa?
- Chyba jak cała rodzina zjechała się na
moje dziesiąte urodziny. Tak, to było fajne- uśmiechnąłem się na to
wspomnienie.
- Śpisz nago?- uniosła brwi, patrząc na
mnie z tym swoim szerokim uśmiechem.
- Co?- parsknąłem.
- Odpowiedz!- zaśmiała się, szturchając
mnie w ramię.
- Czasami- mruknąłem, zanurzając usta w
czerwonej cieczy- Dajesz siódme.
- Ile miałeś lat jak się pierwszy raz
pocałowałeś?- nadal nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Chyba czternaście- spojrzałem w jej
piękne oczy. ''Są tak bardzo brązowe...''
- To jak już zaczęłam taki temat...-
poprawiła się na kanapie- Ile miałeś dziewczyn? Tak na poważnie...
- Jedną, może dwie... Nigdy nie byłem
dobry w związkach- uśmiechnąłem się lekko.
- Kochałeś je?- przechyliła głowę,
opierając się o zagłówek.
- Może kochałem to za mocne słowo-
pokręciłem kieliszkiem delikatnie- Zależało mi na nich. Ale raczej ich nie
kochałem.
- A teraz?- powiedziała ciszej.
Spojrzałem na nią pytająco- Czy teraz kogoś kochasz...
Zacząłem się zastanawiać. Nie
wiedziałem, czy ją kocham. Nie znałem jej bardzo długo, ale byłem pewny, że mi
na niej cholernie zależało. Uwielbiałem jej uśmiech, oczy, włosy. To jak uroczo
marszczyła nosek. Jak głośno się śmiała. To jak jej oczy błyszczały, kiedy była
radosna. Kiedy przeczesywała włosy, gdy przysłaniały jej wzrok. Chciałem by
była blisko i ostatnio ciągle o niej myślałem. ''Ale czy można nazwać to miłością...?''
Alex
- No chodź mały- uśmiechnęłam się
szerzej, mając nadzieję, że uda mi się tym przekonać szczeniaka do siebie.
Jednak ten tylko zamerdał ogonkiem i usiadł na panelach- Loki, no weeź- jęknęłam,
opadając na tyłek.
Nogi zaczynały mi cierpnąć od
dziesięciominutowego kucania przed psiakiem. Który za cholerę nie chciał
wychodzić na dwór. W każdym razie chyba nie ze mną. Westchnęłam, mierząc się na
wzrok z Lokim. Danielle poprosiła abym się nim dzisiaj zajęła, bo ona miała
nie-randkę z tym 'tylko' przyjacielem. ''Takie
kity to nie mnie się wciska.'' Oczywiście jak na dobrą przyjaciółkę
przystało, zgodziłam się. Tym bardziej, że nie miałam zamiaru dzisiaj nigdzie
wychodzić. ''Ostatnio zrobiłam się jakaś
aspołeczna...'' Nie to, że nie rozmawiałam z ludźmi. Po prostu nie miałam
ochoty wychodzić na imprezy. ''Nie żebym
zawsze to lubiła.'' W przeciwieństwie do Lucy rzecz jasna, która o dziwo
dzisiaj siedziała w pokoju i cały dzień oglądała jakieś filmy.
Wracając do mojego małego kolegi, który
mnie za koleżankę to raczej nie uważał, nadal siedział przed mną, patrząc na
mnie tymi dużymi, brązowymi oczami.
- Słuchaj- położyłam dłonie na kolanach-
Jeśli nie pójdziemy teraz to załatwisz się zapewne na nowiutkim dywanie Green,
a raczej to jej nie ucieszy.
Szczeniak jakby mnie rozumiejąc, wstał i
podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się, zapinając mu szelki. Po chwili stał już
obok drzwi, czekając na mnie, a ja wciskałam się w buty.
- Lucy! Ja wychodzę z Lokim!- krzyknęłam.
Jedyne co dostałam w odpowiedzi to jakiś
stłumiony pomruk. Nie przejmując się tym, wepchnęłam jeszcze telefon do
kieszeni. Zapięłam kurtkę i łapiąc za smycz, skierowałam się schodami w dół.
Jednak kiedy nie zauważyłam obok siebie psiaka, odwróciłam się. Stał na
szczycie schodka i patrzył na mnie jak... zbity pies. ''Czysta ironia.''
- Boisz się schodów?- mruknęłam znów do
siebie, biorąc go na ręce.
***
Otworzyłam drzwi, wchodząc do
mieszkania. Schyliłam się, aby odpiąć szelki pieska, który od razu zniknął w
moim pokoju. W końcu tam leżała jego poduszka. Westchnęłam, odpinając kurtkę i
odwieszając ją na wieszak. Kiedy schyliłam się, aby odwiązać sznurówki,
zauważyłam męskie buty. ''Pewnie kolega
Lucy.'' Pokręciłam głową, kierując się do mojego pokoju. Nie zrozumiałam
tylko zaświeconego światła, bo zdawało mi się, że je gasiłam. Pchnęłam drzwi i
o mało nie dostałam zawału, widząc Nialla, który głaskał Lokiego.
- Boże- westchnęłam, kładąc dłoń w
miejscu, gdzie biło moje serce. Tym samym zwróciłam na siebie uwagę chłopaka.
- ALEX! TWÓJ KOCHAŚ PRZYSZEDŁ!-
usłyszałam głos Lucy, a zaraz po nim śmiech Nialla.
- DZIĘKI ZA INFORMACJE- odkrzyknęłam,
zamykając drzwi. Odrzuciłam włosy do tyłu i opadłam na łóżko obok Horana.
- Wasz?- skinął na Lokiego, leżącego na
jego kolanach.
- Przyjaciółki. Ma dzisiaj nie-randkę,
więc podrzuciła go do mnie- podniosłam się i usiadłam po turecku.
- Nie-randkę?- zmarszczył brwi,
odwracając się w moją stronę.
- Ona twierdzi, że to tylko przyjaciel-
wzruszyłam ramionami- Więc powiesz, co tu robisz?
- Nudziło mi się- uśmiechnął się. Tak po
prostu. Niewyszukanie, niebanalnie, pięknie.
- Chłopaków nie ma?- odwzajemniłam
uśmiech, opierając się o ścianę.
- Zayn i Lou u rodziny, Harry w LA, a
Liam ma randkę- powiedział, nie patrząc na mnie. Jego wzrok był utkwiony w mały
stworzonku na jego kolanach.
- A Clarie?- dzięki temu, że nie
spuszczałam z niego spojrzenia, zauważyłam jak lekko wzruszył ramionami.
Nie odpowiadał mi, głaszcząc psiaka. Czekałam,
aż się odezwie, choćby podniesie wzrok. Kiedy tego nie zrobił, a zaczynało mnie
to niepokoić, chwyciłam małą poduszkę, która leżała pod ręką i rzuciłam w
stronę chłopaka, trafiając idealnie w jego głowę. Gdy podniósł zdezorientowany
wzrok, zaczęłam się śmiać, najpierw po cichu. Ale widząc jego zniszczoną
fryzurę, którą układał zapewne przez pół godziny, wybuchłam śmiechem. Nie
mogłam się opanować, dopóki nie poczułam na twarzy czegoś miękkiego.
Momentalnie ucichłam, patrząc na chłopaka, który śmiał się w najlepsze. Loki
szybko zeskoczył z jego kolan, a kiedy odnalazł swoją poduszkę na podłodze,
ułożył się na niej wygodnie. Wróciłam wzrokiem do blondyna przede mną. Nadal
brechtał się niemiłosiernie, trzymając za brzuch. Jego śmiech był tak cholernie
zaraźliwy, ale i tak powstrzymywałam się od śmiania. Wykorzystując nieuwagę
chłopaka, szybko przeszłam przez cały materac. Uwiesiłam się na jego plecach,
zmuszając tym samym, aby się położył. Kiedy już leżał na łóżku, usiadłam mu na
brzuchu i zaczęłam łaskotać. ''Nadal ma
takie same łaskotki.'' W pewnym momencie jego śmiech ustał, a w kolejnym
leżałam na materacu. Niall zawisł nade mną, przytrzymując się na łokciach, po
obu stronach mojej głowy.
- I co mi zrobisz?- zaśmiałam się.
Niall tylko uśmiechnął się szeroko.
Nagle złapał jedną ręką moje oba nadgarstki, przytrzymując je nad głową. ''Scena niczym z fanfiction'' Zaśmiałam się ze swoich myśli. Wróciłam
wzrokiem do Horana, który podwinął moją koszulkę. Po chwili jego dłoń
wylądowała na moim brzuchu. ''Cóż, jeśli
to jest jedno z tych fanfiction to pewnie zaraz będziemy uprawiać namiętny sex.''
Jednak, niestety lub stety, Horan zamiast ściągnąć mi majtki i kochać się ze
mną do białego rana, zaczął mnie perfidnie łaskotać. Wzdłuż talii. Czyli tam,
gdzie nie można mnie było nawet dotykać. ''Podobno
to moje strefy erogenne.''
Po paru minutach naszego śmiechu i moich
błagań, dłoń Nialla zniknęła z mojego boku. Odetchnęłam, opadając na łóżko.
Uśmiechnięty Horan wrócił do swojej wcześniejszej pozycji- wiszenia nade mną.
Zaczął przyglądać się mojej twarzy, a ja jego. Włosy opadające na czoło.
Świecące się oczy. Zaczerwieniona twarz. I ten cudowny uśmiech. Nagle jego dłoń
dotknęła mojego policzka.
- Aż się dziecko popłakało no- zaśmiał
się pod nosem.
- Spadaj- wystawiłam mu język, spychając
go z siebie.
Niestety, przez to, że moje łóżko nie
było zbyt duże, wylądował na podłodze. Spojrzałam na niego. Pocierał swoje
biodro, ale nadal miał na ustach ten triumfalny uśmieszek.