poniedziałek, 24 marca 2014

5.

Hey...
Dzięki za to, że ktoś to jednak czyta, i dziękujemy za ten komentarz <3 Mamy nadzieję, że i ten rozdział komuś się spodoba! Do następnego. ;*


Niall


Kiedy się do mnie odwróciła na moją twarz wkradł się uśmiech, którego za cholerę nie mogłem powstrzymać. Mówią, że nieodwzajemniona miłość boli najbardziej. Ale ja się z tym nie zgadzałem. Tęsknota za kimś jest bardziej bolesna. I uświadomiłem sobie to, patrząc na dziewczynę przede mną. Bo to była Alex. Alex Morgan. ''Moja mała Alex...''

Nagle dotarło do mnie, że stoję i gapię się na nią, a ona milczy. ''Dziwisz się jej?'' 

- Nie zgubiłaś kogoś?- zapytałem, wciąż obserwując jej twarz.
Sam nie wiedziałem, czego niby oczekiwałem z jej strony. Bo to wszystko co miałem... To ona mnie pchnęła w tą stronę. I teraz miałem chłopaków, fanów, śpiewanie, koncerty... Jednak nie miałem już jej. Nie widzieliśmy się prawie cztery lata. Ale ja nie zapomniałem. ''Nigdy nie zapomniałem.''
- Niall...- wyszeptała prawie niesłyszalnie.
Szybko wstała, patrząc mi w oczy.
Mogła mnie potem znienawidzić, uderzyć, co tylko chciała, ale niczego nie zapragnąłem bardziej niż zamknąć ją w uścisku. Zrobiłem krok do przodu, ale zanim zdążyłem ją objąć, ona zrobiła krok do tyłu. Poczułem się jak idiota. ''Cholera, ona mnie nienawidzi.''
Niepewnie spojrzałem w jej oczy. W świetle latarni całe się świeciły. I to nie normalnie, ale od łez. "Błagam tylko nie płacz..."Jednak po chwili zobaczyłem jak łzy spływają z jej oczu. 

Nie wiedziałem co mam zrobić. Staliśmy w całkowitej ciszy. Bałem się nawet odezwać. Nie dlatego, że mogłem dostać po twarzy. Nie chciałem, aby znowu zniknęła. I w końcu, tak po prostu zacząłem dokładnie przyglądać się jej twarzy. Prawie się nie zmieniła. Z jej różowych, delikatnie zarysowanych ustach nie mogłem nic wyczytać. Ani radość, ani śmiech, smutek czy złość.  Jej policzki pokryte rumieńcem kontrastowały z dość jasną cerą, której kiedyś nienawidziła i narzekała, że jest blada jak ściana. Jak zawsze cała twarz pokryta pojedynczymi piegami, a szczególnie nos. W końcu natrafiłem na jej oczy. Duże zielone tęczówki wpatrywały się w moje. I to sprawiło, że lekko się uśmiechnąłem.

Pewnie wciąż trwalibyśmy w ciszy. gdyby nie odkaszlnęła cicho i starła dłonią łzy.
- Co ty tutaj robisz?- wyszeptała, znów ledwo dosłyszalnie. Albo wokół nas było cholernie cicho, albo nauczyłem się czytać z ruchu warg. Cóż... Są dwie opcje.
- Wróciłem do domu, mam wolne- wzruszyłem ramionami.
Znów nastała cisza. Brązowowłosa chyba chciała coś powiedzieć, ale za każdym razem, kiedy rozchylała wargi ponownie je zamykała. Pewnie miała do mnie żal, ale bała mi się o tym powiedzieć. ''Kurwa nienawidzę swoich myśli...''
- Dziękuje, bałam się, że już go nie zobaczę...- wyszeptała zniżając się i zapinając Buddy'iego na smycz.
Wciąż nie wiedziałem co powiedzieć. Cholera tak wiele razy  myślałem nad tym co bym powiedział gdybym ja znowu spotkał. A teraz, kiedy stała przede mną, nie mogłem nic z siebie wydusić. W gardle stanęła mi gula, której nie mogłem powstrzymać. 

Nagle wstała i spojrzała mi w oczy. Miałem wrażenie, że oczekuje iż coś powiem...
- Jeszcze raz dzięki- uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę domu.

- Alex...- zwołałem za nią.
- Tak?- odwróciła się na pięcie
- Idziesz do domu?- "A gdzie do cholery ma niby iść debilu?"
- Chcesz iść ze mną?- uśmiechnęła się.
- Tak- wyszczerzyłem się. Podbiegłem i wyrównałem z nią kroku.
Przez chwilę szliśmy w ciszy. Nikogo wokół praktycznie nie było, a spokój przerywały tylko nasze oddechy oraz sapanie psa.
- Jak ci idzie w tym wilkiem świecie gwiazd?- odezwała się pierwsza.
- Chyba dobrze, jeśli patrząc na to, że jesteśmy dość znani- zaśmiałem się a ona mi zawtórowała.
- Poza tym, że większość nastolatek dostaje orgazmu od samego patrzenia na wasze plakaty, to tak Niall, dość znani.
- A ty? Co robisz?- pominąłem zboczoną część jej wypowiedzi i śmiejąc się pod nosem, spojrzałem na nią.
- Jestem w grupie tanecznej...
- To gratuluję!- podniosłem z lekka głos, aby ukazać mój entuzjazm. "Albo głupotę".

- Dzięki. Chyba oboje spełniliśmy swoje marzenia, prawda?- spojrzała, tym razem, ona na mnie.
- Chyba tak...-odpowiedziałem i spuściłem głowę. Moje buty wydają się tak bardzo interesujące.

Zayn

Nie wiedziałem czemu, ale dzisiaj wszyscy się na mnie uwzięli. Matka od rana mi truła dupę, żebym gdzieś poszedł. Doniya cały czas wrzeszczała, żebym jej w czymś pomógł, bo jak zwykle ja 'nic nie robię'. To kazali mi umyć samochód, to znowu posprzątać swój pokój, w którym spałem pierwszy raz od sześciu miesięcy. To znowu Waliyha chciała, żebym ją gdzieś zawiózł, bo kurwa ja to taksówkarz jestem. ''W jej wieku to na piechotę musiałem zapierdalać.'' No ale przecież to moja siostra, wystarczyły oczy kota ze shreka i już się jej nie dało odmówić.
Teraz jak o tym myślę, w szopie za starą szafą, to nawet miło sobie przypomnieć jak kiedyś żyłem. I pomyśleć, że skrytka za wielkim pudłem z drewna z gratami w środku, czyli starymi suszarkami, odkurzaczami i wszystkimi zepsutymi rzeczami, których nikt nie pamięta, ale oczywiście się do czegoś przydadzą według toku myślenia mamy, stanie się przydatny.

W sumie nie wiedziałem ile już tu siedziałem. Wyjąłem telefon z kieszeni i widząc, że minęła już godzina, westchnąłem. Nagle usłyszałem kroki. ''Kurwa, znaleźli mnie!''
- Zayn, wyłaź stamtąd!- ''Może jak się nie odezwę to pomyśli, że mnie nie ma?''- ZAYN!

- Już idę, idę!- odkrzyknąłem.
- Jest już obiad, a później pójdziesz do sąsiadki oddać jej sweter, bo zapomniała go wczoraj wziąć!
- Jesteś pewna, że tylko dlatego?- zapytałem, wychodząc z ukrycia.

- Ugh- jęknęła- No dobra, wymyśliłam nowe danie, a ona zawsze ocenia, moje dania obiektywnie- zaczęła się tłumaczyć- Czasami dodaje co mogę poprawić, to jest miłe z jej strony.
- I jeszcze się nie otruła?!- zaśmiałem się, a ona zgromiła mnie wzrokiem.

Często wymiotowałem, po zjedzeniu obiadu, ale nic nie mówiłem, bo mama oczywiście zaraz do lekarza chciałaby mnie odesłać.

Mogłem się założyć, że sąsiadka brała jakieś tabletki, wymiotowała tak jak ja, albo miała stalowy żołądek. Choć moim zdaniem najbardziej prawdopodobną odpowiedzią była ta druga opcja.

***

Im bliżej byłem domu, tym głośniej słyszałem muzykę. Prawie się wyjebałem na chodniku. ''Mam nadzieję, że nikt mnie nie widział.'' Przyśpieszyłem kroku, uważając, aby znowu się nie potknąć. 

Kiedy byłem już przy drzwiach zapukałem w drzwi. Jednak, gdy po pięciu minutach nikt mi nie otworzył, postanowiłem użyć dzwonka.
Czekałem wtedy chyba dziesięć minut i myślałem, że nogi mi zaraz odpadną. Zirytowany, nacisnąłem klamkę, mając nadzieję, że drzwi są może otwarte. Los chyba mnie dzisiaj lubił, ponieważ drzwi ustąpiły.

Niepewnie wszedłem do środka, rozglądając się po wnętrzu. Przeszedłem przez korytarz, patrząc się na boki. Nagle coś mi mignęło na schodach. Szybko skierowałem się w ich stronę.

Zobaczyłem tam dziewczynę, lecz jej twarz była zakryta włosami. Zjeżdżała ze schodów, śpiewając na cały dom. "Jakim cudem gardło się jej jeszcze nie zdarło?". Pewnie dlatego nie słyszała, że ktoś czeka na nią, aż łaskawie otworzy drzwi. Obserwowałem ją od samej góry, aż po sam dół. I na końcu nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Bowiem dziewczyna, runęła jak ten śledź na podłogę. ''Mój śmiech już chyba radio przebił.'' Musiałem kucnąć, żeby się nie przewrócić, tym bardziej że trzymałem danie od mamy.

Spojrzałem się na nią spod przymrużonych i załzawionych od śmiechu oczu, po czym wybuchłem jeszcze większym śmiechem. Drżącą ręką wyjąłem telefon z kieszeni i szybko włączyłem aparat. Nie zdążyłem tego nagrać, więc zrobiłem zdjęcie. "A szkoda, bo na pewno miałaby więcej wyświetleń niż kot na kiblu."
- Hej- odkaszlnąłem i dotknąłem jej ramienia- Wszystko okay?- zapytałem, gdy zaczęła powoli otwierać oczy.
- Chyba tak- westchnęła- Co ty tutaj robisz?- pomogłem jej, podając dłoń, którą szybko chwyciła.

- Aktualnie, to pomagam ci wstać.
- Tyle to ja wiem- mruknęła, stając na nogach.

- Wole się upewnić. Po takim upadku, to mogło cię nieźle wstrząsnąć. Będziesz miała guza jak piłka do tenisa- nie mogłem się powstrzymać. Już mnie warga bolała od ciągłego przygryzania, żeby się tylko nie zaśmiać.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne, gdybyś mnie nie wystraszył to by się tak nie stało- posłała mi mordercze spojrzenie.

- Mogłaś otworzyć drzwi- wzruszyłem ramionami.
- Mogłeś zadzwonić dzwonkiem- uśmiechnęła się wrednie.

- Czekałem dziesięć minut.

Nie odzywała się, gapiąc na mnie jakby zobaczyła ducha. Patrzyła się jakbym był jakimś wielkim misiem, z puchatą sierścią i chciałaby mnie pogłaskać. ''W sumie chyba bym nie narzekał...''

- Mam coś na twarzy?- uniosłem brwi do góry.
- Tak, masz coś na twarzy, a właściwie masz twarz kogoś- przybliżyła się, łapiąc w dłonie moją twarz i wytrzeszczyła po chwili oczy, macając moje policzki- TY JESTEŚ ZAYN MALIK!
- Tak to ja, ale teraz oddychaj, okay?- lekko złapałem jej dłonie i odsunąłem od siebie.
- Za kogo ty mnie masz? Nie jestem waszą fanką- prychnęła- Ja po prostu widzę gwiazdę.
- Domyślam się, że nie słuchasz, bo cały czas się tylko we mnie wpatrujesz- zaśmiałem się.
- Nie za wysokie ego masz koleżko?- pokręciła zabawnie głową.

- A może byś tak kulturą zabłysnęła- uniosłem brwi.

Zaprowadziła mnie do kuchni, po drodze wyłączając telewizor. Oddałem od razu sweter jej mamy i obiad mojej. Chciała spróbować, ale ją uprzedziłem przed konsekwencjami. Potem zapytała się czy chce herbaty. Chociaż po tym co odwaliła to myślałem, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać.
Po pięciu minutach ciszy, zbombardowała mnie pytaniami. Nie wiedziałem co jej się nagle stało, ale musiałem być miły, bo jeszcze by mnie wzięła za jakąś niedojebaną gwiazdkę. Niektóre pytania, zbiły mnie z tropu, ale i rozbawiły. Najlepsze było 'Czy naprawdę jesteście gejami?' Nie wiedziałem czy sobie ze mnie jaja robiła, czy mówiła poważnie. Jakoś przebrnąłem przez jej ciekawość.

Chciałem ja ją teraz powypytywać, ale jak na złość, cały czas coś mi w tym przeszkadzało. To ktoś do mnie zadzwonił, to za dwie minuty mama zadzwoniła gdzie jestem, to znowu woda się zagotowała, a potem ktoś do niej zadzwonił. Jakby coś specjalnie chciało nam przeszkodzić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz