ANKIETA! PO BOKU! --------------------------------------------------------------->
PROSIMY JEŚLI CZYTACIE, A NIE KOMENTUJECIE ZAGŁOSUJCIE!
Louis
HEY KOCHANI!
No proszę, proszę. Już drugi rozdział w 2015 :) To chyba dobrze, prawda?
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba!
Także, miłego czytania :)
I PROSIMY O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM, BO TUTAJ NIE CHCEMY PRZYNUDZAĆ !
Louis
- Lou...- poczułem szturchanie.
Niezadowolony mruknąłem tylko pod nosem, zakrywając się kołdrą- Louis, błagam
cię, no...
Westchnąłem, odrzucając kołdrę na bok i
odwróciłem się do źródła dźwięku.
- Czego chcesz, że budzisz mnie tak
wcześnie?- zapytałem Cassie, nie siląc się nawet na miły ton. ''Bo po co?''
- Kazano mi cię obudzić- wzruszyła ramionami-
I tak się ciesz. Mogłam pierdolnąć cię garnkiem w łeb- wyszczerzyła się,
ukazując białe zęby.
- Nie cierpię cię- westchnąłem,
podnosząc się do siadu.
- Wzajemnie Tomlinson- mrugnęła do mnie i zniknęła za drzwiami
łazienki.
Gdy usłyszałem szum wody, podniosłem
tyłek z łóżka. Stanowczo nie chciało mi się myć, więc tylko z ociąganiem
podszedłem do walizki. Kiedy wreszcie znalazłem koszulkę i spodnie, szybko wciągnąłem
je na siebie. Zakładając jedną z nogawek, poczułem ból w biodrze. ''Kurwa, nadal boli...''
Ale cóż się dziwić, skoro wczoraj w nocy
spadłem z łóżka. Po tym jak Fizzy zaprowadziła nas do gościnnego pokoju,
okazało się, że jest tylko jedno, małżeńskie łóżko. Oczywiście powiedziałem, że
mogę iść do swojego starego pokoju, ale rodzinka zrobiła sobie z niego teraz
pralnię. Tak więc, stwierdziłem, że pójdę na kanapę. Lecz Cassie od razu
zaprzeczyła, mówiąc, że to ona pójdzie na kanapę, bo ona jest tutaj gościem. I
tak zaczęła się nasza godzinna kłótnia o to, kto będzie spał na dole. W sumie
wyszło na to, że spaliśmy razem, bo oboje byliśmy zbyt uparci, żeby odpuścić.
''Tak, to jedyna cecha, którą
posiadaliśmy oboje.'' Także w nocy dowiedziałem się, że dziewczyna
strasznie się wierci. Na początku uciekałem powoli, widząc, że przysuwa się w
moją stronę. Jednak kiedy prawie się na mnie położyła, za szybko się odsunąłem
i spadłem na podłogę, tłukąc sobie biodro.
Potarłem bolącą część ciała i zapiąłem
spodnie. Przejechałem dłonią przez włosy, podchodząc do drzwi łazienki.
- Długo będziesz tam jeszcze siedziała?-
zapytałem trochę głośniej, mając nadzieję, że mnie usłyszy.
Po chwili szum wody ustał. Słyszałem
przez chwilę kroki, potem odkręcanie i zakręcanie wody, potem znów kroki,
szczęknięcie zamka, aż w końcu drzwi przede mną się otworzyły. A w nich stanęła
Cassie. W samym ręczniku, który mocno ściskała na wysokości piersi. ''Jakoś tutaj gorąco, czy mi się wydaje?''
- Wchodzisz czy nie?- uniosła brwi,
wymijając mnie w drzwiach.
Jej ciepła ręka otarła się o moje ramię.
A reakcja mojego ciała była całkiem dla mnie niezrozumiała. Odwróciłem się,
patrząc na jej plecy. Jednak po chwili mój wzrok zjechał trochę niżej. Tak tylko troszeczkę. A
ten ręcznik wcale dużo nie zakrywał. Zwłaszcza, kiedy schyliła się w stronę
swojej walizki. Puchaty materiał podwinął się niebezpiecznie do góry, a ja
poczułem ciepło tam, gdzie go stanowczo czuć nie powinienem.
- Może zrobisz sobie zdjęcie na
pamiątkę?- jej rozbawiony głos sprowadził mnie na ziemię.
Szybko się otrząsnąłem i wleciałem do
łazienki, zamykając jak najszybciej drzwi. Oparłem się o ścianę, patrząc w dół.
''Chyba jednak wezmę ten prysznic.
Najlepiej to zimny.''
***
Schodząc na dół, usłyszałem śmiechy. W
kuchni zastałem Charlie, Cassie i mamę, śmiejące się z czegoś. Poczułem się
przez chwilę jak intruz w tym ich babskim świecie. Jasne, był jeszcze Dan, więc
nie byłem jedynym mężczyzną w domu, ale aktualnie mój ojczym wybył do pracy,
więc zostałem sam z sześcioma kobietami.
W sumie cieszyłem się, że Cas dogadała
się z moją rodziną. W pewnym sensie było to dla mnie dobre. Choć nie byliśmy
naprawdę razem, to czułem ulgę, widząc, że dobrze czuła się tutaj.
- Co na śniadanie?- zapytałem,
otwierając lodówkę.
- Jak chcesz zjeść to sam sobie coś
zrób, jesteś już dużym chłopcem- posłałem rodzicielce urażone spojrzenie.
- Dziękuję kochana matko- prychnąłem i
wróciłem wzrokiem do półek z jedzeniem.
Usłyszałem za sobą śmiechy, ale
zignorowałem je. W końcu wyciągnąłem talerz z kopytkami. Odłożyłem go na blat i
zacząłem szukać patelni.
- Co będziesz jadł?- zainteresowała się
Cassie.
- Kopytka z cukrem- rzuciłem obojętnie,
przeglądając szafkę.
- Zjesz kopytka i śmigasz jak koń-
zaśmiała się Charlie.
Spojrzałem na nią jak na kosmitę, po
chwili wybuchając śmiechem. Z czasem dołączyła do mnie reszta.
- Patataj patataj, koniku gnaj- śmiałem
się, naśladując konia. W pewnym momencie brzuch zaczął mnie tak boleć, że
usiadłem na podłodze, opierając się o nogę stołu.
- W końcu koń nam ze śmiechu zdechł- tym
razem odezwała się mama.
Po paru sekundach dołączyła do mnie
King, śmiejąc się głośno. Widziałem jak łza spływa po jej policzku. Pewnie
nawet jej nie poczuła, obejmując się za brzuch.
***
- Boo Bear!
Wywróciłem oczami na to jak nazwała mnie
mama i skierowałem się do kuchni. W przejściu minąłem się z Cassie, która
przechodząc obok po cichu nazwała mnie tak jak ona. ''Teraz będzie tak do mnie mówić. Jestem tego pewien.'' Pokazałem jej
tylko środkowego palca, nie zatrzymując się.
- O co chodzi?- zapytałem, stając za
rodzicielką.
- Weź jeszcze to postaw na stole-
odwróciła się gwałtownie i wepchnęła mi w dłonie miskę z jakąś sałatką.
- Okey- mruknąłem, wracając do salonu.
Zmierzając do stołu, kątem oka
zauważyłem jak Charlie usiłuje dobrać się do prezentów. Nie mogła ich otworzyć
ze względu na to, że jeszcze nie wszyscy goście przybyli. Zaśmiałem się,
odstawiając naczynie. Usiadłem obok siostry, zabierając jej jedną z paczek.
- Jakie to wielkie- mruknąłem patrząc na
pudełko.
- Co to może być?- zapytała podekscytowana.
- Nie wiem, a od kogo?- spojrzałem na
nią.
- Od Dana i mamy- uśmiechnęła się.
- To spodziewaj się czegoś...- nie dane
było mi skończyć, bo moja siostrzyczka dostała jakby olśnienia.
- To na pewno ta sukienka co ostatnio
mówiłam o niej mamie! Albo te buty!- pisnęła rozradowana.
- Dziewczyny- pokręciłem głową,
odstawiając prezent na kupkę z innymi.
Po chwili poczułem jak ktoś wtula się w
mój bok. Domyślając się, że to Charlie, uśmiechnąłem się i objąłem jej talię.
- Boże, masz już siedemnaście lat-
westchnąłem, wtulając się bardziej w siostrę- A pamiętam jak byłaś takim mały
smrodem.
- Dzięki braciszku- prychnęła- Urocze
porównanie.
- I tak wiesz, że cię kocham- odwróciłem
twarz w jej stronę i pocałowałem w czoło.
- A mnie kochasz?- słyszałem po chwili.
Oboje odwróciliśmy się w stronę głosu i
ujrzeliśmy Daisy, która patrzyła na mnie nie pewnie. Wyszczerzyłem się,
wyciągając w jej stronę ręce. Wziąłem ją na kolana, a mała wtuliła się we mnie.
- Ciebie też maluchu.
- Ja też cię kocham Lou- mruknęła, z
twarzą wciśniętą w moją koszulkę.
Nagle poczułem na sobie czyjeś
spojrzenie. Podniosłem wzrok i ujrzałem Cassie, która oparta o ścianę,
uśmiechała się lekko w naszą stronę.
Zayn
Obudziłem się, leniwie podnosząc
powieki. Promienie słoneczne natychmiast poraziły moje oczy, co było powodem
ich ponownego zamknięcia. Starałem się przekręcić na drugi bok, ale
uniemożliwiały mi to kajdanki. Nie mogłem nawet podnieść głowy ponieważ,
strasznie bolał mnie kark. ''Ta kanapa zdecydowanie,
nie jest wygodna.'' Leniwie podniosłem się, rozciągając nogi oraz krzyż.
Czułem niemal każdą kość. Rozejrzałem, się ostrożnie wokoło, oceniając
sytuację. Na szczęście nie było nic stłuczone, ani rozwalone.
W końcu mój wzrok padł na blondynkę,
która pochrapywała podczas snu. Na ten, widok uśmiechnąłem się, lecz tak szybko
jak śmiech przyszedł tak szybko odszedł, kiedy zauważyłem w jej dłoni album ze
zdjęciami mojej rodziny i mnie.
Dyskretnie wyjąłem, album z jej ręki,
aby się nie obudziła. Spojrzałem, na której stronie było otwarte i zamarłem. ''Jakim kurwa prawem, ona obejrzała te
zdjęcia?!'' Wkurzony i zawstydzony, wstałem nie zwracając uwagi na pomruki
niezadowolenia Darcy.
Gdy ta leniwie otworzyła oczy,
spojrzałem się na nią groźnie.
- Kto ci, pozwolił tknąć palcem mój
album?!- wysyczałem przez zaciśnie zęby.
- Spaaać- wyjęczała tylko i ponownie
zapadła w sen.
Moje szturchania i groźby nic nie
dawały, dlatego dałem sobie spokój. Odłożyłem album, nie interesując się tym,
że targam dziewczyną. ''Może wtedy się obudzi… Marzenia, marzeniami.''
Nie mogąc nic zrobić, podniosłem
szanowne ciało dziewczyny i skierowałem się do sypialni. Położyłem ją
delikatnie na łóżku, sam kładąc się obok. ''Teraz
będzie wygodniej.''
Nie mogłem się ułożyć. więc przewracałem
się tyle, na ile to było możliwe z zakutą dłonią. W końcu ułożyłem się na
prawym boku, starając się zostać w tej pozycji. Po jakimś czasie.. nadal nie
usnąłem. Leżałem i wpatrywałem się w kołdrę, czekając na sen, który mnie powali
z nóg.
***
Obudziłem się, jak zauważyłem na
zegarku, po czternastej, czując szturchanie. ''O panienka, się obudziła...'' Stwierdziłem, że nie będę wstawał tak
samo jak ona. Niech sobie trochę poleży.
- Zayn?- szepnęła. Zignorowałem ją
jednak, przyciskając twarz bardziej do poduszki- Zayn!- usłyszałem po chwili
jej ryk przy uchu.
- Czego chcesz?- wymruczałem, ledwo co
otwierając usta.
- Musze iść do łazienki- jęknęła.
- To masz pecha. Jak ja chciałem iść do
toalety, to musiałem wstrzymać- prychnąłem.
- No weeź- znów jęknęła- Dobra, zsikam się tutaj-
fuknęła.
Chcąc, nie chcąc, musiałem wstać i iść
do łazienki. Mozolnie przebierałem nogami, prowadzony przez Smith. Weszliśmy do
pomieszczenia i popatrzyliśmy po sobie. Spojrzałem na kajdanki, zdając sobie sprawę
z bardzo ważnej rzeczy. ''Jak do chuja się załatwię i przebiorę?''
Zażenowani, staliśmy w jednym miejscu, myśląc jak pogodzić sytuację.
- Odechciało mi się- stwierdziła
dziewczyna. ''A mi wręcz przeciwnie...''
Wyszliśmy z łazienki. Od razu
skierowałem dziewczynę do kuchni, aby coś zjeść.
Podszedłem do lodówki, co sprawiło
kolejne szarpnięcie z blondynką. Spojrzeliśmy po sobie i westchnęliśmy.
Zrezygnowani, obydwoje podeszliśmy do szafek, zaczynając szukać czegoś do
jedzenia. Nie obyło się bez przepychania oraz bicia.
Byłem wkurzony od samego rana. Nie dość,
że ona oglądała moje zdjęcia, to jeszcze miała cały czas do mnie pretensje o
byle gówno. W końcu zjedliśmy płatki na mleku. Szkoda było mi tylko reszty
mleka, które wylądowało na podłodze. ''Przydałby
mi się teraz kot.''
Obydwoje zasiedliśmy przy stole obok
siebie. Darcy zaczęła spokojnie jeść, niestety ja nie miałem tak łatwo. Za
każdym razem. kiedy próbowałem wziąć łyżkę do buzi, blondi się ruszała. Wszystko
się wylewało, a dziewczynę to nie zwykle śmieszyło. Zrezygnowany, zacząłem jeść
lewą ręką.
Kiedy- nie wiem jakim cudem- udało nam
się zjeść śniadanie, Darcy niespodziewanie wstała.
- No co się tak gapisz? Wstawaj- zaczęła
mnie popędzać.
- Po co?- zmarszczyłem brwi.
- Poco to się noki noco- wywróciła
oczami- Muszę iść na wykłady.
- Coo? Ale, że dzisiaj?- jęknąłem.
- Nie, wczoraj- zironizowała- zbieraj
się musimy zdążyć, a została godzina.
- Nie wyrobisz się w godzinę?- ''Mówi gość co siedzi dwadzieścia minut w
łazience… Ale z myciem się.''
Po rozmyślaniu nad tym jak się przebrać
i się załatwić… nic nie wymyśleliśmy. Dziewczyna stwierdziła, że nie jest
brudna i nie śmierdzi, więc możemy iść. ''No
tak, po co pytać się o moje zdanie?''
***
Szliśmy szybko w stronę uczelni Darcy. ''Ja pierdole, a obiecałem sobie że nigdy tam
nie wrócę.'' Kiedy dziewczyna przyspieszała, ja na złość zwalniałem. Nie
miała na tyle siły, aby mnie ciągnąć, więc była niesamowicie zła, co mnie
sprawiało satysfakcję.
Gdy byliśmy blisko budynku, poprawiłem
moje okulary przeciwsłoneczne i weszliśmy do środka. Był tam bardzo duży, szeroki
korytarz i wszędzie wstawione okna jak z renesansu. Dawało to fajny klimat.
Najbardziej mnie zdziwiły ściany przy oknach, które były pokryte różnymi
malunkami. Po prawej stronie było tak samo, z tym, że znajdowały się tam drzwi
do poszczególnych sal, w nienaruszonym stanie.
Kierowałem się za Darcy, która
prowadziła nas w głąb pomieszczenia. Nasze dłonie schowaliśmy do kieszeni, aby
nie było ich widać. Skutkiem tego było to, że musieliśmy iść bardzo blisko
siebie. Tak, że aż duszno mi się robiło.
W końcu dotarliśmy pod salę, w której
Darcy miała zajęcia. Okazało się, że był to rysunek. ''Przynajmniej tyle, że to nie historia.'' Weszliśmy do środka. Zamiast
krzeseł ułożonych w rzędach, wszędzie były ławy z przeróżnymi przyborami, a
przy nich stały sztalugi. Z punktu widza, bardzo fajnie to wyglądało.
Podeszliśmy do stanowiska Darcy, i ustawiliśmy się tak, aby nikt mnie nie
rozpoznał oraz żeby nikt nas nie zobaczył skutych.
Obserwowałem dziewczynę, która
równomiernie rozprowadzała farbę na płótnie. Gdzie niegdzie rysowała ołówkiem
lub kredkami. Musiałem przyznać, że efekt był zadziwiający. Styl mieszany zdecydowanie
fajnie wyglądał i w sumie pasował do dziewczyny. ''Jestem pewien, że ma nie po kolei w głowie.''
Po kolejnej godzinie wpatrywania się w
malunek Smith, zajęcia się wreszcie skończyły. Dziwiło mnie tylko to, że nikt
nie zajarzył, że jako jedyni byliśmy przy pracy razem. Reszta pracowała osobno.
Spokojnie kierowaliśmy się pod kolejną salę. Po drodze widziałem bardzo dziwne
osoby. Nie były one głupie, ale miały swój styl, który zresztą był imponujący,
bo wymagał odwagi.
W pewnym momencie dopadł nas chłopak,
który energicznie przywitał się z Darcy. Nie umknęło jego uwadze, że jestem
skuty z osobą, którą trzymał w ramionach. ''Jak
na mój gust za długo.''
- Emm, okay, chyba wole nie wiedzieć-
mruknął chłopak, wpatrując się w nas, swoimi wielkimi gałkami ocznymi- Ale czy
nie wpadło wam do głowy, aby się rozkuć?
- Gdybyśmy mieli kluczyk, to byśmy to
zrobili, nie sądzisz?- zirytowałem się. ''Nie
lubię go''
- Uwierz mi, nie chodziłabym z nim, z
własnej, nie przymuszonej woli- wycedziła blondi.
- Mam pomysł- krzyknął wielko oczny.
- No jaki?- mruknąłem.
- Chodźcie za mną- uśmiechnął się
szeroko.
Szliśmy za chłopakiem, który prowadził
nas, chuj wiedział gdzie. Po pięciu
minutach dotarliśmy do pomieszczenia, które było warsztatem. Chłopak podszedł do
jednego z tam przebywających i przedstawił go nam. Brunet miał na imię Tim.
Okazało się że kolega Smith, zaprowadził nas do niego, aby po prostu rozwalił
nasze kajdanki.
Próbowaliśmy wielu rzeczy, ale nie dało
się ich przeciąć.
- A macie tutaj siekierę?- zapytałem. W
końcu małym nożykiem gówno zdziałaliśmy, więc przejdźmy do większych rzeczy.
- Jasne, już po nią idę- Tim skierował się
po wybrane narzędzie. Po pięciu minutach, przyszedł z siekierą w ręce.
- Okay, połóżcie ręce tutaj- wskazał na
blat.
Obydwoje położyliśmy ręce i czekaliśmy, aż facet wykona pierwszy ruch.
Za każdym razem, kiedy chłopak ruszał
lekko dłonią, Darcy zaczynała piszczeć, a moje nerwy były coraz bardziej
poszarpane.
Kiedy Tim wykonał wreszcie ruch,
dziewczyna krzyknęła, żeby tego nie robił. Jęknąłem. Ona doprowadzała mnie do
szału. Kiedy wreszcie była okazja do rozkucia, czego pragnęła jak zakonnica
stracenia dziewictwa, ta się bała. ''Nigdy
nie zrozumiem kobiet.''
Zrezygnowany, wyszedłem z pomieszczenia,
a za mną szła Darcy, która normowała swój oddech, po jakże strasznym wydarzeniu.
''Mój sarkazm jest dobijający.'' W
końcu moja towarzyszka się opanowała i skierowała na dwór. Myślałem, że to już
koniec zajęć… Niestety okazało się, że teraz będzie wychowanie fizyczne. Także
załamany człapałem nogami za Darcy.
Niall
Z zamkniętymi oczami, skierowałem się w
stronę schodów. W tym momencie przeklinałem siebie za to, że zostawiłem ten
pieprzony telefon w kuchni. I że ustawiłem sobie taki głośny dzwonek. ''Po raz pierwszy przeklinam Tunak Tunak Tun.''
Zeskoczyłem z ostatnich schodków, szybko przechodząc do kuchni. Od razu
namierzyłem obiekt moich zainteresowań. Przerwałem śpiewanie Dalera Mehndiego,
przejeżdżając palcem po ekranie, nie patrząc nawet kto dzwonił.
- Słucham?- zapytałem, siadając na
krześle.
- Jesteś w domu?- usłyszałem głos
Clarie. Jęknąłem w duszy, przypominając sobie, że dzisiaj zaprosiłem ją do
siebie.
- Tak- podparłem się na ręce.
- Będę za dwadzieścia minut- rzuciła, po
czym usłyszałem tylko sygnał zerwanego połączenia.
Walnąłem telefon na stół, kładąc się na
niego do połowy.
- Okey, trzeba tu ogarnąć- mruknąłem do
siebie, wstając.
Już miałem się brać do sprzątania, ale
kiedy zobaczyłem ten cały burdel, odechciało mi całkowicie. ''Widziała ten dom w gorszym stanie.''
Machnąłem ręką, ponownie kierując się na górę.
Gdy pokonałem schody, od razu skręciłem
do łazienki. Przechodząc przez zimne płytki, nagle poczułem pod stopą coś
miękkiego. Spojrzałem pod nogi i zobaczyłem majtki. Oczywiście należące do
Stylesa. Wywróciłem tylko oczami, schylając się po nie. To nie był pierwszy
raz, kiedy napotkałem na swojej drodze brudną bieliznę przyjaciela. W końcu to
był też jego dom. Próbowałem wiele razy nauczyć go, aby przynajmniej swoich
slipek nie zostawiał na podłodze, ale Harry to był Harry. Do niego mało co
docierało. Także nie patrząc gdzie, rzuciłem za siebie jego bokserki. Niby nic,
ale po chwili usłyszałem plusknięcie. Szybko odwróciłem się, mając nadzieję, że
jednak się przesłyszałem. Lecz miałem dzisiaj pecha.
Majtki Stylesa wylądowały w kiblu.
- No znooowu- jęknąłem.
***
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi,
podniosłem się leniwie z kanapy. Przecierając oczy, podszedłem do drzwi.
Przekręciłem zamek i pociągnąłem je do siebie. Po chwili ujrzałem Clarie.
- Hey- uśmiechnęła się uroczo.
- Cześć- odsunąłem się, wpuszczając ją
do środka.
Zamknąwszy drzwi, odwróciłem się do
dziewczyny. Odwiesiła swój płaszczyk i zdjęła buty. Jak zwykle wyglądałem przy
niej cienko. Idealnie ułożone włosy, marynarka, biała koszula i spódnica. A ja
w dresach i koszulce Harrego. Chociaż już dawno przestałem się tym przejmować.
W końcu czemu miałem myśleć nad tym jak wyglądam we własnym domu? ''No właśnie. To idiotyczne.''
Moje myśli przerwała, obejmująca mnie
blondynka. Uśmiechnąłem się pod nosem i oplotłem ją ramionami. Clarie podniosła
głowę, opierając ją na moim torsie. Spojrzałem na nią z góry, uśmiechając się
lekko. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i podwyższyła się trochę, łącząc nasze
usta. Kiedy nie pogłębiłem go, mimo że ona usiłowała to zrobić, odsunęła się
trochę i spojrzała na mnie pytająco.
- Nie myłem zębów- wzruszyłem ramionami,
na co Clarie zaśmiała się- Obejrzymy coś?
- Tak, jasne- pokiwała głową, wciąż mi
się przyglądając. Po chwili jej mina spoważniała- Co ci się stało w oko?
- To nic- pogładziłem ją po plecach-
Przywaliłem w szafkę.
- Głupek- zaśmiała się.
***
Siedzieliśmy na kanapie, kończąc oglądać
film, którego nazwy nawet nie pamiętam.
Główna bohaterka nie wiedziała co zrobić
ze swoim życiem, więc zaczęła imprezować. Spała z tyloma facetami, aż w końcu zaszła
w ciążę. Zaczęła szukać ojca dziecka, ale żaden nie chciał się zgodzić na
badania. W końcu dziecko się urodziło, a ona została sama. Dwa lata później
spotkała jakiegoś faceta w supermarkecie, który zapytał się jej o to, gdzie
jest kalafior. Po miesiącu zakochali się w sobie i żyli długo i szczęśliwie.
W sumie, jedyne co z tego wyciągnąłem,
to wniosek, że nigdy nie wiadomo co może nas spotkać. Jeden moment może
wywrócić nasze życie do góry nogami. I zmienić je nieodwracalnie.
Westchnąwszy, spojrzałem na dziewczynę
obok mnie. W skupieniu wciąż wpatrywała się w ekran. Uśmiechnąłem się pod
nosem, delikatnie zakładając jej za ucho kosmyk włosów. Clarie spojrzała na
mnie, uśmiechając się lekko. Pocałowała mnie w policzek i oparła się moje
ramię.
- Zaraz wrócę- powiedziałem cicho,
wstając.
Dziewczyna skinęła i wróciła do
oglądania telewizji.
Podreptałem powolnym krokiem do kuchni.
Złapałem butelkę z wodą, od razu upijając z niej parę łyków. Oparłem się o blat
i przymknąłem oczy. Podniosłem dłoń, dotykając delikatnie palcami plastra nad
okiem. Przed oczami pojawiła mi się uśmiechnięta buźka Alex.
Kiedy siedzieliśmy u niej w nocy, tak po
prostu rozmawiając o wszystkim i tak naprawdę o niczym, poczułem się tak bardzo
normalnie. Przy takiej pracy jak nasza, trudno o normalność. Na każdym kroku
wszyscy cię rozpoznają, dziennikarze czekają tylko na to, aby zrobić ci
upokarzające zdjęcie i prawie zawsze musisz wychodzić z ochroną. To nie było normalne w żadnym stopniu. Rzadko
mogłem wyjść na miasto z przyjaciółmi. A jeśli już to robiłem, zazwyczaj
spotykałem fanki, które prosiły o autograf albo zdjęcie. Często ludzie
twierdzą, że już powinnyśmy się do tego przyzwyczaić. Ale nie potrafiliśmy do
tego przywyknąć.
W pewnym momencie zacząłem za wszelką
cenę szukać normalności. Miałem ją przy chłopakach, jasne, ale to przestało mi
wystarczać. Więc zacząłem szukać jej w inny sposób. Wtedy poznałem blondynkę o
miłym uśmiechu.
I kiedyś myślałem, że znalazłem tę
normalność przy niej. Przy jej uśmiechu, spojrzeniu, dotyku. Po prostu byciu
obok mnie. Sądziłem, że Clarie była moją normalnością.
Ale siedziałem dwa dni temu naprzeciw
Alex. Patrzyłem na jej radosne usposobienie, które ostatni raz widziałem cztery
lata temu. Wpatrywałem się w zielone, głębokie oczy, pełne spokoju i czułości.
Na usta, które co jakiś czas rozciągały się w uroczym uśmiechu. Na śliczną
twarz, która była tak inna, a jednocześnie tak podobna do tej parę lat
wcześniej. I to właśnie wtedy poczułem coś, czego tak długo mi brakowało.
Poczułem normalność przy Alex Morgan.
I nie miałem zamiaru ponownie pozwolić
jej zniknąć z mojego życia.
*Dzwonek Nialla - nam ta piosenka zryła psychiki :)
PARĘ INFORMACJI :)
1. JESTEŚMY TAK BARDZO SZCZĘŚLIWE! OSTATNIO PRZYBYŁO KOMENTARZY I GŁOSÓW. I W OGÓLE... 8373 WYŚWIETLEŃ. KIEDY TO SIĘ UZBIERAŁO?! :) DZIĘKUJEMY BARDZO!
2. ZWIASTUN MOŻECIE ZNALEŹĆ W ZAKŁADCE W 'MENU' :)
3. Malikowa zmieniła nazwę na Jasluna :)
4. Nowy wygląd bloga, podoba Wam się? Prosimy o Waszą opinię!
5. Przypominamy, że jest nas dwie. Tusiak i Jasluna :)
*Dzwonek Nialla - nam ta piosenka zryła psychiki :)
To co? Zostawisz komentarz? :)
PARĘ INFORMACJI :)
1. JESTEŚMY TAK BARDZO SZCZĘŚLIWE! OSTATNIO PRZYBYŁO KOMENTARZY I GŁOSÓW. I W OGÓLE... 8373 WYŚWIETLEŃ. KIEDY TO SIĘ UZBIERAŁO?! :) DZIĘKUJEMY BARDZO!
2. ZWIASTUN MOŻECIE ZNALEŹĆ W ZAKŁADCE W 'MENU' :)
3. Malikowa zmieniła nazwę na Jasluna :)
4. Nowy wygląd bloga, podoba Wam się? Prosimy o Waszą opinię!
5. Przypominamy, że jest nas dwie. Tusiak i Jasluna :)
Jestem wykończona, sama nie wiem czym, więc komentarz będzie króciutki.
OdpowiedzUsuńLouis i C. -> niech ogarną tyłki i się pocałują. Czekam na to, podskakując na siedzeniu :)
Zayn i Darcy -> tekst o zakonnicy mnie rozbawił ;)
Niall i C. -> nooooo błagam, trzeba ich zerwać w trybie natychmiastowym!
To tyle z mojej strony,
Buziaki xx.
Króciutki, ale wspaniały :)
UsuńLou i C(assie)... Możemy tylko czekać :)
Zayn i Darcy... Fajnie, że udało nam się Ciebie rozbawić :)
Niall i C(larie)... Dlaczego? Przecież Clarie jest urocza :)
Super *O* PISZ TAK DALEJ! <33
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje opowiedanie,dopiero zaczynam :) Liczę na twoją opinię <3
http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/
Dziękujemy za taką kochaną opinię ! :)
UsuńJak tylko będziemy miały chwilę zajrzymy :)
Świetny! Czekam aż Nialler zerwie z tą całą Clarie i zacznie podbijać do Alex,choć ona chyba też ma jakiegoś adoratora. W sensie tak myślę po poprzednim rozdziale ;) czekam na next♥♥♥
OdpowiedzUsuńMiło, że Ci się podobał :)
UsuńDlaczego wszyscy chcą rozdzielić Clarie i Nialla? Przecież są uroczy :) A przed Alex wyboista droga, a co do Jamesa, możesz się zdziwić :)
Dziękujemy za komentarz <3
Kocham! Dziewczyny dawajcie więcej z Zayn'em i Darcy ! Kiedy NEXT?
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że polubiłaś naszą pisaninę :)
UsuńSpokojnie, wszyscy zasługują na uwagę :) Ale mamy rozumieć, że Zarcy shippujesz? :)
Co do nexta, to MOŻE w ten weekend :)
Czekam na rozdział 25, ale że mi się nudzi, postanowiłam na nowo przeczytać blog. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, ale w 2 rozdziale pisało cytuję: "...i kto by się zajął kotką." A teraz (już drugi raz ;) ) cytuję: ''Przydałby mi się teraz kot.'' To Malik w końcu ma tego kota, czy nie? Rozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
I to na tyle :)
Pozdrawiam Sus
Forever Zarcy! Boże jak ja kocham ich przekomarzanie się! Już nie mogę się doczekać, jak będzie ten (piątek,czy sobota?) gdy będą poznawali choreografki. Ciekawe co zrobi Zayn, zabierze Darcy bo są skuci i pójdzie poprosić Paula o pomoc, czy nie pojedzie wcale?Ale wiesz, zastanawia mnie kilka rzeczy:
OdpowiedzUsuń1.Czy oni spali w kurtkach? No bo jak nie patrzeć, w którymś rozdziale Darcy zapomniała zdjąć kurtki! Więc? Spali czy w nich nie spali XD?
2.Jak oni się przebiorą? A już nie chcę nawet gadać o myciu się ;)
3.I jak oni przez te 2 tygodnie wytrzymają bez toalety?
4.Zayn ma kota czy nie ma? Bo w 2 rozdziale pisało ,że ma a teraz mówi że mu się kot by przydał. Więc ?
Mam na dzieję że dostanę odpowiedź dziewczyny :)
Pozdrawiam Sus
Cieszymy się że masz swoich ulubieńców w naszym opowiadanie ;) Taak, uwierz nam my rownież nie możemy się tego doczekać.
UsuńJeśli chodzi o Darcy i Zayna, to wszystko jeszcze się okaże ( same nie wiemy co dokładnie będzie xd)
Co do kota to, tamten był jego rodziców a on chciałby mieć własnego :D
Ps. rozdział będzie niedługo :*